sobota, 10 października 2015

EPILOG

Rehab - Warto posłuchać do tego rozdziału.

-----------------------------------------------------------------------------

Tak właśnie kończy się moja historia. Całe to bagno, w którym siedziałam nie wróci. Moje życie teraz? Wszystko się układa. Razem z Felixem zdecydowaliśmy się wyjechać z tego miasta. Każde z nas miało złe wspomnienia i woleliśmy resztę swoich dni, spędzić w innym miejscu. Nasi rodzice byli trochę wkurzeni, że opuszczamy ich i naszych przyjaciół. Jednak po chwili sami zrozumieli, że jesteśmy dorośli i mamy prawo podejmować własne decyzję.
Naomi strasznie płakała, kiedy ją poinformowałam o naszej decyzji. Zepsułam trochę jej plany na wspólne studia i pracę. Trochę zrobiło mi się smutno i miałam wtedy chwilę zawahania. Nagle pomyślałam sobie, że moja przyjaciółka i tak sobie poradzi beze mnie, znajdzie nową paczkę znajomych i wkrótce o mnie zapomni. Oczywiście nie powiedziałam jej tego wprost, zaczęłam ją pocieszać i obiecałam, że będę przyjeżdżać i ją odwiedzać. Tak naprawdę, nie miałam zamiaru tu wracać. Dlaczego? Ponieważ jest tu za dużo wspomnień. Co z moją mamą? Jest szczęśliwa, ostatnimi czasy poznała kogoś. Nazywa się Tom i jest przystojnym brunetem, który pracuję w dużej korporacji. Ma tyle lat, co moja mama, więc na pewno się dogadają. Na razie chodzą na randki, ale słyszałam, że już planują wspólnie zamieszkać. Jednak nie w tym mieście. Tak samo, jak ja planują się wyprowadzić, a nasz dom ma zostać sprzedany. Powinno mi być z tego powodu smutno, ale jakoś mam odwrotne uczucia. Tak, wiem to dziwne.
Co z rodziną Felixa? Oni jak moja mama, wyprowadzają się. Mają dość tego miejsca. Wyjeżdżają do Dallas, gdzie mieszka siostra taty Felixa. Mam nadzieję, że będą tam szczęśliwi. Co z Oscarem? Siedzi w więzieni i raczej długo stamtąd nie wyjdzie. Okazało się, że był poszukiwany przez kilka miasteczek, podobno handlował narkotykami, czy coś takiego. Nie wiem, nie interesowało mnie to, kiedy wyszłam ze szpitala. Na całe szczęście nie musiałam składać zeznań w sądzie, wystarczyło tylko to, co powiedziałam policjantowi w szpitalu. Jak się czuję? Ze mną wszystko w porządku, leżałam na oddziale około tygodnia, potem wszystko wróciło do normy. Rany się zagoiły i wróciłam do normalnej wagi. Z moją psychiką też jest wszystko w porządku. W pierwszych tygodniach, kiedy to wszystko się skończyło, chodziłam do psychologa, ale tylko dlatego, że mama mi kazała. Kobieta, która przeprowadzała ze mną sesje, mówiła, że to w ogóle nie jest mi potrzebne. Jednak mamusia się uparła. Oczywiście na początku była też przeciwko temu, żebym spotykała się z Felixem. Nie ufała mu, po tej całej akcji. Na szczęście potem jej przeszło, bo musiała widywać go codziennie. No właśnie, jak z Felixem? Lepsze pytanie byłoby, jak z nami. Bo tak naprawdę, każdą minutę spędzamy razem, praktycznie w ogóle się nie rozstajemy. Jest nam ze sobą najlepiej. Można powiedzieć, że jesteśmy "goal", przytulamy się, całujemy, ale też wygłupiamy i zachowujemy się jak najlepsi na świecie przyjaciele. Mam nadzieję, że tak zostanie do końca świata. Na ten czas nie wyobrażam sobie życia bez niego. Kiedy leżałam w szpitalu, myślałam o tym wszystkim - wypadek, kłamstwa, kłótnie. Tak naprawdę przez cały ten czas, to Felix starał się mnie chronić i kochał mnie. Tylko byłam na tyle głupia, żeby tego nie widzieć. On się starał, a ja odpuściłam. Żałuję tego. Żałuję wszystkiego, a najbardziej tego, że wybrałam Oscara, chociaż dobrze wiedziałam, że kocham tylko tego głupiego blondyna, który ma szalone pomysły i je bardzo dużo, a jest niewiarygodnie chudy. Wreszcie, co ze studiami i pracą? Wszystko jest załatwione. Będę chodzić na najlepszy uniwersytet w kraju, więc to chyba lepiej niż gdybym została. No cóż, a praca? Praca dla lekarza zawsze się znajdzie.
A praca dla Felixa? Co on w ogóle robi? Pracował dla firmy Apple, zajmował się różnymi sprawami, od wypłacania pensji pracownikom do zwykłego odbierania telefonów, jeśli ktoś miał problem. Dziwne, ale zarabiał przy tym naprawdę dużo i mógł pracować w domu. Teraz zatrudnia się w jakiejś firmie korporacyjnej na dziale finansów. Jak wyobrażam sobie nasze życie w obcym mieście? Normalnie, mamy siebie i na pewno razem przetrwamy. Sami chcieliśmy zacząć od nowa, z dala od przeszłości. W przyszłości na pewno się jeszcze przeprowadzimy i będziemy mieli dzieci. Mam nadzieję, że będziemy mieli jak najmniej kłótni i razem przetrwamy wszystko.
Gdzie teraz jestem?
Siedzę w samochodzie z Felixem. Jedziemy właśnie w stronę naszego nowego życia. Mam otwartą szybę, wiatr owiewa mi włosy, słońce świeci. Jest idealna pogoda na zaczęcie nowej drogi. Patrzę na niego zza okularów przeciwsłonecznych. Po raz pierwszy, wiem, że jadę w dobrym kierunku z odpowiednią osobą.
- Felix - powiedziałam i złapałam go za rękę.
- Tak? - odpowiedział pytając.
Przez ułamek sekundy spojrzał się na mnie, a potem znów wrócił wzrokiem na drogę.
- Uda nam się? - zapytałam, czując pewien niepokój.
- Nie - odparł.
- Co?! - krzyknęłam.
- Żartuję - zachichotał.
- Nienawidzę cię - przywaliłam mu z pięści w ramię.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Felix nagle zjechał samochodem na pobocze.
- Co robisz? - zdziwiłam się.
- Martwisz się? - spytał i zgasił silnik samochodu.
- Trochę tak, ale wierzę, że nam się uda.
- Wszystko nam się uda, dopóki jesteśmy razem. Dużo się nauczyliśmy przez ten rok i wiemy, że nie potrafimy bez siebie żyć. Kocham cię, jak nikogo innego. Jesteś moją miłością i nikt, ani nic tego nie zmieni.
Nasze wargi złączyły się do pocałunku. Smak jego ust dodaje mi sił i najchętniej całowałabym go cały czas. Odkleiliśmy się od siebie i po chwili spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy. Felix pogładził mnie dłonią po policzku.
- Chciałabyś coś dodać albo skomentować, do tego, co powiedziałem?
Wiedziałam, że czeka na słowa "Kocham cię równie mocno" i tego typu rzeczy. Zastanowiłam się przez chwilę, czy mam mu to powiedzieć, bo przecież słyszał to ode mnie dwa razy częściej niż sam to mówił.
- Jesteś idiotą - odparłam, śmiejąc się.
- Ale twoim idiotą - odpowiedział.




------------------------------------------------
Koniec!
Tak, to już koniec tego fanfiction.
Jest to smutne, żegnać mi się z wami. Mam nadzieję, że nie zawiodłam waszych oczekiwań i całe opowiadanie wam się podobało.
Z następnym ff ruszam w grudniu, jeśli chcecie więcej informacji, albo chcecie być na bieżąco to zapraszam na mojego tt @perfectfel.
Jeśli nie, to oświadczam, że tutaj też wstawie w grudniu linka do nowego ff. Więc też możecie obserwować mojego bloga :).
Komentujcie i piszcie wasze opinie :)
Do zobaczenia w grudniu!






sobota, 3 października 2015

ROZDZIAŁ 37

Siedziałam na murku wpatrując się w jego oczy, byłam wreszcie wolna i szczęśliwa. Do tego wszystkiego najważniejsza osoba w moim życiu stała tuż obok mnie. Wiedziałam, że on w końcu po mnie przyjdzie i zrobił to w odpowiednim momencie, bo Oscar przygotowywał się, aby mnie kolejny raz uderzyć. W sumie powinnam pojechać do szpitala, ale najpierw chce zobaczyć, jak zabierają tego idiotę do radiowozu. Oparłam swoje czoło o głowę Felixa i wsłuchiwałam się w jego nierównomierny oddech.
- Felix - szepnęłam.
Nie miałam siły na powiedzenie czegoś głośno, byłam wykończona fizycznie jak i psychicznie.
- Tak kochanie? - zapytał i uniósł oczy ku górze.
Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się już skończyło. Teraz wiem, że będzie już lepiej i nie zostawię Felixa dla nikogo innego. To co się wydarzyło przez ostatnie pół roku wywarło na mnie duży wpływ, jednak jestem pewna, że od dziś już wszystko będzie lepiej.
W pewnym momencie zorientowałam się, że zaczęły lecieć mi łzy po twarzy.
- Nie płacz - oznajmił blondyn i pogłaskał mnie dłonią po policzku.
Uśmiechnęłam się, tak, po raz pierwszy od długiego czasu, wykonałam ten niewinny ruch.
- To łzy szczęścia - odpowiedziałam wciąż po cichu.
Moja miłość wyciągnęła ku mnie ręce, a ja schyliłam się żeby go przytulić. Wtem on oplótł mnie w pasie, natomiast moje nogi powędrowały na jego biodra. Przytulaliśmy się tak około pięciu minut, aż nagle przeszło mi przez myśl, że jest mu pewnie ciężko.
- Może już zejdę, co? - spytałam.
- Dlaczego? - zaśmiał się.
Jak ja dawno nie słyszałam tego dźwięku. Przez to przypomniało mi się, jak spędzaliśmy ze sobą prawie każdy dzień i śmialiśmy się na okrągło.
- Ashley! - krzyknął zdenerwowany.
- Przepraszam zamyśliłam się, nie jestem ciężka?
- Chyba przytyć powinnaś, Oscar w ogóle pozwalał ci jeść? - zmartwił się.
- Tak, tylko bardziej niż o jedzenie martwiłam się o swoje życie - zachichotałam.
Jednak on nie zaśmiał się, nie było to dla niego w żadnym stopniu zabawne.
Postawił mnie na ziemie i schował ręce do kieszeni. Jego głowa opadła na dół, a twarz przykryły włosy.
Nagle usłyszałam jego szloch.
- Ej Felix co jest? - zapytałam podnosząc jego blond grzywkę do góry, żeby ujrzeć jego twarz.
- Po prostu już nie mogę dłużej słuchać tego, jak on cię krzywdził, bo to moja wina - odparł.
- Nie, to nie...
- Tak, to jest moja wina - przerwał mi.
Nic nie odpowiedziałam, wiedziałam, że zaraz wszystko mi wyjaśni i dowiem się czegoś złego.
- Posłuchaj to było tak, że tego dnia, kiedy u ciebie nocowałem, po wyjściu z twojego domu, spotkałem go. Chciał ze mną porozmawiać, więc pojechaliśmy do mojego domu na ogródek i tam zaczął mi go grozić. To znaczy nie tylko mi, a także mojemu młodszemu bratu. Powiedział, że jak sobie ciebie nie odpuszczę, to mnie i mojemu bratu coś się stanie, obstawiałem, że nie tylko mojemu bratu ale także mojemu tacie i twojej mamie. Wiedziałem, że nie kłamał, Oscar był człowiekiem zdolnym do wszystkiego. Był też jeszcze jeden powód tego wszystkiego, kiedy jechał z moją mamą samochodem tego dnia, co zginęła. Podobno, gdy samochód się palił wyciągnęłaś Oscara z auta, a mojej mamy nie udało ci się, wezwałaś wtedy pogotowie i policję. Jednak, kiedy przyjechali było już za późno. Miałaś wtedy osiem lat, więc nie wiedziałaś, że to byli moi najbliżsi. Dziwne nasze losy się już wtedy jakoś połączyły - uśmiechnął się na te słowa - Byłem zszokowany, na początku nie chciałem uwierzyć w tą historię. Potem natomiast Oscar powiedział mi, że potem przez lata szukał ciebie i gdy już cię znalazł i chciał się zobaczyć, byłem wtedy z tobą tzn. nie byliśmy razem, tylko to był właśnie ten dzień na basenie. To wszystko jest strasznie pogmatwane, ale tak właśnie było. Nie chciałem z ciebie rezygnować, ale nie miałem wyjścia i przestałem się do ciebie odzywać. Jednak tamtego dnia, kiedy zobaczyłem cię na schodach u niego w domu, byłem jednocześnie szczęśliwy, jak i zły. Zadawałem sobie cały czas pytanie jakim cudem, tak szybko jesteście razem. Przecież to mnie powinnaś kochać. Jednak wieczorem, gdy zaczął cię dotykać, a ty krzyczeć, nie wytrzymałem. Musiałem cię stamtąd zabrać, już wtedy, kiedy wyszliśmy miałem ochotę cię przytulić i powiedzieć, jak bardzo mi cię brakuję, ale nie mogłem. Cały czas miałem obraz swojego brata całego we krwi, przed oczami. Wtedy niestety sypnąłem ci o jakimś układzie, strasznie się o to wypytywałaś, nawet nie wiesz jak strasznie chciałem ci wszystko wyjaśnić i przeprosić. Bardzo długo szukałem rozwiązania, jakby tu znowu być z Tobą, albo spotykać się tak, żeby Oscar się o niczym nie dowiedział, jednak nie znalazłem nic, zero pomysłów. Dlatego podczas tamtej jazdy, tak strasznie się wkurzałem. Byłem wściekły na niego, ciebie i siebie. Jak wiesz, to wszystko doprowadziło do wypadku, kolejnego jebanego zdarzenia, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Za to chciałbym cię również przeprosić, cierpiałaś przez takiego dupka, jakim jestem. - zaczął znowu płakać - W szpitalu, kiedy ocknąłem się przy Tobie, nie potrafiłem udawać kolejny raz dupka bez uczuć i  musiałem cię przytulić. Poczułem wtedy, jak mi jest źle bez ciebie. Dajesz mi zapach wolności w moim życiu i wiem, dzięki Tobie, że wszystko jest możliwe, jeśli się tego pragnie. Niestety, potem do mojej sali przyszedł Oscar, który rozkazał mi udawać, że straciłem pamięć. Była to najgorsza rzecz, jaką musiałem zrobić kiedykolwiek w moim życiu. Można byłoby powiedzieć, że to jest jakaś kara za grzechy. Za to, jaki kiedyś byłem dla ludzi. Na szczęście wierzyłaś w to, że kiedyś odzyskam pamięć i przychodziłaś do mnie bardzo często, z czego się ogromnie cieszyłem. Bo mogłem wykorzystać tę sytuację na moją korzyść i udawać, że z twoją pomocą wszystko sobie przypominam. Jednak okazało się, że mówiłaś o tym wszystkim Oscarowi, a raczej pisałaś w smsach. Więc pewnego dnia do mnie przyszedł i kolejny raz mi zagroził. Wtedy zrobiłem to, co było konieczne, poprosiłem pielęgniarkę, aby cię już do mnie nie wpuszczała. Wtem po raz pierwszy po stracie matki, tak strasznie płakałem. Łzy leciały mi całą noc i następny cały dzień. Nie mogłem przeżyć tego, co ci zrobiłem. W ogóle nie umiałem się pozbierać po tym wszystkim. Potem po kilku miesiącach, gdy dowiedziałem się, że chcesz zamieszkać z Oscarem cały ból powrócił, nie myślałem, że kiedyś, będę kochać kogoś tak bardzo, jak ciebie. Dlatego teraz, chcę cię przeprosić za wszystko, za to, że rozpieprzyłem ci życie. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie myślałam, że to wszystko tak wyglądało. Jedyne, co teraz wiem, to, że Felix chciał dobrze i bez względu na  wszystko mnie kocha, a ja kocham jego. Powinniśmy zostawić to za sobą i ruszyć na przód, nie wspominając złych chwil. Chce z nim spędzić resztę mojego dziwnego życia i będę walczyć z każdym, żeby to się spełniło.
- Felix spójrz na mnie! - rozkazałam mu.
Uniósł głowę do góry.
- Mam gdzieś to, co zrobiłeś. Było minęło, oczywiście jestem w szoku i smutno mi, jak to wszystko słyszę. Jednak chcę być z Tobą i... - chciał mi przerwać - daj mi dokończyć.  Na twoim miejscu pewnie postąpiłabym tak samo, kocham cię i mam gdzieś przeszłość.
Przytuliłam go.
- A to z moją mamą to prawda? - zapytał.
- Tak, kiedy podeszłam do tego samochodu, chciałam wyciągnąć najpierw twoją mamę, ale ona wskazała na niego i ostatkiem sił powiedziała, żebym to jego wydostała.
Tylko westchnął.
- Posłuchaj, cieszmy się, że jestem cała i zdrowa - wysiliłam się na największy uśmiech.
- Masz racje - odpowiedział.
Nagle oboje usłyszeliśmy trzask drzwi i zobaczyliśmy wychodzących policjantów z budynku. Po chwili ujrzeliśmy też bujne blond włosy w kajdankach.
- Wreszcie! Należało mu się! - warknął Felix.
Przytrzymałam go za ramiona i odparłam:
- Spokojnie. Teraz wszystko się ułoży, zobaczysz.
W głębi duszy wiedziałam, że to co mówię jest prawdą.
Felix spojrzał na mnie, złapał moją twarz w dłonie i pocałował mnie. Znowu te same ciarki i jego wargi pasujące idealnie do moich ust. Ten sam ciepły i przyjemny oddech. Tego potrzebowałam od dawna.
Kiedy skończyliśmy, blondyn wziął mnie za rękę i poprowadził do swojego samochodu.
- Przyszła pora na zawiezienie cię do szpitala - zaśmiał się.
Po raz pierwszy czuję, że to wszystko się skończyło. Ta cała przygoda z Oscarem i tymi tajemnicami. Wszystkie chwile, które przeżyłam nauczyły mnie bardzo wiele. Były to lekcje, których nigdy nie zapomnę.


------------------------------------------------------------
Został tylko epilog!
To już prawie koniec :( smutno mi z tego powodu, bo już za tydzień się żegnam i przez pewien czas nie będę w ogóle pisać. Potrzebuję trochę odpoczynku, bo ostatnio prawie czasu dla siebie nie mam. Mam nadzieję, że ten rozdział wam wiele wyjaśnił i mam nadzieję, że się spodobał. Oczywiście liczę na to, że nie zawiedliście się na tym ff.
Komentujemy!