Strony

środa, 1 lipca 2015

ROZDZIAŁ 26

Dziwnie jest stąd wyjeżdżać. Wydaję mi się jakbym spędziła tutaj całe swoje życie, a to było zaledwie kilka dni, w których wiele się wydarzyło. Głupio się czuję, bo nie pożegnałam się z Alice, która wiele dla mnie zrobiła. Wspierała mnie jak nikt inny. Jeszcze Felix, nie wiem czy wróciła mu pamięć, czy nie?
- Ashley wsiadasz? - pyta moja mama - A może chcesz zostać?
Spoglądam ostatni raz na okno szpitalne, które znajduję się w pokoju Felixa. Myślę nad tym, co teraz może robić. Czy jest ktoś u niego? Czy będzie go ktoś odwiedzał, tak jak mnie Oscar? Właśnie gdzie jest Oscar?
Rozglądam się po parkingu i widzę jak stoi przed czarnym autem. Nie znam się na markach, ale samochód jest duży i po części wygląda na terenowe. A może nie? Sama już nie wiem. Chwila, chwila czy... Czy on ma papierosa w ustach? Nie wierzę, nigdy jeszcze nie widziałam go palącego, oprócz tego dnia co zabrał mnie do parku pełną pijanych nastolatków. Wtedy to była inna sytuacja, a teraz pali publicznie. Jednak muszę przyznać, że dodaje mu to uroku takiego "bad boy'a".
- Ash, no z takim tempem to my do wieczora w domu nie będziemy! - krzyczy moja mama z auta.
- Już wsiadam.
Zanim jeszcze to zrobię, zauważam, że Oscar już rusza.
- Czemu jedzie przed nami? - pytam mamę, siadając na fotelu pasażera.
- Powiedział, że musi coś załatwić - odpowiada.
Po raz ostatni patrzę na okno Felixa i odjeżdżamy.
Przez chwilę, czuję się wolna od tego całego gówna szpitalnego. Jednak po chwili czuję jakąś dziwną pustkę w sercu. W sumie się nie dziwię, bo zostawiłam w tamtym szpitalu swoje serce.
- Mamo?!
- Tak kochanie.
- Chciałabym wrócić do szkoły.
- To dobry pomysł.
- Ale jutro.
- Co?! Przecież to za wcześnie o wiele.
- Mamo, ale nie chcę już opuszczać zajęć. Mam dużo zaległości, a chciałabym przystąpić do egzaminów. - wyjaśniam jej.
- I tak nie będziesz miała dobrych wyników.
"Dzięki, że we mnie wierzysz MAMO" - mówię sobie w myślach. Przez resztę drogi żadna z nas nie podejmuję się rozmowy, więc jedziemy w ciszy. Wolałabym jechać z Oscarem niż z nią. Przynajmniej on zobowiązał mi się pomóc, mam nadzieję, że pokażę swojej mamie, co potrafię i uda mi się wszystko napisać jak najlepiej.
Chociaż w małym stopniu wiem, że mama ma rację. Boję się tego, że nie uda mi się nadrobić materiału. Niby tylko kilka dni mnie nie było, jednak przed wypadkiem też trochę nie chodziłam do szkoły.
Dojeżdżamy do domu. Wreszcie. Minęło tak niewiele czasu, a ja się czuję jakby minął cały rok. Dziwne uczucie wracać do domu. Patrzę na ekran w telefonie dochodzi siódma wieczorem. Jestem taka zmęczona, ale muszę już dzisiaj się zacząć uczyć. Zadzwonię do Naomi, zapytam się czy coś jest na jutro zadane i wszystko zrobię. Tylko najpierw wezmę kąpiel.
Podeszłam do bagażnika aby pomóc mamie w rozpakowywaniu moich rzeczy i zakupów, które najwidoczniej zrobiła przed przyjazdem do mnie do szpitala. Żadna z nas w dalszym ciągu nic nie mówiła, czuję się z tym niezręcznie, ponieważ rzadko miewamy "kłótnie". Mama jest mi bardzo bliska, ale czasami denerwuję mnie, że zawsze musi mieć swoje zdanie, tak jak w tym przypadku. Przecież to chyba dobrze, że chce wrócić do szkoły i  nie zawalać roku.
Wzięłam dwie siatki w ręce ale po chwili usłyszałam:
- Córeczko idź do domu, zajmę się tym. Nie chcę żebyś się przemęczała nie potrzebnie.
- Mamo nic mi nie jest. Mogę wziąć bez problemu te siatki, nie traktuj mnie jak małe dziecko. - wkurzyłam się.
- A jak mam cię traktować? Jak dorosłą? Popatrz do czego doprowadziło to twoje bycie dorosłą. Miałaś wypadek i mogłaś zginąć. - zaczęła płakać - Ashley nie mogę cię stracić. - upadła na kolana.
Nie wiedziałam, co robić. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
- Mamo nie stracisz mnie, wiem byłam głupia i nieodpowiedzialna, przepraszam.
Chyba wreszcie mamie ulżyło, że mogła powiedzieć to wszystko. Zeszły z niej emocje i ta dziwna i niezręczna atmosfera, również się ulotniła.
Pomogłam jej wstać, a następnie przytuliłam ją do siebie.
- Przepraszam cię bardzo, kocham cię.
- Ja ciebie też córeczko.
Nagle usłyszałam klakson samochodu i w tym samym czasie z moją mamą spojrzałyśmy na nadjeżdżające auto. Był to Oscar, na jego widok przeszły mnie ciarki, ponieważ w małym stopniu ucieszyłam się, że przyjechał. Zaparkował obok mojego domu i po kilku sekundach wyszedł i szybko podbiegł żeby nam pomóc. Wziął siatki moje i mojej mamy do domu. To było z jego strony bardzo urocze. Kiedy weszłam do środka od razu usłyszałam głos mojej mamy:
- Dziękuję ci bardzo Oscar za to, że nam pomogłeś. Chcesz coś się napić albo może coś zjeść? Mamy bardzo dobry sernik, no chyba, że wolisz coś na ciepło to nam przygotuję. W sumie i tak miałam to zrobić, więc może zostaniesz na kolacji co?
Zdjęłam buty i pobiegłam do kuchni.
- Mamo, my już z Oscarem na górę pójdziemy.
- Czyli zostaniesz na kolacji tak?
- Tak, oczywiście proszę pani.
Złapałam Oscara pod ramię i zaprowadziłam do mojego pokoju.
- Jak ja dawno tu nie byłam - powiedziałam, wchodząc.
- Ładnie tu masz - oznajmił Oscar i zaczął się rozglądać po pokoju - takie wszystko w dziewczęcym stylu.
- Ha, Ha, Ha bardzo zabawne
Rzucił się na łóżko i zaczął się ze mnie śmiać.
- No przestań, jestem dziewczyną, więc mam taki pokój - uśmiechnęłam się.
Nic nie odpowiedział, leżał na plecach i patrzył się w sufit. Zauważyłam że na kołdrze nie ma mojej piżamy, więc prawdopodobnie jest w praniu, co oznaczało, że muszę iść i zrobić bałagan w mojej szafie.
- Hej Oscar, nie chcesz mi poszukać piżamy w szafie? - zachichotałam.
- Nie jakoś nie - odpowiedział bez żadnych emocji w głosie.
W takim razie sama musiałam to zrobić. Otworzyłam duże białe drzwi od mojej szafy i zaczęłam szukać. Nagle przypomniało mi się jak miałam ubraną zamiast piżamy, koszulkę Felixa na sobie. To było takie kochane i było w niej mi tak cudownie, do tego ten boski zapach. Nie. Muszę zapomnieć przynajmniej na ten moment. Nauka przede wszystkim. Do tego mam dzisiaj gościa i przy nim powinnam udawać szczęśliwą. Po chwili szukania znalazłam dość długą białą bluzkę z czarnym napisem I was born to keep your body warm. Kiedy chciałam już iść do łazienki zauważyłam, że Oscar zmienił pozycję. Teraz leżał na łokciu i patrzył na swój telefon. Wyglądał bardzo seksownie. O nie. O czym ja myślę? Lepiej pójdę się już umyć.
- Ym, idę się wykąpać.
- Dobra - nawet na mnie nie spojrzał.
Myślałam, że dłużej mi zajmie branie prysznica, a nie tylko 10 minut. Następnie wytarłam ręcznikiem swoje mokre włosy i podeszłam do lustra. Istny koszmar, naprawdę cieszę się, że jestem już w domu. Moja twarz nie myta żadnym kremem przez kilka dni, wygląda fatalnie. To, że spałam tak źle w nocy też się odbiło na moich oczach. Nałożyłam wszystkie możliwe środki do twarzy i w końcu wyszłam z łazienki.
Moja bluzka sięgała do połowy ud, więc nie czułam się aż tak niekomfortowo.
- Muszę teraz zadzwonić do Naomi i możemy się brać do pracy z moją nauką.
Oscar tylko westchnął.
- A myślałem, że będziemy coś fajnego robić.
- Co to miało znaczyć? - zdziwiłam się, czyżby wrócił dawny on.
- No na przykład, bitwa na poduszki! - rzucił we mnie jedną.
- Nie mamy na to czasu - zaśmiałam się, chociaż w głębi duszy wolałam robić to niż się uczyć.
Po chwili z dołu usłyszałam:
- Kolacja! Chodźcie!
- Ej może weźmiesz nam tu na górę jedzenie, a ja w tym czasie zadzwonię do Naomi? - zaproponowałam.
- Pewnie - odpowiedział, po czym zszedł na dół.
Szybko wybrałam numer Naomi, a ta po trzech sygnałach odebrała:
- Halo - usłyszałam jej głos.
Jak ja dawno z nią nie rozmawiałam.
- Hej, tu ja Ashley.
- Ashley! Wreszcie! Przepraszam, że nie mogę być przy tobie w szpitalu, ale jestem zawalona nauką. Jak się czujesz?
- Właściwie to jestem w domu - roześmiałam się, po sekundzie usłyszałam jak piszczy do słuchawki.
- OMG, nie mogę uwierzyć! Od kiedy jesteś? Co się w ogóle stało? Dlaczego dopiero teraz się odzywasz?
- Posłuchaj opowiem ci wszystko jutro w szkole - znowu usłyszałam jej pisk - ale powiedz mi, co na jutro.

Oscar wszedł ze stosem pełnym naleśników, dwoma talerzami, sosem czekoladowym, bitą śmietaną i truskawkami.
- Dzięki Naomi, do zobaczenia jutro.
- Wiesz już wszystko? - zapytał się.
- Tak, a ty próbujesz mnie uwieźć? - zachichotałam
W tym momencie się zawstydził, policzki mu poczerwieniały i zaczął drapać się po karku. Ten słodki i niewinny gest.
- Ja, tzn ten, no. Twoją mamę jest bardzo trudno przekonać do tego żebym zjadł z tobą na górze - powiedział.
- Cała moja mama - zaśmiałam się - To zabieramy się za naukę?
- Pewnie.
Nasz wieczór był wspaniały z małym minusem - nauką. Siedzieliśmy,gadaliśmy i uczyliśmy się jednocześnie. Nie zjedliśmy prawie w ogóle naleśników przygotowanych przez mamę. Strasznie boli mnie brzuch od śmiania się, przez cały czas Oscar siedział na ziemi, a ja na łóżku. Dopiero, gdy teraz leżę w łóżku i o tym myślę, to było bardzo nie miłe z mojej strony. Jednak jemu to chyba nie przeszkadzało. Tym razem na prawdę widzę, że się zmienił. Około dziesiątej musiał jechać do domu, ale nie przeszkadzało mi to. Oczywiście żałowałam, bo chciałabym spędzić więcej czasu z nim. Jednak nie chciałam, żeby spytał się mnie o to czy może zanocować. Wiadomo z grzeczności bym nie odmówiła, ale na dzień dzisiejszy nie chciałabym nikogo innego w łóżku obok siebie oprócz Felixa. Prawdopodobnie przez to, że był pierwszym chłopakiem, z którym było mi tak dobrze i który tyle razy u mnie nocował. Nawet moja mama nie miała nic przeciwko temu. Jestem ciekawa czy ona wie, że Oscar i Felix są starsi ode mnie. W sumie zwykle nie myślę o takich sprawach i chyba lepiej. Dochodzi północ, cholera, co ja robiłam przez te dwie godziny?!

Rano wstałam, poszłam do łazienki, ubrałam się i umalowałam. Gotowa zeszłam do kuchni. Kawa już na mnie czekała. Czyli jednak mama wiedziała, że idę dzisiaj do szkoły. Ucieszyłam się z tego, że zaakceptowała moją decyzję.
- Cześć mamo - przywitałam ją, dając jej buziaka w policzek.
Ona stała przy kuchni i robiła mi jajecznice. Nawet sama nie przygotowała się jeszcze do pracy. Dziwnie widzieć ją w szlafroku o tej porze. Zwykle już jest gotowa, żeby za chwilę wychodzić.
- Nie idziesz do pracy? - zapytałam.
- Idę - odpowiedziała - ale dzisiaj mam tylko jakąś konferencje, więc jak chcesz mogę cię po szkole odebrać?
- Nie, dzięki. Nic mi nie będzie.
- Wiem, przecież nic takiego nie powiedziałam.
"Ale miałaś to na myśli"- powiedziałam do siebie w myślach.
- Może pójdziesz do Felixa po szkole? - zaproponowała, podając mi śniadanie.
- Hm nie wiem - powiedziałam, przeżuwając.
- Masz dzisiaj plecak, co za zmiana w mojej córce.
- Taak, stwierdziłam, że muszę coś zmienić.
Nagle zobaczyłam na wyświetlaczu imię Naomi i zorientowałam się, która jest godzina.
- Ym, dobra mamo muszę lecieć, pa.
Szybko wybiegłam z domu.

Moje lekcje i cały mój dzień zleciały szybko. Niestety było strasznie nudno. Wiadomo cała klasa cieszyła się z tego, że wróciłam. Dowiedziałam się co muszę zrobić z jakich przedmiotów, żeby podciągnąć oceny. Muszę tez wypełnić kilka papierów i dostałam różne powtórzenia na testy. Kilka osób z klasy pytało się o mój wypadek, jednak zwykle odpowiadałam im tym, że to był wypadek samochodowy i ktoś mnie potrącił. Nie chciałam zdradzać szczegółów. Nie potrzeba mi szumu i sensacji. Poza tym zaraz wszyscy gadali by o tym, jak im jest przykro. Ja tego nie potrzebuję. Tylko Naomi powiedziałam o wszystkim, ta jak zwykle mnie wysłuchała i powiedziała, że powinnam po szkole pojechać do Felixa. Krzyczała na mnie za to, że teraz się zadaję z Oscarem, nawet powiedziała:
"Chłopaki się nigdy nie zmieniają, nie wierz w jego słowa"
Nie wiem, czy w tym wypadku się jej słuchać, czy nie. Zwykle ma rację, jednak coś mi mówi, że on się zmienił i powinnam mu dać szansę. Oczywiście mam obawy, ale kto ich nie ma.
Po lekcjach wsiadłam w autobus, który jechał prosto do szpitala. Po pół godzinie byłam na miejscu i pobiegłam jak najszybciej na oddział Felixa. Jeśli sobie przypomniał, a ja siedziałam na głupich lekcjach. Muszę się uspokoić, spokój przede wszystkim.
Powtarzałam to sobie wchodząc do pokoju Felixa. Usiadłam na krzesełku i przysunęłam się do niego najbliżej jak tylko się dało. Spał tak słodko, postanowiłam posiedzieć przy nim, mam tylko nadzieję, że nie zjawią się jego rodzice. Nie umiałabym wyjaśnić kim jestem. Wyciągam z kieszeni spodni telefon i zaczynam sprawdzać odebrane wiadomości, kilka od mamy i od Naomi. Jedna jest od Oscara, na samą myśl się uśmiecham.
- Co cię tak ucieszyło? - słyszę jego głos.
Moje serce zaczyna szybciej bić. Patrzę się na niego i nie mogę uwierzyć, że leży obok mnie i mówi tym swoim kochanym głosem. Mam ochotę go pocałować, aż cała drżę.
- Ym nie nic - spokojnie, zapytaj czy cię pamięta - Pamiętasz mnie?
- Tak - w tym momencie chce rzucić mu się na szyję i powiedzieć, jak bardzo go kocham - to do ciebie machałem wtedy, co przyszłaś.
- Tak ale wiesz jak się nazywam?
- Ym nie - mam ochotę uciec i zacząć płakać, nie wiem co teraz odpowiedzieć. Jak się przedstawić, jako jego dziewczyna? Znowu może wezwać ochronę.
- T-to dlaczego machałeś? - wielka gula, którą mam w gardle zaczyna się powiększać. Jednak tylko ona powstrzymuję mnie przed łzami.
- Bo jesteś ładna - odpowiada tym swoim uśmieszkiem.
Teraz to kompletnie nie wiem co robić, cieszyć się czy smucić.
- Dzi-dziękuję, jestem Ashley.
- Wiem krzyczałaś wtedy, że powinienem cię pamiętać. Jesteś trochę walnięta, ale za to miła i ładna.
- Mmm o-okej
- Przykro mi, że cię nie pamiętam, ale no nie mogę nic z tym zrobić.
- Rozumiem - odpowiadam i schylam głowę, mam nadzieję, że nie zobaczy tych kilku łez.
- Pewnie coś nas łączyło?
- T-ta-tak - jąkam się.
- Hm, chyba powinnaś już iść - mówi.
- Co? Dlaczego?
- Chcę zostać sam.
- Rozumiem.
Biorę wszystkie swoje rzeczy i wychodzę. Nie mogę się teraz rozpłakać, zrobię to dopiero w domu. Nie teraz.

Jest jedenasta wieczorem, myślę o całym dniu i płaczę. Czy zawsze z nim już tak będzie? Czy nigdy już sobie nie przypomni o mnie? Powinnam walczyć o niego! On by tak robił, gdyby gdyby...
Zaczynam jeszcze bardziej płakać.
Gdyby był SOBĄ

------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział! Jeeeeeeej!
Mówiłam, że teraz będę pisać 2 tygodniowo, chyba może tak być? Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Dzisiaj nie mam za bardzo jakiś super informacji, dlatego proszę tylko o komentowanie. xx
Oczywiście rozdział nie powala eh.



2 komentarze:

  1. przez ciebie mam ochotę na naleśniki!!!
    Rozdział cudowny i czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! Mam nadzieje że szybko dodasz nexta!

    Ps. Nominuje się do LBA! Więcej na:
    http://nocnilowcy.blogspot.com/2015/07/lba.html

    OdpowiedzUsuń