sobota, 28 marca 2015

ROZDZIAŁ 11

Nie umiem opisać, tego uczucia. To jak się przy nim czuję, to coś niesamowitego. Jakbym latała, a z tego, co mi wiadomo, latanie jest fajne. W tej chwili nie obchodzi mnie to, że mama może wejść do pokoju lub moge zrobić coś głupiego. Ważne jest to, że mogę się do niego przytulić. Jest całym moim światem. Ludzie mogą mówić, że obrzydzają ich takie sprawy. W pewnym sensie sama byłam, kiedyś takim człowiekiem. Jednak nie wiedziałam, że istnieje taki stan w jakim teraz jestem. Kiedy leżymy, a on przesuwa ręką po moim biodrze, przechodzą mnie ciarki. Jednocześnie chce czuć jego dłoń przez cały czas na sobie. Bardzo trudno jest mi się skupić, gdy on jest blisko. 
- Ashley - wypowiedział to imię, najładniej na świecie. Mówił szeptem.
- Felix - odpowiedziałam.
On na usłyszane imię, zamknął oczy,a ja popatrzyłam na jego powieki. Dzięki światłu z okolicznych latarni, które przebijało się przez moje okno. Dostrzegłam rysy jego żył. Zwykle, wywoływały one u mnie wstręt. Jednak dzisiaj chciałam je dotnąć. Miałam ochotę poprowadzić swoją rękę przez wszystkie wypukłości na jego skórze. To było takie wewnętrzne pragnienie. Nie mogłam tego zrobić, obudziłabym go tym. Dlatego patrzyłam, jak śpi. Wyglądał jak niewinne dziecko, jest taki uroczy. Pierwszy raz w życiu, patrzę tak na kogoś, w taki sposób. Przy nim nie umiem, nawet zasnąć.
- Wiem, że to robisz - powiedział z zamkniętymi oczami.
- Co niby robię? - powiedziałam po cichu dotykając jego policzka.
- Gapisz się na mnie - uśmiechnął się.
Pobłażało mu to, że go obserwuję. 
- Skąd to możesz wiedzieć? - zapytałam. 
- Wiem, więcej niż ci się wydaje.
Zamknęłam oczy, chciałam zasnąć. Nagle poczułam jego rękę na mojej twarzy. Następne, co poczułam, to były jego wargi. Jego pocałunki były jak jedzenie czegoś słodkiego. Chcesz po prostu więcej i więcej.
- Mógłbym mieć takie noce zawsze - oznajmił, po czym, przewrócił mnie na drugi bok. 
Jego dłoń powędrowała na mój brzuch. Leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Ja też - pomyślałam - Ja też.
Zasnęłam, a kiedy obudziłam się rano, jego już nie było. Przez chwilę myślałam, że może, to był, tylko sen. Byłam przykryta kocem, co mnie jeszcze bardziej zdzwiło. Razem z Felixem nie leżeliśmy pod niczym. 
- Może rzeczywiście to był tylko sen - powiedziałam na głos.
Jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. Nie było go. 
- Może łazienka? - zapytałam sama siebie. 
Pobiegłam tam, jednak była pusta. Kiedy wróciłam, zauważyłam, że na mojej szafeczce przy łóżku, coś leży. Podeszłam tam i zobaczyłam mała karteczkę. Wzięłam ją do rąk i przeczytałam na głos:
"Ashley, wyszedłem w nocy, nie chciałem, żebyś miała nieprzyjemności. Poza tym musiałem wracać do domu. Kocham cię."
Czyli ten koc, to wszystko, co się wydarzyło w nocy, było prawdziwe. Z ulgą upadłam na łóżko. 
- Skoro wczoraj w nocy był, to dzisiaj też przyjdzie. Mam nadzieję, że moja mama, kiedyś go pozna. Ucieszyłaby się, że mam kogoś. Zrobiła by wywiad i...
Olly Murs Dance with me tonight ktoś do mnie dzwonił. 
- Halo - odebrałam.
- Ashley - usłyszałam głos Naomi - Co u ciebie robił Felix? Opowiedz mi wszystko! 
- Chwila - zaśmiałam się - może umówimy się o 12 przed twoim domem. Potem skoczymy na miasto? 
- Pewnie - odpowiedziała mi. 
- Dozobaczenia - rozłączyłam się.
                                      
                                                  Oscar pov

Słuchałem Bad habbit, kiedy w oddali dostrzegłem Rebecce. Nie lubiłem jej, ale musiałem być uprzejmy, ona jest jedyną osobą, która bez pytania, powie mi, co się dzieję u Ashley i Felixa. Sam nie mogłem się dowiedzieć, oboję przestali mnie lubić. Szczególnie po ostatnich wydarzeniach. Miałem nadzieję, ż rozmowa z tą idiotką, będzie krótka. Gdy znalazłem się wystarczająco blisko niej, zdjąłem słuchawki i powiedziałem:
- Cześć.
Dziewczyna na mój widok wstała i z zbyt miłym głosem odpowiedziała:
- O hej, tak dawno cię nie widziałam. 
- Co tu robisz? - zapytałem, ciągnąc rozmowę dalej. 
- Czekam na Anne - oznajmiła przewracając oczami.
Skoro siebie nie lubią, to po co, zadają się ze sobą. Nigdy nie zrozumiem tej logiki. 
- No a jak tam u ciebie Oscarku? - zapytała.
Miałem ochotę za tego "Oscarka" jej przywalić. Jednak takim sposobem nigdy nie dostanę informacji. 
- Leci.
- Słyszałam, że przez ciebie Ashley policja złapała. 
- Ta - już wiedziałem, że dostanę, to czego chce.
- Nie dawno z nią rozmawiałyśmy, wypytywała się nas, dlaczego nie lubisz Felixa.
Moje serce zaczęło szybciej bić. Zrobiło mi się gorąco. Ona nie może się dowiedzieć o tym wszystkim. 
- Jednak nic nie powiedziałyśmy, w sumie my i tak wiemy, niewiele. 
Nie wiedziałem, co mam robić. Jestem na sto procent pewny, że Felix nic jej nie powie. 
- Kiedy się o to pytała? 
- Wczoraj wieczorem.
Wiedziałem, że mam mało czasu na działanie. Skoro pytała się wczoraj wieczorem, na pewno nie rozmawiała o tym z Felixem jeszcze. Co oznacza, że mam tylko chwilę na skłócenia ich.
- Ogólnie to możemy jej powiedzieć, jeśli chcesz - powiedziała Rebecca.
- Zamknij się! - krzyknąłem do niej.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Felixa.
- Halo - usłyszałem jego zaspany głos.
Miałem szczęście, ten kretyn jeszcze śpi.
- Hejka Felix, miło słyszeć twój głos o poranku. Cóż to chyba nie będzie miły dzień, bo mam ci coś do powiedzenia - uśmiechnąłem się.

-----------------------------------------------------------------------
Mamy rozdział 11! Kto się cieszy?!
Kochani, przepraszam, że nie pisałam. Jednak w tamtym tygodniu zupełnie nie miałam czasu na pisanie. W sobotę byłam w kinie z przyjaciółmi, a pózniej nauka i na koniec jeszcze przyszywana siostra do mnie przyjechała na noc. Same problemy. Jeszcze wydarzyło się, coś w rodzinie, co też było jedną z przyczyn. Dziękuję, że czekaliście. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Staram się dla was. Idą święta, więc czy jest ktoś, kto chce może 3 rozdziały? Mogę wstawić 3 rozdziały, ale to od was zależy. Jeśli chcesz napisz na dole w komentarzu. No dobra czas na sprawy organizacyjne:
1. Pojawiły się 2 piosenki w tym rozdziale, i chyba pora na wstawienie jakieś zakładki z piosenkami co myślicie? 
2. Przychodzi coraz więcej komentarzy na bloga, co mnie bardzo cieszy. I dziękuję wam, za to, moje aniołki kochane.
3. Jest już po pierwszej 10 i od tego rozdziału akcja zaczyna się rozwijać. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Ja osobiście, nie mogę sie doczekać waszej reakcji na ostatnie rozdziały, bo wtedy się wszystko rozwiążę. Jednak do tego momentu, jeszcze dużo czasu. 
4. No i jeszcze jedno szukam dalej kogoś, kto zrobiłby mi ten obrazek na bloga. Jeśli tak to napisz mi w komentarzu. Byłabym bardzo wdzięczna. Ja powiem ci, jak to ma wyglądać. 
To chyba tyle i dziękuję, że jesteście, czytam wszystkie kometarze. Kocham was mocno.
Ps. Jakie macie plany na święta? 


sobota, 14 marca 2015

ROZDZIAŁ 10

Zrobiłam to, co powiedziała, usiadłam. Nie wiedziałam, co jest aż tak ważnego, że moja mama jest poważna. W całym swoim życiu, tylko raz taka była, kiedy opuszczał nas ojciec. Nie były to za przyjemne czasy, ale dałyśmy sobie radę i dalej dajemy. 
- Co się stało? - zapytałam kobiety.
- Już nie długo kończysz szkołę i chyba najwyższy czas porozmawiać o tym.
Tylko nie pogadanka, jaka to już jestem duża i muszę się teraz o siebie troszczyć.
- Mamo...
- Kochanie, nie chodzi mi o taką normalną rozmowę, mam dla ciebie propozycje.
- Jaką? - zdziwiłam się.
- Będziesz szła na studia, więc może czas pomyśleć o przestrzeni dla ciebie.?
Otworzyłam usta. Nigdy nie sądziłam, że tak łatwo dostanę swoje mieszkanie. Zawsze myślałam, że będe musiała o to błagać.
Nagle przyszedł kelner:
- Co panie zamawiają? - zapytał się.
Moja mama zaczęła mu wymieniać, a ja położyłam ręce no stole i prawie podskoczyłam z radości.
- Czy ty mi proponujesz...
- Tak - odpowiedziała, zanim skończyłam - Myślałam nad czymś w centrum. Pamiętasz te nowe bloki, o których ci ostatnio mówiłam i pokazywałam.
- Jezu! - pisnęłam.
- Ciszej skarbie! 
Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Kocham cię! - powiedziałam.
Mama tylko uśmiechnęła się.
- A tak w ogóle, co mi zamówiłaś? - zapytałam.
- Zobaczysz.
Reszta popołudnia minęła wspaniale. Cały czas z mamą żartowałyśmy i rozmawiałyśmy o tym jak udekoruje mieszkanie.
Koło siódmej wieczorem, zaczęłyśmy się zbierać. Nagle dostałam SMS:
"Jak tam ręcznik?"
Po odczytaniu tego, na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- To pewnie ktoś ważny? - spytała sie mama.
- Czemu?
- Bo nagle zrobiłaś minę, której nigdy u ciebie nie widziałam.
- To po prostu uśmiech - wyjaśniłam.
- Takie historyjki to możesz misiowi wciskać - odpowiedziała.
Roześmiałam się. 
Wychodząc z restauracji, na murku na przeciwko budynku zobaczyłam Rebecce i Anne.
- Hej mamo, idź do samochodu, ja muszę jeszcze coś załatwić. 
Nie usłyszałam już odpowiedzi, bo pobiegłam na drugą stronę ulicy. Nie wiedziałam, co robię, ale od samego początku jedno pytanie mnie męczyło. Sądziłam, że one bedą znały odpowiedź. Kiedy mnie zauważyły, od razu zaczęły szeptać między sobą.
- Czego tu chcesz? - wstała i zapytała się Rebecca.
- Tak dokładnie - powiedziała Anna.
Dziewczyny przewróciły oczami.
- Nie przyszłam, żeby się kłócić. Mam tylko jedno pytanie.
Rebecca nawet się tym nie przejęła. Dalej zachowywała się jak suka.
Czasami wydawałoby się, że rozmawianie z kim kolwiek męczy ją.
- Jeśli to pytanie, czy odpuściłam Felixa, to odpowiedź brzmi nie.
- Ja też nie - oznajmiła Anna.
"Jak zwykle papuga" - pomyślałam.
- Mniejsza z tym, czemu Oscar i Felix się nie lubią? 
To pytanie jest nie dyskretne, ale może jeśli będe znała odpowiedź, jakoś lepiej zrozumiem Felixa.
Rebecca roześmiała się, a Anna za nią.
- Na prawdę, odważna jesteś, że nas o to pytasz - oznajmiła brunetka.
- Nie rozumiem. 
- Jakby któryś z nich dowiedziałby się, że nas, o to pytałaś, pobili by nas i ciebie. To po prostu nie jest twoja sprawa.
- Ale...
- Zapytaj się Felixa albo Oscara. Idziemy Anna.
Zostałam sama, nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. 
Poszłam do samochodu, na szczęście mama nie pytała o nic.
Jechałyśmy tylko 15 minut. Kiedy dotarłyśmy do domu, powiedziałam tylko dobranoc i poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam zdjemować z siebie ciuchy, podeszłam do szafy, chciałam wybrać coś luźniejszego, gdy nagle usłyszałam.
- Znowu widzę cię prawie nagą kochanie.
Odwróciłam się w stronę łóżka. Znowu tam siedział i znowu na mnie nie patrzył, gdy to mówił. Próbowałam zakryć się rękami, ale nie wychodziło mi to najlepiej. Wyjęłam pierwszą lepszą bluzkę z szafki i założyłam ją na siebie. Naszczęście była na tyle długa, żeby zasłaniać mi tyłek.
- Jak ty tutaj wchodzisz?
- Przez okno - odpowiedział bez wachania.
Tym razem to ja podeszłam do niego i usiadłam na skraju łóżka. Odwrócił głowę i pocalował mnie. Swoje ręce przesunął na brzeg mojej bluzki i pociągnął za nią.
- Nie ukrywaj swojego ciała.
Położył mnie na łóżku i przytulił się do mnie.

----------------------------------------------
Witam 10 rozdział!
Jest idealnie w weekend.
Dziękuję, że jesteście ze mną. Narazie nic nowego nie będzie na blogu, bo dalej niestety nie mam komputera.
Komentujcie i mówcie jak 10 rozdział.




sobota, 7 marca 2015

ROZDZIAŁ 9

Wyleciałam na sam środek ulicy. Nie myślałam o tym, czy przeżyję. Chciałam po prostu, jak najszybciej uciec od Felixa. Gdy otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Zdałam sobie sprawę, że leżę, tylko 2 pasy dalej, od miejsca z którego uciekłam. Poderwałam się z asfaltu, kiedy usłyszałam jego głos:
- Cholera Ash! 
Zakręciło mi się w głowie i jak przez mgłę, zobaczyłam z daleka nadjężdżający samochód. Moja reakcja była spóźniona, odskoczyłam w ostatnim możliwym momencie. Na chodniku poczułam się bezpieczniej, schowałam się za najbliższym słupem i zastanawiałam się, co zrobić. Felix wysiadł z auta i rozglądał się na wszystkie strony. Kiedy ludzie zaczęli na niego trąbić, aby ruszył z miejsca. On czym prędzej wsiadł i odjechał. Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na telefon dochodziła druga po południu, miałam jeszcze 2 godziny przed spotkaniem z mamą. Więc włożyłam słuchawki na uszy i wyruszyłam przed siebie. Nagle muzyka została przerwana, przez wibracje w telefonie. Na ekranie wyświetliło się jego imię... 
Moje serce zaczęło szybciej bić, czyżby zaczął mnie szukać?!
"Może się martwi" - przeszła mi myśl po głowie.
Nie to niemożliwe, nazwał mnie "dziwką", pewnie chce mnie znaleźć, po to aby mnie bardziej obrażać. Jedyna myśl, jaka teraz krążyła mi po głowie, to była ucieczka. Nie mam za dobrej kondycji, ale w tej sytuacji to konieczne. Schowałam słuchawki do torebki, a tą przewiesiłam przez ramię, aby lepiej mi się biegło. Najpierw truchtałam, jednak, gdy zdałam sobie sprawę, że taka ucieczka jest bezsensu, przyspieszyłam. Przez całą drogę odwróciłam się, tylko raz. Naszczęście wtedy niczego podejrzanego nie zobaczyłam. Kiedy dotarłem do domu, byłam zmęczona i spocona. Nie miałam ochoty iść na obiad z mamą, która pytała by mnie, jak minął mi dzień. Musiałabym skłamać, czego nie lubię robić. Odtworzyłam drzwi, odłożyłam wszystkie rzeczy na szafkę, udałam się do łazienki, przeskakując po dwa stopnie na schodach. Zamknęłam drzwi i w tym momencie poczułam się bezpiecznie. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam, aż tak najgorzej. Jedynie włosy były potargane. 
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Każda kropelka wody, była dla mnie ukojeniem. Po całym dzisiejszym dniu, teraz dopiero poczułam się zrelaksowana i spokojna. Kiedy skończyłam swoją odświeżającą kąpiel, wzięłam ręcznik i owinęłam się nim. Nie miałam ochoty na suszenie włosów, ani malowanie się. Wychodząc z pomieszczenia, zaczęłam zastanawiać się, co moge na siebie ubrać. Jednak, jak weszłam do pokoju, nie myślałam, że ktoś tam będzie. Przez chwilę całkowicie straciłam dech w piersiach. Zaczęłam się trzęść, na jego widok. Siedział odwrócony plecami do mnie i prawdopodobnie patrzył przez okno. Miałam jeszcze czas, żeby po cichu wyjść i zadzwonić na policję. 
"Nie zrobię tego, nie jestem przerażoną dziewczyną, która boi się jakiegoś chłopaka" - powtarzałam sobie w myślach. 
Podeszłam do szafy i udawałam, że go tu nie ma.
- Zamierzasz udawać, że mnie tu nie ma? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam chamsko.
Oboje chyba zdziwiliśmy się moim tonem głosu.
- Ashley... Chce cię przeprosić - wstał i spojrzał na mnie. 
Odwróciłam się i również popatrzyłam na niego.
- Wyglądasz seksownie w samym ręczniku - stwierdził.
W jego ustach brzmiało to jak najlepszy komplement na świecie, moje serce biło szybciej. Chciałam na niego teraz skoczyć i go przytulić. Dlaczego on tak na mnie działa, zrobił mi tyle złego, a ja dalej go kocham. 
Zarumieniłam się, a Felix to zauważył:
- Jak masz czerwone policzki, wyglądasz słodko - uśmiechnął się.
Nie moge pokazać mu, że czuje się przy nim inaczej. Uzna mnie za słabą, a pózniej znowu zacznie mnie ranić. Nie chce tego, dlatego odwróciłam się plecami do niego.
- Przestań! - krzyknęłam.
- Co? - usłyszałam zdziwienie w jego głosie.
- Zawsze jest tak samo, najpierw mnie komplementujesz, a potem obrażasz dlaczego? - kiedy to powiedziałam poczułam, że nie jestem już tak silna.
- Kiedyś się dowiesz...
- Dlaczego nie moge teraz wiedzieć?
- Posłuchaj kocham cię, mimo, że się tak zachowuję. Czasami musisz to wytrzymać. Zrozum też, że nienawidzę Oscara i ten człowiek mnie wkurza. 
Odwróciłam się znowu, tym razem Felix stał tuż obok mnie. 
Położył palce ma moim policzku i pocalował go.
Przeszły mnie ciarki.
- Chciałbym kiedyś znowu cię zobaczyć w ręczniku, ale teraz musisz się zbierać. - oznajmił.
- Skąd wiesz? 
- Twoja mama napisała karteczce na lodówce.
Zachochotałam, a on się uśmiechnął. Podszedł do drzwi.
- Poczekaj oprowadzę cię - zaproponowałam.
- Wiem jak trafić, ty sie ubieraj. Do zobaczenia.
Popatrzyłam na zegarek dochodziło w pół do czwartej. 
- Cholera! - krzyknęłam.
Ubrałam się w turkusową sukienkę na ramiączkach, czarne koturny i czarny naszyjnik. Nie miałam czasu na kręcenie włosów, dlatego  tylko je uczesałam. 
Zanim wyszłam, sprawdziłam wszystko w domu i na koniec zamknęłam drzwi. Pobiegłam szybko na autobus. Zdążyłam w samą porę, akurat podjeżdżał na przystanek. Jechałam 10 minut, po czym wysiadłam i zadzwoniłam do mamy zapytać się, gdzie jest. 
- Hej mamuś, gdzie jesteś?
- Czekam na ciebie ,za ile będziesz?
- Za 5 minut - powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Budynek nie jest za wielki, ani za bardzo luksusowy. Jednak jest tam wyśmienite jedzenie, kiedy nie chce nam się z mamą robić obiadu, chodzimy tam.
W środku jest klasycznie, wszystko białe i proste.  Nie wiedziałam, gdzie usiąść, dlatego spytałam się recepcjonisty:
- Gdzie siedzi Pani Kien? 
- Drugi stolik po prawej. - odpowiedział.
- Dziękuję.
Poszłam w tamtą stronę. 
- Cześć mamo - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Usiądź, musimy o czymś porozmawiać. 

-------------------------------------------------------------------------

Hejka!!!
Po długiej przerwie, ale jest!!!!
Przepraszam za wszystkie błędy, ale pisze na telefonie. Jeśli jeszcze nie wiecie dlaczego, to przeczytajcie notkę z przed tygodnia.
Narazie nie mam żadnych spraw, poza tym nieszczęsnym obrazkiem. Dalej szukam chętnych! Mówcie też co byście zmienili, albo o czym chcecie więcej czytać. Może o Ashley i Felixie, albo Ahley i Oscarze, czy może w ogóle o czymś innym. Komentujcie tam na dole! 

niedziela, 1 marca 2015

NOTATKA OD AUTORKI

Hejka misiaki!
Chce wam tylko oznajmić (a nie mam innego sposobu na to), że zepsuł mi się, niestety komputer. Jak sami rozumiecie nie mam jak dodawać rozdziałów na bloga. Nieszczęściem jest też to, że nie wiadomo czy go odzyskam. ALE postaram się, jakimś sposobem dodawać nowe posty. Wiem, że czekacie już długo na rozdział 9, ale w tym tygodniu zacznę go pisać i mam nadzieję, że ukaże się w weekend. To chyba tyle, mam nadzieję, że mnie rozumiecie.