czwartek, 8 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 6

                                                                     Oscar pov

"Muszę to zrobić teraz" - pomyślałem, siedząc na łóżku. Dochodziła siódma wieczorem, a ja miałem nadzieję na spotkanie z Felixem jeszcze dzisiaj. Chciałem mu już wszystko powiedzieć, co, tak na prawdę mam do Ashley. Myślę, że mnie w zrozumie w imię dawnej przyjaźni. Zacisnąłem pięść i zawahałem się przez chwilkę. Jednak nie jestem tchórzem. Wziąłem telefon do ręki i wybrałem numer Felixa. W momencie przyłożenia telefonu do ucha, zacząłem się denerwować. Po chwili usłyszałem znajomy głos.
- Halo - był zmęczony, słychać to było, nawet przez komórkę.
- H-h-hej to ja Oscar. - to chyba nie było nadzwyczajne przywitanie.
- No wiem stary. Mów o co chodzi?
- Spotkajmy się! - powiedziałem już trochę pewniej.
- Nie! - po tym słowach się rozłączył.
"Co za kretyn" - pomyślałem i rzuciłem telefon na łóżko. Oferuję mu swobodne spotkanie, a on jak zwykle stroi fochy. Może to jeszcze nie jest koniec. Chyba mam ochotę dalej się pobawić Ashley. Tylko teraz na jego oczach. Podszedłem do lustra, poprawiłem trochę swoją koszulę i włosy. "Co on takiego ma?" - zacząłem rozmyślać. Felix mój dawny przyjaciel, znany przez dziewczyny jako "największy przystojniak szkoły". Wszystkie go chciały i to mnie zawsze irytowało. Chciałem mieć tą władze co on. Na szczęście mam ją teraz, po wszystkich zdarzeniach, przeniósł się z naszej szkoły. Więc, ja musiałem zostać tym "przystojniakiem". 
- Dość wspomnień Oscar - powiedziałem po cichu.
Musiałem obmyślić plan, jak zacząć grę od nowa i to tak, żeby wyszło. Zacząłem krążyć po pokoju, liczyłem, że coś mi wpadnie do głowy. Jednak to nie pomogło, po pół godzinie rzuciłem się na łóżko i spojrzałem tylko na ekran telefonu.
- Mam - krzyknąłem.
                                     Ashley pov

- Mam - krzyknęłam do Naomi.
- Co takiego? - zapytała się.
- No, co mogłam znaleźć? - przewróciłam teatralnie oczami.
- W twoim wypadku wszystko - odpowiedziała.
Naomi jest moją znajomą od dawna, mieszkamy blisko siebie. Jednak nie uznaję jej za przyjaciółki. Dobrze się dogadujemy i wychodzę z nią często, ale boje się jej zaufać. Ponieważ nigdy nie rozmawiałyśmy o naszych sekretach. Chociaż wiedziała o mnie wszystko np. to, że u mnie w pokoju ciężko coś znaleźć.
- Znalazłam swoją najładniejszą spódniczkę - ucieszyłam się.
- Tylko teraz musisz znaleźć okazję, żeby w niej wyjść.
*Bip Bip*
Po tym sygnale, rzuciłam się na łóżko i od razu odczytałam sms.
"Hejka Ash,
Impreza dzisiaj u mnie ul. Likestreet 5, godz 21
Do zobaczenia  xx."
- Chyba właśnie zdarzyła się okazja - oznajmiłam i pokazałam jej telefon.
- Kto to w ogóle jest?
- Oscar, kumpel z dawnych lat Felixa - zarumieniłam się, na wspomnienie o pocałunku - hm tzn prawdopodobnie mojego chłopaka.
- Masz kogo ...?
- A zapomnij, nie było tematu. Oscar jest bardzo w porządku - wiedziałam, że nie do końca - miły gość i jak widzisz urządza imprezę, więc musimy się tam wybrać.
Od dawna marzyła mi się jakaś imprezę i proszę o to jest okazja. Nie obchodzi mnie, że u Oscara. W całym tym tłumię ludzi, którzy będą, na pewno mnie nie zauważy. 
- Możemy iść, ale powiesz coś temu ... 
- Felixowi?
- Tak właśnie, bo to chyba nie jest uczciwe wobec niego.
- Masz rację, ale nie dowie się, jeśli mu nic nie powiemy. Ty i ja zgoda?
- No zgoda - powiedziała i podała mi mały palec, zrozumiałam o co chodziło i od razu go ścisnęłam.
- Dobra, wracam do siebie się przygotować - oznajmiła, po czym pożegnała się ze mną i razem zeszłyśmy na dół.
Przy drzwiach, jeszcze raz wymieniłyśmy się uściskami i umówiłyśmy się przy głównym placu o w pół do dziewiątej wieczorem.
Wróciłam na górę i zastanawiałam się co ubrać do mojej białej spódniczki. Wyjęłam z szafy kilka ciuchów, w końcu wybrałam lawendowy top na ramiączkach i w tym samym kolorze zapinany długi sweter. Ubrałam się szybko, z włosami nie chciałam nic robić. Poszłam do łazienki tam się upiększyłam i zostało mi jeszcze spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy do torebki. Kiedy to zrobiłam, padłam na łóżko, zamknęłam oczy i pomyślałam o Felixie. "Co się by stało, gdyby się dowiedział? 
Co by zrobił? Pewnie by się wkurzył."
Otworzyłam oczy i szybko wstałam, co spowodowało nagły zawrót głowy. Był tak mocny, że musiałam na chwileczkę usiąść. Często mi się to zdarzało, niestety. Na szczęście, wiem, co w takich sytuacjach powinnam robić. Najczęściej to wypić wodę, jednak nie miałam jej w pokoju. Po chwili było już lepiej i na spokojnie zeszłam na dół, poinformować mamę, że wychodzę.
- Mamo, idę na imprezę
Jak zwykle siedziała i czytała książkę, jej ulubione zajęcie.
- Kiedy wrócisz skarbie?
- Pierwsza lub druga
- Najpóźniej!
Ruszyłam w stronę drzwi. Tam założyłam buty na koturnie i kurtkę, po czym wyszłam. Po kilkudziesięciu minutach byłam na miejscu. Nie widziałam Naomi, dlatego wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam do niej, ale nagle poczułam jak ktoś mnie ściska za ramię. Poczułam paraliż w całym ciele, bałam się spojrzeć kto to. Jeśli był uzbrojony, to już po mnie. Mogłam go co najwyżej walnąć  torebką, na szczęście okazało się, że to była tylko ...
- Jestem, długo czekałaś? - przywitała się Naomi.
Odetchnęłam z ulgą i z zadowolenia, aż ją przytuliłam.
- Co się stało? - roześmiała się.
- Nic, chodźmy już.

Likestreet znajdowała się pół godziny drogi od ostatniego budynku na moim osiedlu. Cieszyłam się, że mogę iść na tą imprezę z Naomi, przynajmniej mnie przypilnuje. Nigdy jeszcze się nie upiłam, ale kto wie, jak będzie teraz. W każdym razie mogłam z nią również pogadać w czasie drogi.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce, było już pełno osób. Może Oscar mnie w tłumie nie zauważy, jednak i tak musiałam do niego podejść i oddać mu kurtkę.
- Wchodzimy? - zapytała się moja koleżanka.
- Tak - odpowiedziałam bez wahania.
Ruszyłyśmy w stronę głośnej muzyki i tłumu pijanych nastolatków. Nie minęła chwila, a ja już go zobaczyłam. Puszyste blond włosy są jak odblask, nie trudno ich nie zauważyć. Kilka minut później, patrzył się na mnie i po kolejnych sekundach podbiegł. 
- Przyszłaś - powiedział i się uśmiechnął.
- Tak. Ej gdzie ...
- U mnie w pokoju, zaraz was wprowadzę w klimat.
Jak powiedział tak się stało. Po pół godzinie, byłam już upita i nie wiedziałam co się dzieję. Dziwny był ten stan, nie wiem ile czasu mijało i nawet nie wiem, gdzie była Naomi. Na pewno przez cały ten czas byłam blisko z Oscarem, nie chciałam tego ale nie panowałam już nad sobą i potem wydarzyły się rzeczy, do których nigdy normalnie bym nie dopuściła. Pocałowałam się z Oscarem i to na oczach Felixa. Oczywiście nie podobało mi się to w żadnym stopniu. Wybiegłam od razy za Felixem. Nie wiedziałam, skąd się tutaj wziął, ale zaczęłam się martwić, że to będzie koniec.

                                           Felix pov

Było około północy, kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Wyświetlił mi się nieznany numer ale i tak postanowiłam nie odbierać. Wkurzyłem się jednak, kiedy mój telefon dzwonił jeszcze jakieś 10 razy. W końcu nacisnąłem zieloną słuchawkę i powiedziałem zaspanym głosem:
- Halo
- Hejka, przepraszam pewnie śpisz, ale jestem znajomą Ashley i nie jest z nią dobrze - usłyszałem nieznany mi głos.
- Jak to co jest? - poderwałem się natychmiast z łóżka.
- Jest pijana, a znam tylko ciebie z jej znajomych, wzięłam twój numer z jej komórki. Jeśli mógłbyś to przyjedź na Likestreet 5.
- Zaraz będę - odpowiedziałem i się rozłączyłem.
Skądś znam tą ulicę, czy to nie jest dom ...
- Oscara - szepnąłem.
Zebrałem się jak tylko najszybciej potrafiłem. Bałem się, że on jej coś zrobi. Ten typ do wszystkiego jest zdolny. Biegłem przez całą drogę. Kiedy znalazłem się na miejscu, widziałem wszędzie pijanych nastolatków, ale nigdzie Ashley. Gdzie ona mogła być? Jednak nie myślałem, że to co zobaczę, aż tak mnie zaboli. Miałem ochotę płakać i krzyczeć w tym samym momencie. Miałem ochotę dać mu w pysk. Miałem ochotę zerwać z nią. Jednak nie umiałem żadnej z tej rzeczy i po prostu wyszedłem. Byłem w jednej sekundzie wrakiem człowieka. Kochałem ją, a ona pocałowała innego i to mojego wroga. Za co? Zawsze to mnie, coś spotyka. 
- CHOLERA! - krzyknąłem i kopnąłem, jakąś puszkę przed domem Oscara.
- Felix! - to była Ashley, idąca do mnie, a raczej próbująca iść.
- Czego chcesz? - odpowiedziałem chamsko.
- Ja ... to nie ja
- A kto kurwa? Jeszcze mi powiedz, że cię zmusił ...
- No nie - zaczęła płakać - ale ja cię kocham - i rzuciła mi się na szyję.
W tym momencie zrobiłem coś, czego na pewno będę żałować w przyszłości.
Uderzyłem ją w twarz, tak mocno, że poleciała na ziemię. Złapała się za policzek i zaczęła jeszcze bardziej płakać. Teraz byłem zły na siebie, a nie na nią. Schyliłem się, aby ją przeprosić,ale ona powiedziała tylko:
- Idź już sobie ...
Miałem ochotę teraz siebie rozwalić na milion kawałków. Zadawałem sobie jedno pytanie: Czemu ja to zrobiłem? Była dla mnie ważna, a potraktowałem ją jak szmatę. Kiedy wracałem do domu miałem czas na przemyślenia.




*******************************************************

ROZDZIAŁ 6 WOW! 
Dziękuję, że dalej jesteście ze mną i mnie wspieracie. Oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście najlepsi i najukochańsi. Długo czekaliście na to? Dodaje nową postać do bohaterów czyli Naomi. Dzisiaj nie mam żadnych ważnych spraw,a może jednak ...
Więc dalej jest sprawa z tym obrazkiem? Na serio nikt z was mi go nie zrobi. Ja za bardzo się na tym nie znam. Niestety :(.
No dobra może ktoś chętny się znajdzie, e-mail mój macie w rozdziale 5 na samym dole.
Dedykuję ten rozdział Karolinie Gałeckiej, bo to dzięki niej tak szybko, jest ten rozdział. Jakby nie ona, ukazałby się on dopiero w weekend. Życzę jej udanego pobytu we Włoszech. :)