sobota, 8 listopada 2014

ROZDZIAŁ 1

Strój opinał moje ciało tak, że czułam, jakbym miała na sobie dwie skóry.
 Boję się, bo ostatnim razem, kiedy byłam na basenie, to miałam 12 lat, a to było sześć lat temu. Nie wiedziałam, czy jeszcze coś pamiętam. Zapisałam się tylko, dlatego, żeby zrobić przyjemność mojej przyjaciółce, która w lato chce zapisać się na kurs ratowniczy, więc obiecałam jej, że zapiszę się razem z nią na zajęcia z pływania. Niestety, okazało się, że dzisiaj nie może przyjść i byłam sama, wśród tłumu nieznajomych mi ludzi. Pływalnia była ogromna, miała z trzy baseny, w tym jeden który miał 100 metrów długości. Odłożyłam klapki i poszłam obejrzeć cały budynek. Moją uwagę zamiast wnętrza przykuła grupka osób, która śmiała się ze wszystkich i wytykali ich palcami. Nienawidzę takich ludzi. Byli bogatymi dzieciakami, którzy myśleli, że mogą wszystko. Najwredniejszy z nich był chłopak z postawionymi na żel blond włosami, był bardzo przystojny ale nie ukrywając, też bardzo chamski. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć, kiedy usłyszałam krzyk: 
- NA ZBIÓRKĘ!
Był to trener i za razem ratownik na pływalni.Wszyscy ustawili się w jednej linii przy basenie oznaczonym nr 3.
- Mamy w naszych szeregach nowe osoby - powiedział tak, jakbyśmy byli armią - proszę, nie traktować ich z góry. Dotyczy to ciebie Felix - wskazał na blondyna z "paczki"
- Felix, imię tak samo wredne, jak on - powiedziałam sama do siebie.
- Przeczytam teraz listę, a potem przedstawię wam nowe twarze - oznajmił trener.

- No i ostatni nowy członek to Ashley Moon.

Wystąpiłam na środek i jak zwykle zrobiłam się czerwona na twarzy. Spuściłam wzrok i czekałam na słowa, znaczące, że mogę sobie iść. Stojąc, tak przed wszystkimi, usłyszałam śmiechy, Spojrzałam na Felixa i zobaczyłam, że wskazuję na mnie palcem i razem ze swoimi przyjaciółeczkami obgadują mnie, świetnie się przy tym bawiąc. Kiedy nauczyciel pozwolił mi odejść i skończył gadać, Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Co cię tak bawi?
- Nic - odpowiedział i odszedł.
Nie pozwolę się obrażać, to nie moja natura. Za długo dochodziłam do tego, żeby zaakceptować siebie, aby teraz, jakiś dupek to wszystko zniszczył. Byłam wściekła, jednak nikt na to nie reagował. Widać, że boją się rozmawiać z kimkolwiek. "Nasza paczka" od razu by ich wyśmiała. Jak jeszcze raz mnie wkurzą, to wtedy im pokaże.

Lekcja przebiegała bez zakłóceń. Wszyscy wykonywali polecenia bez gadania, aż się zdziwiłam, że Felix i spółka byli cicho. Pewnie zależało im na tych zajęciach. Moja mama dobrze radziła, abym nie oceniała ludzi po pozorach. Widać on ma jakieś cele w życiu. Przez większość lekcji starałam się wypaść jak najlepiej i nie myśleć o nich. Okazało się, że nic nie zapomniałam, pływałam (jak na moje możliwości) dość dobrze. Zajęcia dobiegały ku końcowi, kiedy usłyszałam krzyk trenera:

- WSZYSCY Z WODY!
Zdziwiłam się, że tak nagle, chyba coś musiało się stać?! Jednak wyszłam z basenu, jak wszyscy. Spojrzałam się ukradkiem na Felixa, chyba też nie wiedział, o co może chodzić. Jednak przed przyjaciółmi udawał wyluzowanego.
- Urządzimy wyścigi - oznajmił nauczyciel.
- Co? Ale jak to? - usłyszałam głos kogoś z tyłu.
- Mamy się ścigać z nowicjuszami? Przecież to nam ubliża. - powiedziała jedna z dziewczyn z "paczki".
- Nie prawda Rebecco. Będziecie się ścigać z osobami na swoim poziomie. Ścigacie się dwójkami. - odpowiedział i udał się po swoją listę. Myślę, że przez całą lekcję notował, kto jak sobie radzi - oczywiście chodzi o nowe osoby. 
- No to ja się na pewno będę ścigać z Felixem - oznajmiła Rebecca.
- Dlaczego akurat ty? - wzburzyła się jej przyjaciółka.
- Ponieważ my Anno, jesteśmy idealnie dobrani we wszystkim - widać, że chyba jej się podoba Felix, ale sądziłam, że nie tylko jej. Miał coś w sobie, to prawda, jednak charakter to on miał straszny. Dupek po prostu i tyle. Takie na razie było moje zdanie.
- Nie jesteście, on lubi jeździć na nartach, a ty nie - krzyknęła Anna.
- No to co? Jesteś zazdrosna.
Widać było, że chłopaka nie interesuję ta kłótnia. Gadał z swoimi kolegami tak, jak gdyby, nic się nie działo. Jednak czuję, że schlebia mu to, że one się o niego prawię biją.
- Dziewczyny luzik, każda mnie może mieć - powiedział, zaprzestając im kłótni.
Objął je swoimi rękoma i zaczął coś szeptać do ucha. No wiedziałam, uwielbia, gdy jest rozchwytywany. Typowy chłopak, zawsze trafiam na takich gości. Bardziej denerwują mnie takie naiwne dziewczyny. Nie, one nie są naiwne, one są po prostu głupie. Jednak czego się można spodziewać po taki pustakach, jak one. Ścisnęłam swoją rękę, po to, aby mu zaraz nie przywalić.
- Dobrze, pierwsza para to Felix i ...
Było mi obojętne, kto to będzie. Chciałam przejść do momentu, kiedy ja będę się ścigać.
- Ashley.
Czy ja usłyszałam swoje imię?
- Ustawcie się na miejscach startowych.
Moje serce biło, tak szybko, że bałam się o to, czy mi nie wyskoczy. Szłam powoli, czując na sobie każde spojrzenie. Nie jestem chyba, aż tak dobra jak on.
- Panie trenerze ... - były to ostatnie słowa, jakie do mnie doszły. Było to oburzenie Rebeccy, że to ja idę się ścigać z Felixem, a nie ona.
Jeśli z nim przegram to mnie wyśmieją. Nie mam szans z nim wygrać to jest pewne. Może wymyśle coś, typu: boli mnie brzuch. Nie, okazałabym się tchórzem, jedyne wyjście to stanąć do wyścigu. Stanęłam na podeście startowym i popatrzyłam na niego.
- Boisz się? - powiedział z uśmieszkiem.
To doprowadziło do tego, że skoczyła we mnie adrenalina. Chciałam mu pokazać co umiem. W moim mózgu zakodowała się jedna myśl: MUSISZ TO WYGRAĆ ASHLEY! Zwykle panowałam nad swoimi emocjami, ale jak go widzę, to mam ochotę mu utrzeć nosa. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał.
- START!
Wskoczyłam do wody szybciej niż on, co dało mi lekką przewagę. Płynęłam na maksimum swoich możliwości, cały czas obracałam głowę, żeby spojrzeć na jakiej pozycji jestem. Szliśmy łeb w łeb, co oznaczało, że ułamki sekund będą tu decydowały. Spięłam się w sobie, pomyślałam o minie Felixa, kiedy usłyszy, że przegrał. To spowodowało, że na mecie byłam pierwsza. Popatrzyłam, jak dopływa i wynurza się. Już wiedział, że przegra. Był wściekły.
- Nie bałam się - powiedziałam z uśmiechem.
Trzasnął pięścią w wodę, jakby była niewidzialną ścianą i odpłynął.
- Dobra robota Ashley! - pogratulował mi trener i podał rękę.
- Dziękuję, a tak na przyszłość, proszę mi mówić Ash! 
Zrobiłam to, odegrałam się na Felixie. Czułam wielką dumę, gdy wychodziłam z wody. Większość przechodziła obok mnie i mi gratulowała, to było naprawdę miłe. Jednak, nagle ktoś mnie uderzył w bark, była to Rebecca, za nią przyszła cała paczka (oprócz blondyna,on wyszedł urażony do szatni).
- Myślisz, że teraz będziesz gwiazdą?! To się mylisz.
- O co ci chodzi? - zapytałam się jej.
- Przez to co zrobiłaś, nie masz już życia. - odpowiedział chłopak, który prawdopodobnie był bratem Rebeccy.
Po tych słowach odeszli, poczułam się strasznie, jakbym zabiła kogoś. Umieli sprawić, że miałam ochotę uciekać i nigdy nie wracać. Szłam w stronę szatni, odwracając się cały czas, żeby sprawdzić czy nikt mnie nie śledzi. Cała ta ich grupka, była zdolna do wszystkiego. Miałam ochotę wypisać się natychmiast z tych zajęć. NIE ASHLEY! NIE DAJ SIĘ ZASTRASZYĆ! Głos w mojej głowie miał rację. Postraszą trochę i będzie po wszystkim.
                                          ****************
                                             REBECCA POV
Nienawidzę jej, zhańbiła nas wszystkich. Co ona sobie myśli? Felix też nie lepszy, czemu na końcu zwolnił i dał jej wygrać. Jednak kocham mojego misiaka i wiem, że na pewno miał powód, a tej dziewczynie nie ujdzie na sucho, Odegram się i chyba mam już pomysł, jak.
- Anno, czy nie uważasz, że powinnyśmy się odegrać na tej całej Ashley?
- No nie wiem, może tak - odpowiedziała tym swoim piskliwym głosikiem.
Irytuję mnie jej zachowanie i cała ona. Przymila się do Felka, a dobrze wie, że on mnie woli i to mnie podrywa. Jednak Anna jest w naszej paczce, nie wyrzucę jej, ale kiedyś, zrobię tak, aby sama odeszła. Muszę udawać na razie, że się przyjaźnimy. Podeszłam pod prysznic do niej i stanęłam tak blisko niej, aby inne dziewczyny nie słyszały.
- Mam pomysł, jak się zemścić, tylko musisz mi pomóc.
- Ale ja nie chcę, jej nic robić - odpowiedziała.
- Nie widzisz, że ona chce nam się dobrać do Felixa, a obu nam zależy na nim.
Wiedziałam, że ten argument podziała, jej oczy pociemniały od złości.
- Dobra, co mam robić? - zapytała.
Nasz plan był prosty, Anna miała zdobyć kluczyk od szafki i patrzeć, czy nikt nie idzie. Ja natomiast, miałam wkraść się do torebki Ashley i dowiedzieć się czegoś o niej. Wszystko szło zgodnie z planem.
- Pamiętaj, że masz mi mówić jak ktoś idzie - poinformowałam Anne
- Wiem idiotką, nie jestem - oznajmiła.
- Nie byłabym tego, taka pewna - powiedziałam sama do siebie.
Zaglądając to torebki na samym wierzchu znalazłam, jej dokumenty. Nie było w nich nic ciekawego, więc przeglądałam dalej. Portfel - nie modny - same pieniądze i karty. Otworzyłam małą kieszonkę i było tam to czego szukałam ...
- Rebecca, ktoś idzie!!! - krzyknęła Anna.
- Dobra, już zamykam - odpowiedziałam.
Rzuciłam kluczyk mojej przyjaciółce, a sama udałam się do swojej szafki, aby się przebrać.
                                       ******************  
                                              Ashley Pov      
Wyszłam z szatni jako ostatnia, zanim zaczęłam suszyć włosy, popatrzyłam czy ktoś jeszcze znajduję się w tym pomieszczeniu. Niestety zauważyłam Felixa, wyglądał na zmęczonego i przybitego. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, mogłam dać mu wygrać, byłby święty spokój. Chciałam go pocieszyć, jednak wiedziałam, że powinnam zając się swoimi sprawami. Tak więc spojrzałam w lustro i wyglądałam strasznie. Moje oczy były czerwone od chloru, a włosy to totalna porażka. Musiałam się doprowadzić do porządku. Jednak za nim to zrobiłam, zaczęłam szukać telefonu. Nie było go, może w szafce został. Pobiegłam do szatni, przeszukałam wszystko, nigdzie. Jeszcze raz przeszukałam torebkę, też nic. Zgubiłam go, a w nim były zapisane wszystkie ważne informację. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Chowając swoją głowę w rękach.
- Co się stało? - usłyszałam znajomy głos.
Podniosłam głowę i ujrzałam Felixa, kucającego obok mnie. Super, widzi mnie w takim stanie, gorszej i upokarzającej rzeczy nie może być.
- Nic - odpowiedziałam.
- Ej, nie jestem, aż takim dupkiem, za jakiego mnie uważasz - oznajmił z uśmiechem.
- Zgubiłam telefon
- I o to cała afera - powiedział z nutą zdziwienia w głosie.
- Możesz sobie iść, ja cię nie zatrzymuję.
- Nie, przepraszam. Było coś tam ważnego? - zapytał
- Tak, numery pinów do karty, kopie ważnych dokumentów.
- Hm, nie jestem pewien, czy na pewno zgubiłaś ten telefon.
Nagle łzy przestały mi lecieć, a moja ciekawość wzrosła.
- Jak to? - zapytałam
- Skoro miałaś tam ważne rzeczy, to domyślam się, że Anna i Rebecca ukradły ci ten telefon.
Moja twarz w tym momencie musiała wyglądać dziwnie, ponieważ zaczęłam płakać i jednocześnie byłam wkurzona, spuściłam głowę, a ręce oparłam na karku. Nagle poczułam, jak ktoś chwyta mnie za dłonie i podnosi ku górze. Moje oczy były zamknięte, nie chciałam na nikogo patrzeć. Felix przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. To było bardzo kochane z jego strony. Uznałam, że chyba nie jest aż taki idiotą,za jakiego go uważałam. Do tego ładnie pachniał. Staliśmy tak wtuleni w siebie, dopóki nie przyszła pani sprzątająca, która powiedziała:
- Młodzi i zakochani.
Po tych słowach odkleiliśmy się od siebie, zawstydzeni.






2 komentarze:

  1. To jest cudowne <3. Masz talent do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej to jest... Po prostu brak slow
    Moj blogg http://dzika-krew.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń