sobota, 22 listopada 2014

ROZDZIAŁ 2

                                                           Felix pov's

Czekałem na nią, myśląc o wszystkim, co się do tej pory wydarzyło. Miałem wyrzuty sumienia, że ją tak potraktowałem na basenie. W sumie później było lepiej, ale to mi nie wystarcza, muszę ją przeprosić za moje zachowanie. 
- No siema - usłyszałem znajomy głos.
Kiedy się tylko odwróciłem, ujrzałem Oscara, co mogło oznaczać tylko jedno, kłopoty. Typek jest wkurzający, nie dość, że chce się wbić do naszej paczki, to zawsze odbija mi dziewczyny. Do tego wszystkiego jest oszustem. Szczerze, to nie mogę uwierzyć, że się tak zmienił. Przyjaźniliśmy się kiedyś, ale odkąd poszliśmy do innych szkół, on zaczął się zmieniać. Poznał osoby, których nie powinien był poznawać. Wspierałem go nawet wtedy. Ale odkąd wydarzyło się coś, co zmieniło moje życie, przestałem go szanować i lubić.
- A ty tu czego? - zapytałem, mając ochotę mu przywalić.
- Dowiedziałem się czegoś Sandman ... - oznajmił z uśmiechem Oscar.
- Czego i od kogo?
- Powiedzmy, że tajemnica zawodowa, przyjacielu, nie musisz wszystkiego wiedzieć - odpowiedział z uśmieszkiem na twarzy.
Miałem go już dość, po tych kilku zdaniach. Zawsze myślał, że jest ode mnie lepszy i próbował we wszystkim ze mną konkurować. Mnie nie interesowały takie rzeczy, szczególnie z nim. 
- Powiedziałeś, to co miałeś, a teraz spadaj - oznajmiłem, krzyżując ręce i odsuwając się od niego, wszystkie mięśnie miałem napięte.Czekałem tylko na moment, w którym mnie sprowokuję i przywalę mu, w tą jego słodką buźkę.
- Co tak ostro, lepiej powiedz co tam u ciebie? Jak życie? - miał przy tym niezłą zabawę, wiedział, że zaraz nie wytrzymam.
- Mówiłem ci kiedyś, żebyś spadał, a tak to było przed chwilą - moje chamskie odpowiedzi oznaczały, że moje zdenerwowanie i wkurzenie bierze górę - co cię intersuję moje życie w tej chwili. Lepiej wracaj do swoich kumpli.
- Nie powinieneś Sandman już iść do domu, mamusia cię woła.
Po tych słowach moja agresja wzięła górę. To co powiedział było nie na miejscu, zrobił to, po to, żeby mnie sprowokować i udało mu się. Popchnąłem go na najbliższą ścianę, tak, że się od niej odbił. Czułem jak moje serce bije, coraz szybciej. Powoli podszedłem do Oscara, podniosłem swoją ręke i przyłożyłem do szyji. Czułem każdą żyłe w mojej ręcę, miałem pełną świadomość swojej siły. Potrzebowałem dużo energi, aby powiedzieć coś w tym momencie.
- Chyba powiedziałem, żebyś spadał. Chyba, że jesteś głuchy.
Widziałem przerażenie w jego oczach, bał się mnie. Może wreszcie to coś da, nie lubię rozwiązywać problemów siłą, ale w tym wypadku, chyba tak trzeba.
- Wkurzyłeś się - powiedział szeptem, uśmiechając się.
Wisiało mi to, że udało mu się, mnie sprowokować. Wiem, że taki był jego cel, ale może wreszcie do niego dotrze, że ma się do mnie nie zbliżać. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Odwróciłem głowę, Oscar zrobił dokładnie to samo. Zobaczyłem jej kręcone brązowe włosy i długie nogi. 
- Ashley - powiedziałem po cichu, sam do siebie.
                                              **************
                                             Ashley pov's     

- Felix! - krzyknęłam - Co ty robisz? - zeszłam ze schodów i to co zobaczyłam, zmieniło całkiem moje zdanie o nim. Zobaczyłam, że tak na prawdę był tym samym chłopakiem, którego poznałam na basenie. To co wydarzyło się w szatni, było tylko zwykłą gierką. Zawsze mam takie szczęścię, co do chłopaków, a już myślałam, że tym razem będzie inaczej. Jednak pomyliłam się. Nie wiem kim był, ten drugi chłopak, ale na pewno nie miał prawa go dusić. Podeszłam do Felixa i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu.
- Puść go! - powiedziałam - po co to robisz? - chciało mi się płakać, znowu wyszło na to, że jestem łatwowierna.
- Nie zrozumiesz tego - odpowiedział i szturchnął ramieniem, tak, abym go nie trzymała.
- Rób co chcesz, widzę, że jednak jesteś dalej takim dupkiem! - krzyknęłam.
Wszystko we mnie wybuchło i zaczęłam płakać.
- Ashley ... - wyszeptał Felix i w tym momencie puścił chłopaka.
- Nie Ashley! Mam dość, że kolejny raz zawiodłam się na kimś. Przez chwilę myślałam, że tylko przed znajomymi udajesz takiego dupka, ale widzę, że jednak nie. Skończ to co zacząłeś, a ja idę.
Po czym wybiegłam z budynku. Na ulicy potykałam się o innych ludzi, czułam się okropnie. Nagle zaczęło mi brakować tchu, oparłam się ręką o najbliższy słup, po czym usiadłam na chodniku i zaczęłam głośno płakać. Moje myśli były, jak wielki węzeł, którego nie da się odplątać, a najgorsze jest to, że chciałabym, żeby tu był. Chcę żeby mnie przytulił, tak, jak za pierwszym razem. Wtedy moje problemy zniknęłyby. Nagle poczułam czyiś oddech na moim ramieniu, wiedziałam, że to on.
- Ashley - powiedział.
Spojrzałam na niego i rzuciłam mu się na szyję znowu płacząc. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak zrobiłam. Wszystko jest skomplikowane, całe moje życie. Jednak kiedy go przytulam, wszystko inne znika, przechodzą mnie wtedy dreszcze po całym ciele.
- Przepraszam - powiedział - wszystko ci z czasem wytłumacze, na prawdę nie jestem dupkiem, za jakiego mnie uważasz. 
Po tych słowach podniósł mnie z ziemi i odsunął od siebie. Położył swoje ręcę na mojej twarzy, a ja złapałam jego nadgarstki, najmocniej jak potrafiłam. 
- Popatrz na mnie - mówiąc to uśmiechnął się - Masz piękne niebieskie oczy, a przez łzy ich nie widzę. Na prawdę, polubiłem cię i też ci w jakimś stopniu zaufałem. Nie chcę tego stracić.
Popatrzyłam na niego i odpowiedziałam:
- Ja też.
Po czym, zrobił to co chciałam, przytulił mnie. Czułam jego bicie serca, jego oddech, jego mięśnie. Staliśmy tak dopóki nie przyszedł chłopak, którego widziałam na basenie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, jestem Oscar - przedstawił się.
Oderwałam się od razu od Felixa i podałam mu rękę.
- Ashley, miło mi - odpowiedziałam z uśmiechechem.
- Już pogodzeni, możemy iść tam, gdzie macie zamiar?
- To chyba nie twoja sprawa, gdzie ja i Ash idziemy - odpowiedział chamsko Felix.
- Przestań! - powiedziałam - Odprowadzicie mnie? 
- Z chęcią - oznajmił Oscar, po czym podał mi rękę i poszliśmy w stronę mojego domu. W czasie drogi odwróciłam kilka razy głowę, aby spojrzeć na Felixa. Widać było po nim, że jest wkurzony. Szedł z rękami w kieszeniach i z opuszczoną głową. Po kilkunastu minutach widać było mój dom.
- To tam - powiedziałam do chłopaków i wskazałam palcem na biały budynek z małym ogródkiem. Furtka była otwarta, jednak samochodu rodziców nie było, co oznaczało, że w pośpiechu po prostu zapomnieli zamknąć. Spojrzałam za siebie, patrząc, gdzie znajduję się Felix. Szedł powoli w ogóle się na mnie nie patrząc. Nie chce się z nim kłócić. Przeprosze go, jak, tylko tu dojdzie.
- Ashley idziesz? - zawował Oscar, który znajdował się już przy drzwiach.
- Tak tak ... - odpowiedziałam.
Przeskoczyłam trzy schodki, które dzieliły mnie od chłopaka. Wyjęłam klucze z torebki i zaczęłam otwierać drzwi. Nacisnęłam klamkę i powiedziałam do Oscara:
- Wejdź, ja jeszcze muszę pogadać z nim - wskazałam na Felixa, który w tym momencie przekraczał furtkę.
- Nie ma sprawy - po czym wszedł do środka.

Kiedy Felix chciał, już mnie ominąć, złapałam go za rękaw bluzki.
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- O nic.
- Przecież widzę, przez całą drogę nie odezwałeś się, ani słowem.
- Nie znasz go i nie masz pojęcia jaki jest. 
- Ciebie też nie znam - po tych słowach coś w nim pękło.
- Ale na pewno nie chce cię skrzywdzić! - krzyknął - Natomiast Oscar przynosi same kłopoty i wejdę do twojego domu, nawet, jeśli mi nie pozwolisz - uśmiechał się, gdy to mówił.
Znowu wydarzyło się to co lubiłam.
                                               ***********
                                               Oscar pov's

- Dopóki oni tam stoją, rozejrzę się po domu - powiedziałem sam do siebie. Wszędzie było pełno zdjęć: Ashley, ona z rodziną, rodzice, pierwsze święta. " Nie byłoby cię tu, gdyby nie ona" usłyszałem cichy głos w mojej głowie. Mam mało czasu, więc muszę szybko coś znaleźć. Zobaczyłem na blacie stołu pieniądze i jej pamietnik. To było, to czego szukałem. Teraz wszystkie podejrzenia padną na Felixa, a ja będę miał, to co chce. Usiadłem na kanapie i czekałem aż wejdą do środka. Wszystko odegra się, po mojej myśli. Usłyszałem kroki i od razu poderwałem się na nogi. 
- Chcesz coś do picia? - powiedziała Ashley.
- Nie, dzięki - odpowiedział mój były przyjaciel.
W tym momencie weszli do salonu.
- O Oscar widziałeś już wszystko? - zapytała 
- Nie, siedziałem tu, czekając na was - oznajmiłem.
- Ok, chcesz coś do picia może?
- Nie dzięki, ja się muszę już zbierać - powiedziałem - miło było znów cię spotkać, Felix - posłałem mu uśmiech, a ten oparł się o ścianę i udawał, że tego nie słyszy.
- Ciebie też było miło poznać, Ashley - dodałem, po czym skierowałem się do drzwi i wyszedłem.
                                            *******************
                                                Ashley pov's

- Mam nadzieję, że ty zostaniesz dłużej - powiedziałam do Felixa.
- Pewnie - odpowiedział.
   



--------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno. Nie miałam ostatnio siły na pisanie.
Przepraszam też za błędy, ten rozdział nie jest taki jak chciałam. Jednak mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny rozdział będzie w przeciągu tygodnia. 

                           


                                                   



sobota, 8 listopada 2014

ROZDZIAŁ 1

Strój opinał moje ciało tak, że czułam, jakbym miała na sobie dwie skóry.
 Boję się, bo ostatnim razem, kiedy byłam na basenie, to miałam 12 lat, a to było sześć lat temu. Nie wiedziałam, czy jeszcze coś pamiętam. Zapisałam się tylko, dlatego, żeby zrobić przyjemność mojej przyjaciółce, która w lato chce zapisać się na kurs ratowniczy, więc obiecałam jej, że zapiszę się razem z nią na zajęcia z pływania. Niestety, okazało się, że dzisiaj nie może przyjść i byłam sama, wśród tłumu nieznajomych mi ludzi. Pływalnia była ogromna, miała z trzy baseny, w tym jeden który miał 100 metrów długości. Odłożyłam klapki i poszłam obejrzeć cały budynek. Moją uwagę zamiast wnętrza przykuła grupka osób, która śmiała się ze wszystkich i wytykali ich palcami. Nienawidzę takich ludzi. Byli bogatymi dzieciakami, którzy myśleli, że mogą wszystko. Najwredniejszy z nich był chłopak z postawionymi na żel blond włosami, był bardzo przystojny ale nie ukrywając, też bardzo chamski. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć, kiedy usłyszałam krzyk: 
- NA ZBIÓRKĘ!
Był to trener i za razem ratownik na pływalni.Wszyscy ustawili się w jednej linii przy basenie oznaczonym nr 3.
- Mamy w naszych szeregach nowe osoby - powiedział tak, jakbyśmy byli armią - proszę, nie traktować ich z góry. Dotyczy to ciebie Felix - wskazał na blondyna z "paczki"
- Felix, imię tak samo wredne, jak on - powiedziałam sama do siebie.
- Przeczytam teraz listę, a potem przedstawię wam nowe twarze - oznajmił trener.

- No i ostatni nowy członek to Ashley Moon.

Wystąpiłam na środek i jak zwykle zrobiłam się czerwona na twarzy. Spuściłam wzrok i czekałam na słowa, znaczące, że mogę sobie iść. Stojąc, tak przed wszystkimi, usłyszałam śmiechy, Spojrzałam na Felixa i zobaczyłam, że wskazuję na mnie palcem i razem ze swoimi przyjaciółeczkami obgadują mnie, świetnie się przy tym bawiąc. Kiedy nauczyciel pozwolił mi odejść i skończył gadać, Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Co cię tak bawi?
- Nic - odpowiedział i odszedł.
Nie pozwolę się obrażać, to nie moja natura. Za długo dochodziłam do tego, żeby zaakceptować siebie, aby teraz, jakiś dupek to wszystko zniszczył. Byłam wściekła, jednak nikt na to nie reagował. Widać, że boją się rozmawiać z kimkolwiek. "Nasza paczka" od razu by ich wyśmiała. Jak jeszcze raz mnie wkurzą, to wtedy im pokaże.

Lekcja przebiegała bez zakłóceń. Wszyscy wykonywali polecenia bez gadania, aż się zdziwiłam, że Felix i spółka byli cicho. Pewnie zależało im na tych zajęciach. Moja mama dobrze radziła, abym nie oceniała ludzi po pozorach. Widać on ma jakieś cele w życiu. Przez większość lekcji starałam się wypaść jak najlepiej i nie myśleć o nich. Okazało się, że nic nie zapomniałam, pływałam (jak na moje możliwości) dość dobrze. Zajęcia dobiegały ku końcowi, kiedy usłyszałam krzyk trenera:

- WSZYSCY Z WODY!
Zdziwiłam się, że tak nagle, chyba coś musiało się stać?! Jednak wyszłam z basenu, jak wszyscy. Spojrzałam się ukradkiem na Felixa, chyba też nie wiedział, o co może chodzić. Jednak przed przyjaciółmi udawał wyluzowanego.
- Urządzimy wyścigi - oznajmił nauczyciel.
- Co? Ale jak to? - usłyszałam głos kogoś z tyłu.
- Mamy się ścigać z nowicjuszami? Przecież to nam ubliża. - powiedziała jedna z dziewczyn z "paczki".
- Nie prawda Rebecco. Będziecie się ścigać z osobami na swoim poziomie. Ścigacie się dwójkami. - odpowiedział i udał się po swoją listę. Myślę, że przez całą lekcję notował, kto jak sobie radzi - oczywiście chodzi o nowe osoby. 
- No to ja się na pewno będę ścigać z Felixem - oznajmiła Rebecca.
- Dlaczego akurat ty? - wzburzyła się jej przyjaciółka.
- Ponieważ my Anno, jesteśmy idealnie dobrani we wszystkim - widać, że chyba jej się podoba Felix, ale sądziłam, że nie tylko jej. Miał coś w sobie, to prawda, jednak charakter to on miał straszny. Dupek po prostu i tyle. Takie na razie było moje zdanie.
- Nie jesteście, on lubi jeździć na nartach, a ty nie - krzyknęła Anna.
- No to co? Jesteś zazdrosna.
Widać było, że chłopaka nie interesuję ta kłótnia. Gadał z swoimi kolegami tak, jak gdyby, nic się nie działo. Jednak czuję, że schlebia mu to, że one się o niego prawię biją.
- Dziewczyny luzik, każda mnie może mieć - powiedział, zaprzestając im kłótni.
Objął je swoimi rękoma i zaczął coś szeptać do ucha. No wiedziałam, uwielbia, gdy jest rozchwytywany. Typowy chłopak, zawsze trafiam na takich gości. Bardziej denerwują mnie takie naiwne dziewczyny. Nie, one nie są naiwne, one są po prostu głupie. Jednak czego się można spodziewać po taki pustakach, jak one. Ścisnęłam swoją rękę, po to, aby mu zaraz nie przywalić.
- Dobrze, pierwsza para to Felix i ...
Było mi obojętne, kto to będzie. Chciałam przejść do momentu, kiedy ja będę się ścigać.
- Ashley.
Czy ja usłyszałam swoje imię?
- Ustawcie się na miejscach startowych.
Moje serce biło, tak szybko, że bałam się o to, czy mi nie wyskoczy. Szłam powoli, czując na sobie każde spojrzenie. Nie jestem chyba, aż tak dobra jak on.
- Panie trenerze ... - były to ostatnie słowa, jakie do mnie doszły. Było to oburzenie Rebeccy, że to ja idę się ścigać z Felixem, a nie ona.
Jeśli z nim przegram to mnie wyśmieją. Nie mam szans z nim wygrać to jest pewne. Może wymyśle coś, typu: boli mnie brzuch. Nie, okazałabym się tchórzem, jedyne wyjście to stanąć do wyścigu. Stanęłam na podeście startowym i popatrzyłam na niego.
- Boisz się? - powiedział z uśmieszkiem.
To doprowadziło do tego, że skoczyła we mnie adrenalina. Chciałam mu pokazać co umiem. W moim mózgu zakodowała się jedna myśl: MUSISZ TO WYGRAĆ ASHLEY! Zwykle panowałam nad swoimi emocjami, ale jak go widzę, to mam ochotę mu utrzeć nosa. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał.
- START!
Wskoczyłam do wody szybciej niż on, co dało mi lekką przewagę. Płynęłam na maksimum swoich możliwości, cały czas obracałam głowę, żeby spojrzeć na jakiej pozycji jestem. Szliśmy łeb w łeb, co oznaczało, że ułamki sekund będą tu decydowały. Spięłam się w sobie, pomyślałam o minie Felixa, kiedy usłyszy, że przegrał. To spowodowało, że na mecie byłam pierwsza. Popatrzyłam, jak dopływa i wynurza się. Już wiedział, że przegra. Był wściekły.
- Nie bałam się - powiedziałam z uśmiechem.
Trzasnął pięścią w wodę, jakby była niewidzialną ścianą i odpłynął.
- Dobra robota Ashley! - pogratulował mi trener i podał rękę.
- Dziękuję, a tak na przyszłość, proszę mi mówić Ash! 
Zrobiłam to, odegrałam się na Felixie. Czułam wielką dumę, gdy wychodziłam z wody. Większość przechodziła obok mnie i mi gratulowała, to było naprawdę miłe. Jednak, nagle ktoś mnie uderzył w bark, była to Rebecca, za nią przyszła cała paczka (oprócz blondyna,on wyszedł urażony do szatni).
- Myślisz, że teraz będziesz gwiazdą?! To się mylisz.
- O co ci chodzi? - zapytałam się jej.
- Przez to co zrobiłaś, nie masz już życia. - odpowiedział chłopak, który prawdopodobnie był bratem Rebeccy.
Po tych słowach odeszli, poczułam się strasznie, jakbym zabiła kogoś. Umieli sprawić, że miałam ochotę uciekać i nigdy nie wracać. Szłam w stronę szatni, odwracając się cały czas, żeby sprawdzić czy nikt mnie nie śledzi. Cała ta ich grupka, była zdolna do wszystkiego. Miałam ochotę wypisać się natychmiast z tych zajęć. NIE ASHLEY! NIE DAJ SIĘ ZASTRASZYĆ! Głos w mojej głowie miał rację. Postraszą trochę i będzie po wszystkim.
                                          ****************
                                             REBECCA POV
Nienawidzę jej, zhańbiła nas wszystkich. Co ona sobie myśli? Felix też nie lepszy, czemu na końcu zwolnił i dał jej wygrać. Jednak kocham mojego misiaka i wiem, że na pewno miał powód, a tej dziewczynie nie ujdzie na sucho, Odegram się i chyba mam już pomysł, jak.
- Anno, czy nie uważasz, że powinnyśmy się odegrać na tej całej Ashley?
- No nie wiem, może tak - odpowiedziała tym swoim piskliwym głosikiem.
Irytuję mnie jej zachowanie i cała ona. Przymila się do Felka, a dobrze wie, że on mnie woli i to mnie podrywa. Jednak Anna jest w naszej paczce, nie wyrzucę jej, ale kiedyś, zrobię tak, aby sama odeszła. Muszę udawać na razie, że się przyjaźnimy. Podeszłam pod prysznic do niej i stanęłam tak blisko niej, aby inne dziewczyny nie słyszały.
- Mam pomysł, jak się zemścić, tylko musisz mi pomóc.
- Ale ja nie chcę, jej nic robić - odpowiedziała.
- Nie widzisz, że ona chce nam się dobrać do Felixa, a obu nam zależy na nim.
Wiedziałam, że ten argument podziała, jej oczy pociemniały od złości.
- Dobra, co mam robić? - zapytała.
Nasz plan był prosty, Anna miała zdobyć kluczyk od szafki i patrzeć, czy nikt nie idzie. Ja natomiast, miałam wkraść się do torebki Ashley i dowiedzieć się czegoś o niej. Wszystko szło zgodnie z planem.
- Pamiętaj, że masz mi mówić jak ktoś idzie - poinformowałam Anne
- Wiem idiotką, nie jestem - oznajmiła.
- Nie byłabym tego, taka pewna - powiedziałam sama do siebie.
Zaglądając to torebki na samym wierzchu znalazłam, jej dokumenty. Nie było w nich nic ciekawego, więc przeglądałam dalej. Portfel - nie modny - same pieniądze i karty. Otworzyłam małą kieszonkę i było tam to czego szukałam ...
- Rebecca, ktoś idzie!!! - krzyknęła Anna.
- Dobra, już zamykam - odpowiedziałam.
Rzuciłam kluczyk mojej przyjaciółce, a sama udałam się do swojej szafki, aby się przebrać.
                                       ******************  
                                              Ashley Pov      
Wyszłam z szatni jako ostatnia, zanim zaczęłam suszyć włosy, popatrzyłam czy ktoś jeszcze znajduję się w tym pomieszczeniu. Niestety zauważyłam Felixa, wyglądał na zmęczonego i przybitego. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, mogłam dać mu wygrać, byłby święty spokój. Chciałam go pocieszyć, jednak wiedziałam, że powinnam zając się swoimi sprawami. Tak więc spojrzałam w lustro i wyglądałam strasznie. Moje oczy były czerwone od chloru, a włosy to totalna porażka. Musiałam się doprowadzić do porządku. Jednak za nim to zrobiłam, zaczęłam szukać telefonu. Nie było go, może w szafce został. Pobiegłam do szatni, przeszukałam wszystko, nigdzie. Jeszcze raz przeszukałam torebkę, też nic. Zgubiłam go, a w nim były zapisane wszystkie ważne informację. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Chowając swoją głowę w rękach.
- Co się stało? - usłyszałam znajomy głos.
Podniosłam głowę i ujrzałam Felixa, kucającego obok mnie. Super, widzi mnie w takim stanie, gorszej i upokarzającej rzeczy nie może być.
- Nic - odpowiedziałam.
- Ej, nie jestem, aż takim dupkiem, za jakiego mnie uważasz - oznajmił z uśmiechem.
- Zgubiłam telefon
- I o to cała afera - powiedział z nutą zdziwienia w głosie.
- Możesz sobie iść, ja cię nie zatrzymuję.
- Nie, przepraszam. Było coś tam ważnego? - zapytał
- Tak, numery pinów do karty, kopie ważnych dokumentów.
- Hm, nie jestem pewien, czy na pewno zgubiłaś ten telefon.
Nagle łzy przestały mi lecieć, a moja ciekawość wzrosła.
- Jak to? - zapytałam
- Skoro miałaś tam ważne rzeczy, to domyślam się, że Anna i Rebecca ukradły ci ten telefon.
Moja twarz w tym momencie musiała wyglądać dziwnie, ponieważ zaczęłam płakać i jednocześnie byłam wkurzona, spuściłam głowę, a ręce oparłam na karku. Nagle poczułam, jak ktoś chwyta mnie za dłonie i podnosi ku górze. Moje oczy były zamknięte, nie chciałam na nikogo patrzeć. Felix przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. To było bardzo kochane z jego strony. Uznałam, że chyba nie jest aż taki idiotą,za jakiego go uważałam. Do tego ładnie pachniał. Staliśmy tak wtuleni w siebie, dopóki nie przyszła pani sprzątająca, która powiedziała:
- Młodzi i zakochani.
Po tych słowach odkleiliśmy się od siebie, zawstydzeni.






środa, 5 listopada 2014

PROLOG

Widzę światło, więc biegnę, co jest na końcu nie wiem. Nie odczuwam zmęczenia, wszystko wokół mnie jest zamazane. Dobiegam do celu i widzę ...

Otwieram powoli oczy, czuję jakby moje powieki ważyły tone. Nade mną stoją ludzie, chyba coś mówią, jednak nie mogę usłyszeć. Co się dzieję? Gdzie jestem? Chwila ...

Jestem na peronie metra, nie ma ludzi, tylko ja i pustka. Chyba coś słyszę ...

- Ash! Słyszysz mnie?
- Co się dzieję doktorze?

Ulica, dookoła drzewa, to tutaj. Nie widzę go, zaczynam biec i go szukać, nagle ...

Znowu widzę ludzi, chyba się martwią, jednak ja ich nie znam. Przekręcam głowę w prawo i rozpoznaje go, a potem ciemność ...

Siedzi pod drzewem, tam, gdzie go ujrzałam po raz ostatni tego wieczoru. Podchodzę do niego, przytulam się i siadam. On obejmuję mnie ramieniem i całuję w czółko. Ja wyszeptuję jego imię 
"Felix".
----------------------------------------------------
witam wszystkich kochanych ludzi którzy przeczytali prolog 
mam nadzieję że ciekawi was co będzię dalej
komentujcie i piszcie wasze przemyślenia
ten ff będzie o the fooo - szwedzkim boysbandzie
poszukajcie o nich trochę informacji bo warto