Strony

czwartek, 23 kwietnia 2015

Libster Blog Award

Dziękuję Ashlie Steen (http://zazakretemas.blogspot.com/) za nominacje do LBA :)

Dla przypomnienia:
Nominacje są otrzymywane od innych blogerów, za „dobrą robotę" dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów.





Pytania od Ashlie Steen:
1 Jak to się stało, że założyłeś/aś bloga?
Nakłoniła mnie do tego moja mama.

2 Ulubiony gatunek literacki?
Romanse, fantasy - nie wiem do czego zaliczają się ff 

3 Ulubiona postać z książki?
Nie mam jednej ulubionej postaci, dlatego wymienię kilka:
Shang - z Century, jest tam moją ulubiona postacią, nie wiem w sumie czemu 
Caithlin - z ff (przepraszam, nie wiem czy dobrze napisałam) 
Josh - z "Tajemnice nieśmiertelnego Nicolasa Flamela" nigdy nie wiadomo, co zrobi

4 Najdłuższa książka jaką czytałąś/eś?
After

5 Ile blogów czytasz?
Narazie mało - 4

6 Ile masz blogów?


7 Ulubiony kolor?
Biały 

8 Co robisz w wolnym czasie?
Zależy od pogody, jak ładna wychodzę. Jeśli pada to najcześciej, przeglądam you tuba, pisze, ogladam, czytam. Czyli to, co robią wszyscy.

9 Ile masz lat?
Prawie 15 

10 Film czy książka?
Zależy, powiedzialabym ze książka, ale jeśli jest ciekawie napisana. 

11 Kiedy kolejny rozdział?
W następny weekend - w ten mi się nie uda.

Moje pytania:
1. Co cię inspiruję?
2. Czy chciałabyś coś zmienić w swoim życiu?
3. Masz plany na przyszłość? 
4. Czy ktoś z twoich bliskich wie, że prowadzisz bloga? 
5. W jakim mieście mieszkasz? 
6. Ulubiony cytat? 
7. Ulubieni wykonawcy? 
8. Czy za kilka lat, też będziesz prowadzić bloga? 
9. Chciałabyś wydać swoją książkę? 
10. Masz rodzeństwo? Jeśli tak to siostrę czy brata?
11 ulubiona piosenka?

Nominuje:
1 http://closed-world-of-open-wounds.blogspot.com/
2 http://www.escapefooofanfic.blogspot.com/
3 http://whenthenightiscoming.blogspot.com/

środa, 22 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 16

Lekcje mijały, a ja na żadnej nie mogłam się skupić. Siedziałam wpatrzona w niebo, rozmyślałam o tym, co wydarzy się za kilka godzin. Dowiem się wszystkiego. Byłam lekko podenerwowana, co chwilę przygryzałam dolną wargę w nadziei, że to mnie uspokoi. Jaki mógł być sekret Felixa? Musiało to być coś strasznego, skoro nie powiedział mi o tym, do tej pory. Może był dilerem, albo mordercą. Same czarne myśli krążyły mi po głowie. Wyobrażałam sobie Felixa, który bez najmniejszego poczucia winy zabijał. Ciarki przechodziły mi po plecach za każdym razem, gdy przez głowę przechodziła mi kolejna fantazja.
Tak to było fantazjowanie na temat chłopaka. Jednak nie miało nic wspólnego z przyjemnością.

Spojrzałam na zegarek, dochodziła pierwsza po południu. Za niecałe pół godziny wszystkie tajemnice, miały zostać rozwiane. Nagle do moich uszu doszedł głos nauczycielki.
- Wyjmijcie kartki - poinformowała.
Cała moja klasa oburzyła, się na samą myśl o "małym sprawdzianiku" - jak to ona miała w zwyczaju nazywać. Pani Merlon, była zdolna do robienia kartkówek w środku lekcji z bieżącego tematu.

Spojrzałam na Naomi, która siedziała obok mnie. Po cichu zapytałam się jej, czy pomoże mi. Odpowiedziała, że tak, ale niestety musiała się przesiąść z rozkazu Pani Merlon. Ona zawsze utrudniała mi życie, do tego uczy najgorszego przedmiotu matematyki. Która teraz jest cholernie trudna. Przez wszystkie lata nauczania, miałam dobre oceny z tego przedmiotu. Niestety, od kiedy jestem w ostatniej klasie i mamy z tą babą, będę miała ledwo 3.
Do tego na dzisiejszej lekcji, w ogóle nie słuchałam, więc nie miałam nawet pojęcia o czym będzie sprawdzian.

Napisałam na karteczce swoje imię, nazwisko i klasę. Potem ładnie z tablicy przepisałam wszystkie zadania i zaczęłam myśleć nad nimi. Tak na prawdę, przez pół godziny gryzłam długopis i wypisywałam głupoty. Niestety, gdy dowiedziałam się, że zostało 5 minut, spojrzałam na kartkę i z 5 zadań, zrobiłam tylko 2 dobrze. Wiedziałam, że i tak lepiej nie napisze. Odłożyłam kartkę na brzeg ławki i czekałam na sygnał oznaczający moją wolność. 

Po dzwonku, pani Merlon zatrzymała mnie na chwilę.
- Ashley, dowiedziałam się, że chcesz dostać się na studia medyczne prawda?
Skąd mogła to wiedzieć, o czymś takim mówiłam 2 lata temu. Jednak były to tylko marzenia. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, nie miałam szans, aby zostać lekarzem. Przez ostatnie tygodnie tyle się działo, że zapomniałam o takich sprawach, jak moja przyszłość. Nie zdawałam sobie też sprawy, że teraz jest okres, w którym powinnam wybierać i przygotowywać się do nadchodzących egzaminów.
- Nie wiem, już sama. Ostatnio tyle się dzieje, że zapominam o tym, co najważniejsze. - westchnęłam.
- Uważam, że masz jeszcze szanse się tam dostać, jeśli tylko będziesz chciała.
- Niech pani spojrzy na moje oceny. Mogę dostać 100% ze wszystkich testów, co nie zmieni faktu, że dla uczelni w ostatecznym rozrachunku, liczą się też oceny z tych przedmiotów.
- Posłuchaj, sprawdziłam twoje oceny. Dobrze radzisz sobie na przedmiotach przyrodniczych.
- Ale jest jeszcze matematyka...
- To nic, posłuchaj masz szanse jeszcze wybronić się na 5, pod warunkiem, że od tej chwili będziesz się systematycznie uczyć i pokazywać mi swoje osiągnięcia.
- Co to oznacza? - zapytałam.
- Że będziesz robić w zeszycie zadania z tematów, które były w tym roku szkolnym. Oczywiście musisz też pisać testy i sprawdziany na, co najmniej ocenę dobrą. - powiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej i odpowiedziałam:
- Bardzo dziękuję, za taką szansę - po czym udałam się do wyjścia.
- Ash, tylko mnie nie zawiedź.
Przytaknęłam głową i ruszyłam korytarzem w stronę wyjścia z budynku.

Po dzisiejszej rozmowie z nią, stwierdziłam iż nie jest taką straszną kobietą, za jaką ją uważałam. Miała około 40, chociaż wyglądała na 50. Codziennie swoje długie blond włosy, miała upięte różnymi kolorowymi spinkami. Chodziła w długich i kolorowych sukienkach lub spódniczkach. Wyglądały, jakby ukradła je mojej babci. Była wysoka i szczupła. Zawsze wydawało mi się, że jest samotną kobietą, którą interesują tylko zabawy typu dręczenie uczniów. Nigdy nie pomyślałabym, że pomoże mi w takiej sytuacji.
Dała mi dużo do myślenia. Musiałam od dzisiaj zająć się swoją przyszłością na poważnie. Pomyśleć o uczelniach, na które mogę iść. Egzaminy są za 5 tygodni, co oznacza, że muszę trochę posiedzieć nad książkami. Pewnie szykuję się też bal, z okazji ukończenia szkoły. Niestety ta sprawa musiała poczekać. Chociaż wyobrażałam sobie siebie w długiej balowej sukni, a u mojego boku stał ...
- Cholera Felix! - krzyknęłam.
Pobiegłam, jak najszybciej do schodów i zaczęłam z nich zbiegać. Kiedy się skończyły podeszłam spokojnie do drzwi, przy okazji poprawiając swoje włosy. Na zewnątrz ujrzałam blondyna stojącego przy drzewie, rosnącym na dziedzińcu. Spojrzał na mnie, kiedy schodziłam ze schodów. Ruszył w moim kierunku, ręce trzymał w kieszeniach spodni,a głowę miał spuszczoną. Przez chwilę myślałam, że jest smutny, jednak po chwili zobaczyłam jego złośliwy uśmieszek, który miał wymalowany na twarzy. 
- Witaj piękna - powitał mnie, po czym położył ręce na moich biodrach, tym sposobem zmniejszając odległość między nami. 
- Przepraszam, że ...
- Zamknij się i mnie pocałuj - przerwał mi.
Jego usta złączyły się z moimi. Przechodziły mnie dreszcze po ciele, ale jednocześnie czułam spokój. Jego wargi były ciepłe. Moje palce wplotły się w jego włosy. Mogłam tak stać do końca życia. Jednak czekały na mnie informację, dlatego skończyłam się całować odsuwając się od niego.
- Czy możesz mi już wyjaśnić wszystko?
- Za chwilkę, najpierw zabiorę cię w jedno miejsce. - powiedział, po czym pocałował mnie w głowę.

-*-

Dojechaliśmy do parku Mystery, który znajdował się w północnej części miasta. Mieliśmy szczęście, że dzisiaj była ładna pogoda i nie wiało. Najpierw przeszliśmy się wzdłuż kilku alejek. Po czym usiedliśmy na jednej z ławek w cieniu drzew. Felix oparł się i położył rękę na moim ramieniu. siedzieliśmy tak, jednak moje zniecierpliwienie dało o sobie znać.
- To już możesz mi wszystko powiedzieć? - dopytywałam się, jak małe dziecko.
- Dobrze - westchnął - Zacznę od tego, że już wiesz... moja mama zginęła. Jednak nie była to zwykła śmierć. Zginęła w wypadku samochodowym, około 2 lata temu. Byłem jeszcze wtedy gówniarzem, który nigdy nie myślał o śmierci, a szczególnie śmierci jednego z rodziców.
Nagle powiał nie przyjemny wiatr. Przeszły mnie dreszcze, a Felix przybliżył mnie do siebie. 
- Było to w słoneczny dzień, moja mama wracała z pracy i po drodze spotkała Oscara, który wtedy był moim kumplem, praktycznie najlepszym przyjacielem. Jechali razem, mama prawdopodobnie odwoziła go do domu, kiedy na jednym ze skrzyżowań w jej samochód wjechał tir. Ona zginęła na miejscu, Oscra przeżył, za co w pierwszych tygodniach go obwiniałem. Myślałem, że to przez niego ona zginęła - zaczął płakać, wiedziałam, że to jest nieprzyjemna rozmowa. Pewnie żałował, że obwiniał swojego (w tamtych czasach) najlepszego przyjaciela. Po chwili Felix schował twarz w dłoniach, chciałam go przytulić, jednak on powstrzymał mnie ręką. - Była wielka kłótnia pomiędzy nami. Dopiero po długim czasie, uświadomiłem sobie, co zniszczyłem. Póżniej próbowałem to naprawić, jednak nie potrafiłem. Oboje zmieniliśmy środowisko, ja przeniosłem się do innej szkoły. On uznał się za lidera w poprzedniej paczce, w której byłem ja, Oscar, OG i Omar. Tak nasze drogi się rozeszły. Teraz, tak na prawdę, nie wiem kto, kogo bardziej nienawidzi. Sam nawet nie wiem z jakiego powodu, tak jest. Wydaję mi się, że Oscar coś do mnie ma, ale ja cały czas nie mam pojęcia, o co mu chodzi.
Już nie płakał, opierał swoje głowę na złożonych rękach, które oparte były o kolana. Patrzył w dal, nie wiedziałam o czym teraz myśli. Sama też nie wiedziałam, co mam dokładnie zrobić. Jednak przysunęłam się do niego i powiedziałam:
- Przepraszam za to, że tak naciskałam na ciebie, ale pamiętaj zawsze masz mnie. Ja cię kocham. 
Oparłam głowę na jego ramieniu, a on momentalnie się podniósł i przytulił mnie.
- Dobrze, że już wszystko wiesz - oznajmił i ucałował mnie w czoło.


------------------------------------------------------------------------
16 ROZDZIAŁ! WOW!
Wszystko się wyjaśniło. Ale czy na pewno?  Myślicie, że to koniec? Otóż nie musicie zgadywać. To jest koniec pierwszego działu fanfiction. Spokojnie przed nami jeszcze 2. Ogólnie ten rozdział ma dedykację dla Karoliny, która ma dzisiaj urodziny, więc to taki prezent ode mnie dla niej.
Nie wiem nawet, co napisać. Jest świetną osobą i życzę jej jak najlepiej. W sumie to ona mnie zawsze motywuję i popędza do wszystkiego. Dlatego tak się super złożyło, że na jej urodziny, coś się wyjaśni i rozdział też jest dłuższy,żeby miała co czytać. Oczywiście złożę jej jeszcze później życzenia. Takie bardziej oficjalne, ale spieszyłam się z tym, więc mogą być pod koniec błędy. Początek nie jest ciekawy, eh...
WAŻNE!
1. Na blogu pojawił się obrazek, jak już zauważyliście (ten kto wchodził przez komputer)
2. Pojawił się też nowa strona z muzyką, która bywała w rozdziałach, jak ktoś chce, to tam może jej posłuchać.
3. Po raz pierwszy od dawna pisałam na komputerze, dlatego długi rozdział, jak na mnie. Postaram się od teraz takie pisać. Jednak nie obiecuję, ponieważ komputer mam na chwilę.
4. Rozdziału w weekend nie będzie, dlatego pisałam go dzisiaj. Mam trochę rzeczy do zrobienia, więc przepraszam. Od następnego weekendu będą już regularnie.
Komentujcie i piszcie co sądzicie!

sobota, 18 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 15

- ASHLEY! - usłyszałam.
- Hm? - spojrzałam na Naomi.
Stałyśmy przy szkolnych szafkach. W ręku trzymałam zeszyty i książki. Mijała druga przerwa, a ja już rozmyślałam o Felixie. Zastanawiałam się, co teraz robi. Czy też myśli o mnie? 
- Znowu mnie nie słuchałaś! - krzyknęła do mnie i pomachała mi ręką przed oczami - Ash obudź się w końcu!
- Tak... - mruknęłam.
- Co ci jest? - zapytała.
- Nic, nic. Wracajmy do klasy - zaproponowałam.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*

Weszłam do domu, jak zawsze. Jednak ja czułam się inaczej. Tak jakby to wszystko przestało mieć znaczenie. Nigdy nie myślałam nad tym, jak mogą mieć inni ludzie. Teraz, kiedy wiem o sprawie Felixa, wydaje mi się, że powinnam dziękować za wszystko. Mam mamę, cudowny dom, dobrą szkołę, nie mam kłopotów. Jednak, jak wyglądałoby moje życie, gdyby jedna z tych rzeczy uległa zmianie? Czy dalej miałabym, za co dziękować? 
- Ashley to ty? - zawołała mama.
Ocknęłam się z moich myśli i zorientowałam się, że przez dłuższą chwilę stałam w progu. Po chwili rozebrałam się i pobiegłam do kuchni. Gdzie czekała na mnie z obiadem cudowna osoba.
- Jak tam w szkole córeczko? - uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam tym samym i bardzo mocno ją przytuliłam.
- Udusisz mnie, a tak właściwie, za co to? 
- Za wszystko - oświadczyłam.
- No dobra, dość tego. Siadaj i opowiadaj! - rozkazała mi.
Przez pół godziny opowiadałam jej o szkole i o nadchodzących testach. Pierwszy raz poczułam, że moja mama nie tylko jest mamą, ale także moją przyjaciółką. 
Kiedy zjadłyśmy obiad, zaproponowałam, że pozmywam. Jednak mama się nie zgodziła i wyjęła z zamrażarki pudełko lodów.
- MAMOOO - powiedziałam wzdychając.
- No co? Teraz chce się dowiedzieć kto był u ciebie wieczorem? 
Moje policzki od razu zrobiły się czerwone. Czyli jednak wszystko słyszała. Teraz, co mam jej powiedzieć? Oparłam się o stół, wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść. Nie chciałam spojrzeć na kobietę, liczyłam, że dzięki temu odpuści sobie rozmowę. Niestety, pomyliłam się.
- Ashley? Odpowiedz!
To nie był odpowiedni czas, na taką rozmowę. Jednak ona nie odpuści i będę musiała tu siedzieć, dopóki wszystkiego nie powiem.
- Dobra, więc Felix był u mnie - popatrzyłam na mamę i już wiedziałam, o co chce zapytać - Nie słyszałaś go, bo wszedł przez okno i tak był już u mnie kilka razy. Mamo opowiem ci wszystko, tylko mi nie przerywaj. Nic się nie działo, nie musisz się o to martwić i te sprawy mnie jeszcze nie dotyczą. Był tu żeby pogadać - jak w sumie zawsze - i pocałowaliśmy się kilka razy. To wszystko - odetchnęłam z ulgą.
Z jej twarzy mogłam wyczytać wiele emocji. Myślę, że była w szoku, choć nie jestem do końca pewna.
- To dobrze, że kogoś masz - powiedziała i zaczęła jeść lody.
Reszta po południa minęła spokojnie, rozmawiałyśmy o mieszkaniu dla mnie i w sumie tylko o tym. W pewnym momencie spojrzałam na zegarek i krzyknęłam:
- CHOLERA!
- Co się stało? - zapytała.
Dziwne, że za takie słowo, na mnie nie krzyknęła.
- Zobacz, która jest godzina. Muszę jeszcze lekcje odrobić na jutro.
Zeszkoczyłam z krzesła i popędziłam po torbę z książkami, a potem po schodach do pokoju. Wyjęłam wszystko, co było mi potrzebne i usiadłam przy biurku. Kiedy spojrzałam na zadania z matematyki, znów zaczęłam myśleć o Felixie. Może powinnam do niego zadzwonić? Przejechałam krzesłem po pokoju w poszukiwaniu telefonu, jednak okazało się, że cały czas był w spodniach. Wróciłam do poprzedniego miejsca i zaczęłam się patrzeć na książki. Po chwili mój wzrok wylądował na ekranie komórki. 
- Dobra Ashley, teraz ty zrób jakiś krok - powiedziałam sama do siebie.
Odblokowałam go i weszłam w kontakty, gdy już znalazłam odpowiednie imię, zawachałam się. Jeśli robi coś ważnego, a ja mu przeszkodze? Nie, to jest mój chłopak, nie będzie na mnie zły, o zwykłą rozmowę. Nacisnęłam zieloną słuchwkę i przyłożyłam telefon do ucha.
Przez chwilę słyszałam The vamps - Wild heart, a póżniej jego zaspany głos.
- Halo?
Cholera spał! Głupia jesteś! Dlaczego o tym nie pomyślałaś?!
- Halo? - dopytywał się.
- Ym hej to ja, śpisz? Tzn jasne, że śpisz, więc zadzwonię, kiedy indziej...
- Nie, Ash! Dobrze, że dzwonisz, chciałem cię usłyszeć.
- Na prawdę? - podekscytowałam się.
- To chyba normalne, w końcu jesteś moją dziewczyną - już widziałam, jak się uśmiecha. Pewnie teraz usiadł na łóżko i patrzy się w okno. Co ja sobie wyobrażam?
- Jesteś tam? - zapytał.
- Tak, tylko dzisiaj jestem...
- Nieobecna - dokończył.
- Hm tak - odpowiedziałam.
- Wiem, że się uśmiechnęłaś i teraz też - oznajmił.
- Skąd to możesz wiedzieć? - zaśmiałam się.
- Znam cię.
- Dobra, ty siedzisz na łóżku bez koszulki i patrzysz się w okno. Zgadłam?
Usłuszałam cichy śmiech, na te słowa.
- Tak masz rację, wiesz więcej niż ja o tobie - oznajmił.
- Możliwe. Mogę ci coś powiedzieć? 
- Jasne, mów co chcesz - powiedział.
- Rozmawiałam dzisiaj z Rebeccą i Anną - wiem, że na ich imiona, nie reaguję pozytywnie - i dowiedziałam się, że twoja mama nie... nie żyję. To prawda? Jeśli tak to czemu mi nie powiedziałeś?
- Zabiję suki - usłyszałam. Powiedział to bardzo cicho.
- Też mam prośbę do ciebie dobrze? - zapytał.
- Jaką? 
- Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj, jutro po ciebie przyjdę do szkoły i wtedy ci wszystko wyjaśnię. Już nie będzię żadnych tajemnic. 
- Felix - usłyszałam dziecięcy głos po drugiej stronie.
- Posłuchaj teraz muszę kończyć. Pamiętaj bardzo cię kocham i śpij dobrze. - oświadczył.
- Chwila, ale kto to wszedł? - zapytałam.
Zdenerwowałam się.
- Spokojnie, to mój młodszy brat, ale muszę się nim zająć.
- Kocham cię - odpowiedziałam, po czym rozłączyłam się.
Cieszę się, że nie było awantury. Mam nadzieję, że jutro też jej nie będzie.
Odłożyłam komórkę, zgasiłam światło w pokoju i wskoczyłam na łóżku. Już nawet nie chciało mi się robić pracy domowej. W sumie i tak bym się nie mogła skupić. Zaczęłam rozmyślać. Znowu.

------------------------------------------------------------------
ROZDZIAŁ 15!!!!! JEJ!
Wreszcie jest. Udało mi się go napisać. Nie jest idealny, wiem o tym. Miałam małe problemy z jego napisaniem, ponieważ sam początek zaczynałam 3 razy. Jednak udało się. Jestem z siebie duma. Tak w ogóle, co sądzicie? Jest dobrze? Komentujcie!
W zakładce rozdziały dodałam kolejne linki do rozdziałów! :) 
Jeszcze jedno jest już ponad 1500 wyświetleń, wiem, że to jeszcze mało, ale ja się bardzo ciesze i jestem z tego powodu jeszcze bardziej dumna. Chce wam też bardzo podziękować z tego powodu. Dziękuję każdej małej osóbce, która tu weszła. Kocham was.





poniedziałek, 6 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 14

Tego ranka pogoda nie należała do najlepszych. Padał deszcz i wiał straszny wiatr. Natomiast ja stałam na przystanku już od pół godziny, czekając na autobus. Spojrzałam na zegarek dochodziła 7:30, jeśli zaraz nie przyjedzie, to się spóźnie do szkoły. Do tego, byłam wkurzona, że nie założyłam cieplejszej kurtki i jakiegoś szala. "Czemu nie sprawdziłam pogody na dzisiaj?" - zapytałam sama siebie w myślach. Wyszłam z domu w zwykłej bluzie i teraz mam tego konsekwencje. 
Po kolejnych pięciu minutach stania, westchnęłam i ruszyłam w kierunku domu. Pomyślałam, że skoro i tak się spóźnie, to wolę mieć na sobie chociaż ciepłe ubranie. Wychodząc ponownie z domu, zastanawiałam się czy moja mama słyszała wczorajsze krzyki. W pewnym momencie usłyszałam głos klaksonu. Obróciłam się i zobaczyłam przed sobą czarny samochód. Przez przyciemnione szyby, nie mogłam zobaczyć kto jest w środku. Kiedy boczne okno zaczęło się otwierać, po kolorze skóry już wiedziałam z kim mam doczynienia. 
- Omar!? - wydałam z siebie okrzyk.
Od czasów,kiedy chodziliśmy razem do szkoły, go nie widziałam. 
- Nie powinnaś być w szkole młoda damo - roześmiał się.
- Powinnam, ale autobus nie przyjechał - mimo, że rozmawiałam z nim tylko raz, czuję się przy nim swobodnie. 
- Podrzucić cię, przy okazji powiesz, jak z Felixem? - zapytał.
- Chętnie - odpowiedziałam.
Teraz zrozumiałam, jak wyciąga informacje od ludzi.
Gdy jechaliśmy, przez chwilę rozmawialiśmy na temat jego i jego byłych kumpli. Nie udało mi się z niego wyciągnąć, dlaczego Oscar i Felix się nie lubią. Wiem, że nie powinnam pytać o te sprawy, ale zżera mnie ciekawość. Poza tym powinnam wiedzieć. Znajdę odpowiedź, choćby nie wiem, jak było trudno. Z drugiej strony, nie mam siły na kłótnie z moim chłopakiem. Skomplikowane to wszystko. Mówię Omarowi, żeby nie wspominał o całej rozmowie nikomu. Odpowiedział mi zwykle "okej", po czym dalej jechaliśmy w milczeniu. Kiedy dojeżdżaliśmy do znajomych mi rejonów, powiedziałam:
- Wysadź mnie przy tym murku. - pokazałampalcem.
- Dobrze, tylko czemu nie pod szkołą? 
- Pójdę sobie po kawę, do drugiej lekcji mam jeszcze 20 minut. Zdążę! - obiecuję mu. 
Zaparkował tam gdzie chciałam. Pożegnałam się z nim i popatrzyłam, jak odjeżdża. Idąc w stronę najbliższej kawiarni (która znajdowała się za rogiem), rozmyślałam nad wyborem napoju. To mało istotna sprawa pod względem innych problemów, które siedzą mi w głowie. 
- Cześć Ashley - usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Anne i Rebecce siedzącą na murku. Mijałam je i nie zwróciłam na nie zupełnie uwagi. Może tym razem znowu powinnam zaryzykować i wypytać się. Czy powinnam im zaufać, że powiedzą mi prawdę?Może skłamią i polecą wypaplać wszystko Oscarowi, a ten powie Felixowi. Czy powinnam zaryzykować? Przekonajmy się.
- Cześć wam - powiedziałam moim najsłodszym głosikiem.
Obie spojrzały na siebie, potem na mnie, chyba nie takiej reakcji oczekiwały. Myślały, że popsują mi dzień, ale to ja mam plan na tą rozmowę. 
- Może pogadamy? - zasugerowałam.
Znowu zrobiły to samo. Przeraziło mnie to trochę.
- No dobra - powiedziała Rebecca.
Mogłam się założyć, że ona będzie w całej rozmowie gadać, jak to zawsze robi.
- Najpierw obiecajcie mi, że nie powiecie o tym nikomu - wiem, że nie powinnam im ufać. Czułam się bardzo nie pewnie, jednak dla zachowania pozorów skrzyżowałam ręce na piersi.
Nic nie odpowiedziały. Chyba jednak potrafią dotrzymać obietnicy, jeśli ją składają, ponieważ nie odpowiedziały mi teraz.
- Sama powiem o tym Felixowi, jeśli go spotkam - powiedziałam, przerwacając oczami.
- Na to się zgadzamy.
W głębi serca właśnie oddychałam z ulgą, ale na zewnątrz nie mogłam dać tego po sobie poznać. 
- Słuchamy! - powiedziała, jak zwykle jedna z nich.
- Czy mogłybyście mi wyjaśnić to, o co ostatnio się pytałam?
Przez chwilę nic nie odpowiadały. Jednak po chwili odezwała się Anna:
- Same mało, co wiemy. Mama Felixa zginęła w wypadku samochodowym, a reszta jest tajemnicą. Podobno po śmierci chłopcy stracili kontakt. - kiedy to mówiła spuściła wzrok.
W pierwszej chwili zamarłam nie wiedziałam, co odpowiedzieć na to. Skoro nie żyje, to mógł mi o tym powiedzieć. Wydawało mi się, że w tym musi być drugie dno. Chłopcy nie znienawidzili by się z takiego powodu. 
- A-ale t-t-to nie może... być powód.
- Ashley tyle wiemy nie naciskaj nas - oznajmiła ze smutkiem Rebecca.
Pierwszy raz widziałam je w takim stanie. Chyba mają uczucia. Chociaż śmierć człowieka zawsze boli. Mnie też coś ukuło, mimo, że nie znałam tej kobiety.
- Sama się dowiedz, twój chłopak ci prędzej powie niż nam. 
- Dziękuję wam - powiedziałam i poszłam sobie.
Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy, to nie był dla mnie ktoś bliski. W pewnym stopniu teraz zrozumiałam, czemu on taki jest. 


-----------------------------------------------------------------------
Rozdział 14 
3/3 rozdziały dodane w święta. Ktoś dumny? Mam nadzieję, że w małym stopniu przybliżyłam wam tajemnice. Myślicie, że kryję się cos jeszcze? 

Mam jedną ważną wiadomość. Nie wiem czy będe w stanie w weekend dodać rozdział, dlatego może on, dopiero pojawić się za 2 tygodnie. Nie będziecie źli? 
Komentujcie, to bardzo motywuje. 

Myślicie, że rozdziały powinny być dłuższe? 




niedziela, 5 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 13

Wróciłam do domu około 21. Po dzisiejszym dniu z Naomi, nie byłam zmęczona. Jednak po powrocie zdecydowałam się wziąść prysznic. Malutka część mnie miała nadzieję, że, gdy wyjdę w moim pokoju zastanę Felixa. Przytuli mnie i powie, jak bardzo mnie kocha. Jednak to są tylko moje wyobrażenia. Rzeczywistość okazała się inna. Kiedy wyszłam czekało na mnie, tylko moje puste łóżko. Dzięki temu, że go tu nie ma, mogę się spokojnie przebrać. Po upływie 5 minut, siedziałam już przy biurku w czystej różowo-szarej koszuli nocnej. Nie do końca wiedziałam, czemu nie leżę pod ciepłą kołderką, tylko siedzę na zimnym krześle. Może nie chciałam położyć się bez niego. Nie miałam nawet pewności, czy przyjdzie. 
"Walić go" pomyślałam. Włączyłam lampki, które są zawieszone, po całym pokoju i wskoczyłam do łóżka. Po niedługim czasie zasnęłam. 
W środku nocy, obudził mnie jakiś hałas, dobiegający z naszego podwórka. 
Nie do końca świadoma tego, co robię, ruszyłam w stronę okna. Spojrzałam na dół, najpierw zobaczyłam ciemną postać. Przestaraszyłam się, pomyślałam, że to może być, jakiś włamywacz lub morderca. Nagle usłyszałam krzyk:
- ASHLEY OTWÓRZ! TO JA FELIX!
Kamień spadł mi z serca i odetchnęłam z ulgą, gdy to usłyszałam. W głębi serca liczyłam na to, że przyjdzie, jak będę spała. Z tego przejęcia zapomniałam, że powinnam otworzyć okno. Mój chłopak spokojnie wejdzie sobie po drzewie. Jakie szczęście, że rośnie akurat tutaj. Po chwili stanął obok mnie i patrzył mi prosto w oczy. Moje serce zaczęło szybciej bić.
- C-ciesze się .... że j-jesteś - wydukałam z siebie.
- Kurwa Ashley, co ty sobie do cholery wyobrażasz!? - krzyknął na mnie, stojąc tuż przy mojej twarzy. Dzieliły nas zaledwie centymetry.
- Nie rozumiem - moje podniecenie zmieniło się natychmiast w zdenerwowanie.
Nie wiedziałam, co źle zrobiłam. Bałam się, że może chodzi o Oscara. Mógł zwymyślać, że spaliśmy ze sobą. Felix jest łatwowierny, co wydaję mi się wadą.
- Jak nie rozumiesz? - wyczułam alkohol od niego.
- Piłeś?! - krzyknęłam.
Kolejna awantura między nami, mam już tego dosyć, ale kocham go z całego serca. 
- Może troszeczkę, ale nie chodzi mi o to. - powiedział chwiejąc się na nogach.
- Po co to wszystko? Po co piłeś?
- Próbuję ci to wyjaśnić - szarpnął mnie za nadgarstek.
Popatrzyłam na niego i na to, jak mocno mnie ściska.
- PO CO SIĘ MIESZASZ W TO GÓWNO! - krzyknął i rzucił mną na łóżko.
Nie zauważyłam, kiedy poleciały mi łzy. 
- Felix nie rozumiem - powiedziałam spokojnie, myślałam, że na niego to jakoś wpłynie.
- Chodzi mi o to, czemu wypytujesz się o takie rzeczy Rebeccy i Anny. Gdybym chciał, już dawno bym ci powiedział. Jednak skoro tego nie mówię, znaczy, że mam powody. Czemu po prostu się mnie nie zapytałaś?
Moją odpowiedzią była cisza. Zrozumiałam już, za co jest zły. Sama nie wiem, dlaczego tak postąpiłam. Felix podszedł do mnie i znowu złapał za nadgarstek.
- ODPOWIADAJ! - krzyknął i potrząsnął mnie mocno.
- J-ja... Nie wiem - zaczęłam płakać.
- Kurwa Ashley...Kocham cię, ale nie mieszaj się w to. Jeśli chcesz coś wiedzieć zapytaj się do jasnej cholery mnie.
Nadal nic nie odpowiadałam. Płakałam.
- Oscar i ja to zamknięty temat. 
- Czemu? - powiedziałam po cichu.
- BO KURWA TAK! - walnął pięścią w ścianę - NIE MIESZAJ SIĘ W TO! CHCE TWOJEGO BEZPIECZEŃSTWA! 
Patrzyłam na niego i miałam wrażenie, jakbym patrzyła na innego człowieka. W pewnych momentach miałam ochotę na niego krzyknąć, ale wystraszyłam się tego, że mnie uderzy. 
- Nie płacz teraz - warknął.
- A co mam robić? - wybuchłam.
"Nie jesteś taka, że pozwalasz, by na ciebie krzyczano" powtarzałam sobie w duchu.
- Daj mi się do ciebie zbliżyć, nic nie wiem o tobie. To dla ciebie problem?! Poza tym, o co ta awantura?! Że się tobą interesuję? To chyba dobrze, tak wygląda związek. Dlaczego zawsze, kiedy jest dobrze ty musisz coś popsuć!
- To nie z mojej winy! Skoro interesuję cię moje życie, dokładnie jego część to...
Chwila to jest kawałek mojego życia, za czasów Oscara. Już wiem, zależy ci na nim. Proszę idź! Już raz mnie dla niego zostawiłaś! Idź się z nim przeleć najlepiej! - oznajmił, po czym odwrócił się do mnie plecami.
Dlaczego on taki jest? Kiedy się z kimś kłóci, oddaje sto razy gorzej i to w najgorsze miejsca. To jest za wiele, jak na dzisiaj. Wiem, że przy kolejnych kłótniach będzie gorzej. Nie umie się pohamować ze swoją złością.
- Więc to cię boli - szepnęłam - Idź już - powiedziałam.
Zacisnęłam zęby, żeby nie płakać, zakmnęłam oczy i skrzyżowałam ręce na piersi. 
- Co? - zdziwił się.
- To co słyszałeś. - byłam stanowcza.
Patrzył na mnie w taki sposób po raz pierwszy. W jego oczach zauważyłam smutek i poczucie winy. Jednak nie obchodziło mnie to. Po kilku minutach ciszy, wreszcie usłyszałam:
- Dobrze ale najpierw mnie pocałuj!
Z mojej buzi wyszedł dźwięk pomiędzy piskiem, a krzykiem.
- Jesteś nienormalny. Najpierw się kłócisz, a potem ...
Nie zdążyłam dokończyć, kiedy poczułam na sobie jego usta. Były ciepłe i do tego gorzkie od alkoholu. Objął rękami moją talię i jeszcze bardziej przysunął nas do siebie. Nasze języki muskały się, co wprawiało mnie w drżenie. Kochałam ten stan, kiedy nie istniało nic, poza nami. Ten pocałunek był najlepszy ze wszystkich z Felixem, jak i nienajlepszy w całym moim życiu. 
- Dziękuję, tego potrzebowałem - powiedział już swoim normalnych głosem.
- Czego? - uśmiechnęłam się.
- Ciebie, kochanie.
Mogłabym słuchać, przez cały czas takich rzeczy.
- A teraz obiecaj mi słonko, że pójdziesz spać grzecznie i będziesz śniła o niegrzecznych rzeczach ze mną. 
Pokiwałam głową.
- Powiedz! - rozkazał.
- Obiecuję.
Pocałował mnie w czoło, a potem wyszedł tak, jak wszedł. 
Zamknęłam okno i położyłam się. Myślałam nad tym, dlaczego on taki jest. Najpierw się kłócimy, a na koniec mówi, żebym go pocałowała. Nie ma to zupełnie sensu. Jednak w czasie tych przemyśleń, zasnęłam.


-----------------------------------------------------------
13 ROZDZIAŁ! PECHOWY?!
Dzień dobry! Świętą juz prawie za nami. A my mamy 2/3 rozdziałów. Wydaję mi się, że ten rozdział jest naprawdę niezły, ale sami oceńcie w komentarzach.  Jestem dumna, że to napisałam, bo jakoś nie mogłam się za to zabrać. Kiedy chcecie następny rozdział poniedziałek czy wtorek? Sami zdecydujcie:).  Komentujcie i mam nadzieję, że Wielkanoc wam dobrze minęła. 







czwartek, 2 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 12

                                                              Oscar pov

- No mów, jaką masz sprawę? - zapytał Felix.
Po jego głosie można było się domyślić, że jeszcze śpi. Nienawidził wczesnego wstawiania, co dawało mi same korzyści. Dzisiaj właśnie pojawiła się szansa, na skłócenia jego i Ash. 
- Obudziłem cię? Przepraszam - powiedziałem z uśmiechem.
- Mogę iść jeszcze spać, więc przejdź do rzeczy. - burknął.
- Dobra, masz dziewczynę i obaj wiemy, że ona mnie, już chyba, nie chce widzieć.
- No i? 
- Mógłbyś jej powiedzieć, żeby nie mieszała się w nasze sprawy. 
Felix nic nie mówił przez chwilę. Wiedziałem, że po tych słowach, napewno już wstał. Zapewne powoli ogarniała go wściekłość. Nagle usłyszałem ciche westchnięcie. 
- Czy ty próbujesz nas skłócić? - zapytał z powagą.
- Nie, zapytaj się Rebeccy i Anny... - nieskończyłem wypowiedzi, kiedy usłyszałem.
- No, a one są tak wiarygodne... - stwierdził.
- Kolego wiesz, kto jest dobrym informatorem w tym mieście. Idź i się zapytaj!
- Omar - szepnął - O co się pytała? 
- Ashley?! Pomyślmy o to dlaczego się nie lubimy... - odpowiedziałem. 
Był to ciężki temat dla nas obu. Cała ta sprawa zdarzyła się bardzo szybko. Nie było wtedy, żadnej awantury. Po prostu z dnia na dzień przestaliśmy się do siebie odzywać. 
- Dobra ym dzięki pa - powiedział to, po czym rozłączył się. 
Teraz wystarczyło, tylko poczekać na rozwój wydarzeń.
                                    Ashley pov

Czekałam na Naomi, przy jej domu, punktualnie o 12. W czasie czekania, włączyłam sobie The summer set. Kiedy przesłuchałam całej piosenki, moja przyjaciółka wreszcie wyszła z domu. 
- Hejka - przywitałam się z nią.
- Cześć, przepraszam, że tak długo. - przeprosiła.
- Nic się nie stało, mam tylko nadzieje, że autobus szybko przyjedzie.
- Ja też.
Miałyśmy szczęście, kiedy dotarłyśmy na przystanek, autobus właśnie podjeżdżał. Jechałyśmy do centrum ok. 30 min. Zanim poszłyśmy do galeri wstąpiłyśmy po drodze, do mojego ulubionego sklepu z perfumami. Na szyldzie przed wejściem, było napisane "Paradise". Mało oryginalna nazwa, jednak trafiona. Dla ludzi, którzy kochali wszelkie rodzaje zapachów, był to właśnie raj. Można było znaleźć tu wszystko od zapachów kwaśnych do słodkich, od zapachów morza do zapachu świeżej trawy. Wystrój lokalu nie był zapierający dech w piersiach. Wszystko pokryte różową farbą, gdzie, nie gdzie znajdowały się żółte szafki. Jednak obsługę można zaliczyć, do jednych z najlepszych. Kobiety zawsze pomogły znaleźć to, czego się szuka. Rozumiały mnie lepiej, niż ja samą siebie. Kiedy weszłam do środka, od razu zadzwonił dzwoneczek, który znajdował się tuż nad drzwiami. Na ten dźwięk przyleciała do mnie jedna ze sprzedawczyń i swoim miłym głosem zapytała:
- W czym mogę pomóc?
Znam ten sklep, lepiej niż własną kieszeń, więc napewno nie potrzebuje pomocy. Mama zabierała mnie tu, już, jako dziecko. Od mojego pierwszego razu tutaj, już wiedziałam, że będzie to mój ulubiony sklep. Nie licząc tego, że zawsze dostawałam tu cukierki. Właścicielka była dobrą znajomą mojej mamy, dlatego zawsze mieliśmy małą zniżkę. Kiedy zbliżały się święta, ciocia Audrey (tak nazywałam kobietę) przywoziła nam, kilka swoich nowych perfum. Dzięki temu nigdy nie brakowało nam przyjemnych zapachów. 
- Chce się tylko rozejrzeć - odpowiedziałam.
Pracownica tylko się uśmiechnęła i wróciła do swoich zajęć. 
- Po co, tak właściwie tu jesteśmy Ash? - zapytała Naomi - W domu masz wystarczająco dużo, takich buteleczek.
- Wiem, ale tamtej nocy był u mnie Felix. To już przecież wiesz, bo sama go widziałaś. 
- A co robiliście? - zaciekawiła się moja przyjaciółka.
- Zacznę od początku, kiedy wieczorem weszłam do pokoju i zaczęłam się rozbierać, zauważyłam Felixa, który siedział na moim łóżku. Rozmawialiśmy chwilę, po czym pocalował mnie i położył na łóżko. Leżeliśmy bardzo długo razem. Kiedy zasnął, obserwowałam go. Jednak okazało się, że nie spał, tylko leżał i znowu zaczęliśmy gadać. Na koniec zasnęłam, a gdy się obudziłam, jego już nie było. Na początku myślałam, że to wszystko było snem. Naszczęście zauważyłam mała karteczkę, która leżała na mojej szafce nocnej - podałam jej ten liścik - zmierzając do sedna, myślę, a raczej mam nadzieję, że Felix dzisiejszej nocy też przyjdzie. Dlatego szukam jakiegoś super zapachu. Rozumiesz mnie prawda? - zapytałam Naomi.
- Jejku, jesteście super słodcy. Rozumiem w 100 procentach. Zazdroszczę ci, masz tak wielkie szczęście. 
- Wiem o tym, ale boję się, że to wszystko zaraz się skończy. 
- O czym ty mówisz! Ty kochasz jego, on kocha ciebie. Jest chemia między wami. Każda dziewczyna o tym marzy. 
- Może i masz racje, ale teraz pomóż szukać mi odpowiedniego zapachu.
Moja reszta popołudnia zeszła na poszukiwaniach. Nie udałyśmy się do galeri, ponieważ, kiedy wyszłyśmy z "Paradise", było ok. 19, więc musiałyśmy wracać do domu. Na całe szczęście znalazłam wymarzony perfum, który mam nadzieje, spodoba się Felixowi.

---------------------------------------------
Rozdział 12! 
Pierwszy z 3 rozdziałów, które dodam w świętach. Udało mi się go napisać. Niestety nie jestem pewna, kiedy ukażą się kolejne rozdziały. Dlatego musicie codziennie sprawdzać bloga, lub czytać moje wpisy na Twitterze. Na dole podam mojego tt. Zawsze, gdy pojawia się nowy rozdział, daje linka do mojego bloga. 
Ogłoszenia:
Nie ma ich jakoś za dużo. 
1. Możecie zobaczyć (jeśli wchodzicie przez komputer), że jeśli otwieracze mojego bloga, to zaczyna lecieć wam muzyka. Wybrałam spokojną muzykę. Odpowiada wam? Jeśli nie chcesz tego słuchać w czasie czytania, po prostu wciśnij stop. Będzie po sprawie. Podziękuję tutaj mojej koleżance Karolinie Gałeckiej, bo ona to zrobiła.
2. Mam nadzieję, że pojawi się w święta strona z piosenkami, które znalazły się w rozdziałach. 
To wszystko. Komentujcie i piszcie jak wam się podoba.
Twitter ----> @perfectfel