Strony

sobota, 16 maja 2015

ROZDZIAŁ 19

*Uwaga*
*Rozdział jest napisany z punktu widzenia Felixa, zanim przyszedł do niego Oscar*
Felix pov

Nasze życie mogłoby tak wyglądać. Tak cudownie i idealnie. Widziałbym ją każdego dnia o każdej porze. Mógłbym ją całować i przytulać, wtedy, kiedy chce. Robilibyśmy sobie śniadania, obiady i kolacje. Każdego ranka budziłbym się z nią i zasypiałbym też przy niej. Boję się jej spytać, czy mogę zostać na noc. Tak, ja Felix Sandman boję się czegoś. Brzmi to zabawnie ale tak jest. Przy niej zawsze czuję się inaczej, tak to jest być zakochanym. To przyjemne uczucie. Siedzimy teraz z Ashley przy stole i jemy kolację. To też jest dziwne, do tej  pory miałem tylko kilka dziewczyn, ale z żadną nie było, tak, jak jest teraz. Byłem dupkiem i sam to przyznaję. Jednak pod wpływem Ash się zmieniłem, sam to widzę. Czuję się teraz, jak we śnie, z którego nie chce się obudzić.
- Felix, coś się stało? - zapytała mnie. 
- Nie, dlaczego?
- Bo nic, nie mówisz, nie śmiejesz się, ani nic. - odpowiedziała, patrząc w talerz.
Wygląda tak uroczo. Ma związane swoje brązowe włosy w kucyk, jest ubrana w długą białą bluzkę (nie wiem po co, bez niej wygląda lepiej) i czarne legginsy.
- Znowu nic nie mówisz, nad czym tak myślisz? - ponownie zapytała.
- Myślę o tym, jaka jesteś piękna - stwierdziłem. Na te słowa od razu się zarumieniła i przysłoniła twarz rękoma.
- Przestań, to nie jest zabawne - odpowiedziała i wstała od stołu zanosząc talerze do zmywarki.
Bez wahania podążyłem za nią i przytulając ją od tyłu mówiłem:
- To nie jest żart, jesteś najpiękniejszą osobą jaką znam. 
Zamknąłem oczy i pocałowałem ją w szyję. Poczułem jak bierze mi talerz z rąk i odwraca się do mnie. 
- A kochasz mnie? - spytała.
- Oczywiście, że tak - i przytuliłem ją mocniej do siebie. 
Trzymała głowę na mojej piersi, po czym wreszcie wyszeptała:
- To skoro mnie kochasz, to pozmywaj naczynia.
Roześmiała się, uwalniając się z moich objęć. Prychnąłem, ale nie pomyślałem, że mówi to na prawdę. Niestety mówiła, sama polazła na górę, a mnie z tym wszystkim zostawiła. Więc podciągnąłem rękawy i zabrałem się do pracy. Po kilku minutach było już wszystko gotowe. Nie wiedziałem, co mam ze sobą za bardzo zrobić. Pójść na górę? To chyba jedyne możliwe rozwiązanie. Jednak okazało się, że Ashley się myję, nie pozostało mi nic innego, jak posiedzieć u niej w pokoju i czekać na nią. Okazało się, że siedziała w łazience z ponad godzinę.
Kiedy weszła do pokoju, zapytałem:
- Co tak długo?! Jeszcze chwila, a bym umarł z nudów.
Nic nie odpowiedziała, podeszła do szafy i zaczęła zastanawiać się co ubrać. Dalej wahałem się nad pytaniem, czy mogę zostać na noc. A co jeśli to za szybko? Podrapałem się w głowę i po chwili wydukałem z siebie.
- A-A-Ashley m-m-mam p-p-pytanie - czułem się jak dziecko w przedszkolu, które chce się zapytać, czy może iść siku.
- Tak możesz zostać na noc - odpowiedziała, nie patrząc na mnie. 
Zdziwiło mnie to, skąd wiedziała o co chce zapytać. Czyżbym powiedział, jakąś swoją myśl na głos? Ręce zaczęły mi drżeć, prawdopodobnie ze szczęścia. Chciałem ją teraz przytulić i powiedzieć milion słów na temat tego, jakie jest moje życie dzięki niej. Niestety zamiast tego, siedziałem na  jej łóżku i nie mogłem się ruszyć.
- A teraz wyjdź - odwróciła się do mnie i powiedziała z uśmiechem.
- C-c-co? - w głowię, miałem już setki najstraszniejszych scenariuszy. Może tylko żartowała z tym, że mogę zostać.
- Co masz taką przerażoną minę?! Po prostu muszę się przebrać w piżamę. Ty też idź się myć, skoro masz zostać.
Odetchnąłem z ulgą, ale za nim wyszedłem, oznajmiłem:
- W takim razie, masz ubrać moją koszulkę do spania - uśmiechnąłem się drwiącą.
Zdjąłem z siebie, mój czarny T-shirt i rzuciłem jej na podłogę. Ona skrzyżowała ręce na piersi i popatrzyła na podłogę.
Poszedłem się myć, jak kazała. Oczywiście muszę dzisiaj spać w bokserkach, bo nago ani w dżinsach nie mogę. Jestem ciekawy, czy Ash włożyła moją bluzkę. Kiedy wyszedłem z łazienki, zobaczyłem ją w moim czarnym T-shircie i od razu moje serce zaczęło szybciej bić. Podbiegłem do niej na łóżko i pocałowałem ją, jak najlepiej potrafię. Nasze usta się złączyły, a moje palce zatopiłem w jej włosach.
Reszta wieczoru minęła spokojnie, Ashley leżała na mnie, a ja ją obejmowałem. Uwielbiam to uczucie, mam ją tylko dla siebie. Opowiadaliśmy sobie o naszych różnych przygodach z dzieciństwa. Na koniec zgasiliśmy światło i poszliśmy spać. Osobiście uważam, że to była najlepiej spędzona noc mojego życia. Budziłem się kilka razy, tylko po to, żeby zobaczyć jak śpi. Muszę powiedzieć, że ten widok jest taki cudowny. Ona jest cudowna. Boże... kocham ją tak bardzo. Zmieniłem się przez nią, ale na lepsze. Umiem dostrzegać wiele małych rzeczy, panuję nad sobą i zrobiłem się milszy dla ludzi.
Obudziłem się pierwszy, ucieszyło mnie to, bo mogłem sobie na nią popatrzeć przez chwilę. Odgarnąłem jej włosy z twarzy, a ona momentalnie się obudziła.
- Witaj skarbie - przywitałem się i pocałowałem w czoło.
Po chwili uśmiechnęła się do mnie i zapytała:
- Która godzina?
Spojrzałem na zegarek leżący na komodzie obok łóżka. Dochodziła dziesiąta.
- Fuck! - krzyknąłem i wyrwałem się z łóżka.
- Co jest? - zapytała, powoli wstając.
Wyglądała uroczo, ale nie miałem czasu na dłuższe zastanawianie się nad tym.
- Tata kazał mi być w domu na jedenastą, muszę zająć się bratem - odpowiedziałem, zakładając spodnie.
- Masz jeszcze godzinę, zdążysz...
- Niestety, muszę podjechać jeszcze do sklepu - podszedłem do niej i ucałowałem ją w głowę.
Zanim wyszedłem z jej pokoju, zawołała mnie:
- Felix, ym... twoja koszulka - podała mi, zasłaniając się kołdrą.
Uśmiechnąłem się tylko i zbiegłem na dół. W sekundę założyłem buty i kurtkę, po chwili stałem już przed drzwiami. Chwilę później poczułem, jak ktoś chwyta mnie za rękę. Odwróciłem się i ujrzałem Ashley, objąłem ją w pasie i przysunąłem do siebie. Nasze usta się złączyły. Jej wargi były ciepłe i przyjemne. Niestety, kiedyś musiało się to zakończyć. 
- Pa - pożegnałem się.
Idąc do samochodu, myślałem o całym wczorajszym dniu. Pojechałem z nią do parku, gdzie opowiedziałem jej wszystko, a na koniec zanocowałem u niej. Najlepiej spędzony piątek w moim życiu.
Nagle dostrzegłem znajomą mi twarz. Po co on tu przylazł? Miejmy nadzieję, że nie do Ashley.
- Witaj kumplu - powitał mnie z uśmiechem.
Od razu chciałem mu przywalić.
- Czego znów chcesz?! Zawsze jak się pojawiasz są kłopoty! - odpowiedziałem, poprawiając sobie włosy.
- Musimy o czymś bardzo ważnym porozmawiać - wypowiedział to prawie śmiejąc mi się w twarz.
- Nie mamy o czym! Sory śpieszę się - oznajmiłem mu.
- A gdzie tak pędzisz?
- Musze pojechać do sklepu, a potem do domu, żeby pilnować brata. Jak widzisz nie mam czasu dla ciebie. - ominąłem go.
- Ja ci zajmę, jakieś dwadzieścia minut Felix, więc mogę pojechać z tobą. Porozmawiamy u ciebie w ogródku. To taki neutralny teren.
Stałem tyłem do niego, wiedziałem, że w tej chwili się uśmiecha. To na prawdę musi być coś ważnego, skoro tak mu na tym zależy. Czego on może chcieć. Pewnie znowu coś o Ashley. Czy mu się to nie nudzi?
- Dobra wsiadaj Enestad! U mnie masz dwadzieścia minut, po tym czasie cię wywalam.
Byłem ciekawy, co tym razem wymyślił. Chciałem się dowiedzieć, zżerała mnie ciekawość.
Wsiedliśmy oboje do auta i pojechaliśmy.


--------------------------------------------------------------------------
Rozdział 19!!!

Wiem, wiem dręczę was bardzo, hahaha. Jak widzicie znowu mamy Felixa i Ashley. Teraz z punktu widzenia Felixa. Możecie zobaczyć, co on o tym wszystkim myśli. Zabijecie mnie, przykro mi, ale takie były moje przemyślenia. Poza tym musiałam tak zrobić nie inaczej. Pamiętajcie, że was kocham bardzo :). Każdy pewnie wyczekuję na tajemnice, no ale cóż....
Komentujcie xx
Mój blog jest też na wattpadzie szukajcie mnie pod tą nazwą - xdarkangelsxx
Tam historia jest wstawiana od początku.

1 komentarz:

  1. Felix taki kochany i slodziutki <333
    Czekam na next *.*
    Blagam zeby w nastepn rozdziale bylo cos o tajemnicy <333
    ~KG

    OdpowiedzUsuń