Felix pov's
Czekałem na nią, myśląc o wszystkim, co się do tej pory wydarzyło. Miałem wyrzuty sumienia, że ją tak potraktowałem na basenie. W sumie później było lepiej, ale to mi nie wystarcza, muszę ją przeprosić za moje zachowanie.
- No siema - usłyszałem znajomy głos.
Kiedy się tylko odwróciłem, ujrzałem Oscara, co mogło oznaczać tylko jedno, kłopoty. Typek jest wkurzający, nie dość, że chce się wbić do naszej paczki, to zawsze odbija mi dziewczyny. Do tego wszystkiego jest oszustem. Szczerze, to nie mogę uwierzyć, że się tak zmienił. Przyjaźniliśmy się kiedyś, ale odkąd poszliśmy do innych szkół, on zaczął się zmieniać. Poznał osoby, których nie powinien był poznawać. Wspierałem go nawet wtedy. Ale odkąd wydarzyło się coś, co zmieniło moje życie, przestałem go szanować i lubić.
- A ty tu czego? - zapytałem, mając ochotę mu przywalić.
- Dowiedziałem się czegoś Sandman ... - oznajmił z uśmiechem Oscar.
- Czego i od kogo?
- Powiedzmy, że tajemnica zawodowa, przyjacielu, nie musisz wszystkiego wiedzieć - odpowiedział z uśmieszkiem na twarzy.
Miałem go już dość, po tych kilku zdaniach. Zawsze myślał, że jest ode mnie lepszy i próbował we wszystkim ze mną konkurować. Mnie nie interesowały takie rzeczy, szczególnie z nim.
- Powiedziałeś, to co miałeś, a teraz spadaj - oznajmiłem, krzyżując ręce i odsuwając się od niego, wszystkie mięśnie miałem napięte.Czekałem tylko na moment, w którym mnie sprowokuję i przywalę mu, w tą jego słodką buźkę.
- Co tak ostro, lepiej powiedz co tam u ciebie? Jak życie? - miał przy tym niezłą zabawę, wiedział, że zaraz nie wytrzymam.
- Mówiłem ci kiedyś, żebyś spadał, a tak to było przed chwilą - moje chamskie odpowiedzi oznaczały, że moje zdenerwowanie i wkurzenie bierze górę - co cię intersuję moje życie w tej chwili. Lepiej wracaj do swoich kumpli.
- Nie powinieneś Sandman już iść do domu, mamusia cię woła.
Po tych słowach moja agresja wzięła górę. To co powiedział było nie na miejscu, zrobił to, po to, żeby mnie sprowokować i udało mu się. Popchnąłem go na najbliższą ścianę, tak, że się od niej odbił. Czułem jak moje serce bije, coraz szybciej. Powoli podszedłem do Oscara, podniosłem swoją ręke i przyłożyłem do szyji. Czułem każdą żyłe w mojej ręcę, miałem pełną świadomość swojej siły. Potrzebowałem dużo energi, aby powiedzieć coś w tym momencie.
- Chyba powiedziałem, żebyś spadał. Chyba, że jesteś głuchy.
Widziałem przerażenie w jego oczach, bał się mnie. Może wreszcie to coś da, nie lubię rozwiązywać problemów siłą, ale w tym wypadku, chyba tak trzeba.
- Wkurzyłeś się - powiedział szeptem, uśmiechając się.
Wisiało mi to, że udało mu się, mnie sprowokować. Wiem, że taki był jego cel, ale może wreszcie do niego dotrze, że ma się do mnie nie zbliżać. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Odwróciłem głowę, Oscar zrobił dokładnie to samo. Zobaczyłem jej kręcone brązowe włosy i długie nogi.
- Ashley - powiedziałem po cichu, sam do siebie.
**************
Ashley pov's
- Felix! - krzyknęłam - Co ty robisz? - zeszłam ze schodów i to co zobaczyłam, zmieniło całkiem moje zdanie o nim. Zobaczyłam, że tak na prawdę był tym samym chłopakiem, którego poznałam na basenie. To co wydarzyło się w szatni, było tylko zwykłą gierką. Zawsze mam takie szczęścię, co do chłopaków, a już myślałam, że tym razem będzie inaczej. Jednak pomyliłam się. Nie wiem kim był, ten drugi chłopak, ale na pewno nie miał prawa go dusić. Podeszłam do Felixa i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu.
- Puść go! - powiedziałam - po co to robisz? - chciało mi się płakać, znowu wyszło na to, że jestem łatwowierna.
- Nie zrozumiesz tego - odpowiedział i szturchnął ramieniem, tak, abym go nie trzymała.
- Rób co chcesz, widzę, że jednak jesteś dalej takim dupkiem! - krzyknęłam.
Wszystko we mnie wybuchło i zaczęłam płakać.
- Ashley ... - wyszeptał Felix i w tym momencie puścił chłopaka.
- Nie Ashley! Mam dość, że kolejny raz zawiodłam się na kimś. Przez chwilę myślałam, że tylko przed znajomymi udajesz takiego dupka, ale widzę, że jednak nie. Skończ to co zacząłeś, a ja idę.
Po czym wybiegłam z budynku. Na ulicy potykałam się o innych ludzi, czułam się okropnie. Nagle zaczęło mi brakować tchu, oparłam się ręką o najbliższy słup, po czym usiadłam na chodniku i zaczęłam głośno płakać. Moje myśli były, jak wielki węzeł, którego nie da się odplątać, a najgorsze jest to, że chciałabym, żeby tu był. Chcę żeby mnie przytulił, tak, jak za pierwszym razem. Wtedy moje problemy zniknęłyby. Nagle poczułam czyiś oddech na moim ramieniu, wiedziałam, że to on.
- Ashley - powiedział.
Spojrzałam na niego i rzuciłam mu się na szyję znowu płacząc. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak zrobiłam. Wszystko jest skomplikowane, całe moje życie. Jednak kiedy go przytulam, wszystko inne znika, przechodzą mnie wtedy dreszcze po całym ciele.
- Przepraszam - powiedział - wszystko ci z czasem wytłumacze, na prawdę nie jestem dupkiem, za jakiego mnie uważasz.
Po tych słowach podniósł mnie z ziemi i odsunął od siebie. Położył swoje ręcę na mojej twarzy, a ja złapałam jego nadgarstki, najmocniej jak potrafiłam.
- Popatrz na mnie - mówiąc to uśmiechnął się - Masz piękne niebieskie oczy, a przez łzy ich nie widzę. Na prawdę, polubiłem cię i też ci w jakimś stopniu zaufałem. Nie chcę tego stracić.
Popatrzyłam na niego i odpowiedziałam:
- Ja też.
Po czym, zrobił to co chciałam, przytulił mnie. Czułam jego bicie serca, jego oddech, jego mięśnie. Staliśmy tak dopóki nie przyszedł chłopak, którego widziałam na basenie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, jestem Oscar - przedstawił się.
Oderwałam się od razu od Felixa i podałam mu rękę.
- Ashley, miło mi - odpowiedziałam z uśmiechechem.
- Już pogodzeni, możemy iść tam, gdzie macie zamiar?
- To chyba nie twoja sprawa, gdzie ja i Ash idziemy - odpowiedział chamsko Felix.
- Przestań! - powiedziałam - Odprowadzicie mnie?
- Z chęcią - oznajmił Oscar, po czym podał mi rękę i poszliśmy w stronę mojego domu. W czasie drogi odwróciłam kilka razy głowę, aby spojrzeć na Felixa. Widać było po nim, że jest wkurzony. Szedł z rękami w kieszeniach i z opuszczoną głową. Po kilkunastu minutach widać było mój dom.
- To tam - powiedziałam do chłopaków i wskazałam palcem na biały budynek z małym ogródkiem. Furtka była otwarta, jednak samochodu rodziców nie było, co oznaczało, że w pośpiechu po prostu zapomnieli zamknąć. Spojrzałam za siebie, patrząc, gdzie znajduję się Felix. Szedł powoli w ogóle się na mnie nie patrząc. Nie chce się z nim kłócić. Przeprosze go, jak, tylko tu dojdzie.
- Ashley idziesz? - zawował Oscar, który znajdował się już przy drzwiach.
- Tak tak ... - odpowiedziałam.
Przeskoczyłam trzy schodki, które dzieliły mnie od chłopaka. Wyjęłam klucze z torebki i zaczęłam otwierać drzwi. Nacisnęłam klamkę i powiedziałam do Oscara:
- Wejdź, ja jeszcze muszę pogadać z nim - wskazałam na Felixa, który w tym momencie przekraczał furtkę.
- Nie ma sprawy - po czym wszedł do środka.
Kiedy Felix chciał, już mnie ominąć, złapałam go za rękaw bluzki.
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- O nic.
- Przecież widzę, przez całą drogę nie odezwałeś się, ani słowem.
- Nie znasz go i nie masz pojęcia jaki jest.
- Ciebie też nie znam - po tych słowach coś w nim pękło.
- Ale na pewno nie chce cię skrzywdzić! - krzyknął - Natomiast Oscar przynosi same kłopoty i wejdę do twojego domu, nawet, jeśli mi nie pozwolisz - uśmiechał się, gdy to mówił.
Znowu wydarzyło się to co lubiłam.
***********
Oscar pov's
- Dopóki oni tam stoją, rozejrzę się po domu - powiedziałem sam do siebie. Wszędzie było pełno zdjęć: Ashley, ona z rodziną, rodzice, pierwsze święta. " Nie byłoby cię tu, gdyby nie ona" usłyszałem cichy głos w mojej głowie. Mam mało czasu, więc muszę szybko coś znaleźć. Zobaczyłem na blacie stołu pieniądze i jej pamietnik. To było, to czego szukałem. Teraz wszystkie podejrzenia padną na Felixa, a ja będę miał, to co chce. Usiadłem na kanapie i czekałem aż wejdą do środka. Wszystko odegra się, po mojej myśli. Usłyszałem kroki i od razu poderwałem się na nogi.
- Chcesz coś do picia? - powiedziała Ashley.
- Nie, dzięki - odpowiedział mój były przyjaciel.
W tym momencie weszli do salonu.
- O Oscar widziałeś już wszystko? - zapytała
- Nie, siedziałem tu, czekając na was - oznajmiłem.
- Ok, chcesz coś do picia może?
- Nie dzięki, ja się muszę już zbierać - powiedziałem - miło było znów cię spotkać, Felix - posłałem mu uśmiech, a ten oparł się o ścianę i udawał, że tego nie słyszy.
- Ciebie też było miło poznać, Ashley - dodałem, po czym skierowałem się do drzwi i wyszedłem.
*******************
Ashley pov's
- Mam nadzieję, że ty zostaniesz dłużej - powiedziałam do Felixa.
- Pewnie - odpowiedział.
--------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno. Nie miałam ostatnio siły na pisanie.
Przepraszam też za błędy, ten rozdział nie jest taki jak chciałam. Jednak mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny rozdział będzie w przeciągu tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz