Nie rozmawiałam z nim od tygodnia. Nie wiem, co się z nim dzieję. Dlaczego mnie olewa? Ostatnio było tak dobrze, a teraz cisza. Nie ma już rozmów, nocnych wizyt, pocałunków, jego ciepłych rąk. Dzwoniłam do niego chyba z miliard razy, ale za każdym razem słyszę pocztę głosową. Po pierwszych dniach myślałam, że po prostu nie może. Teraz płaczę, bo wiem, że go nie ma już od dłuższego czasu. Wiem, że coś się stało i wiem, że to moja wina. Jak mam sobie teraz poradzić bez niego? Przetrwam?
Znowu wybieram jego numer...
Znowu włącza się poczta...
Znowu płaczę...
Powtarzam ten ciąg kilka razy w nocy, dalej z tymi samymi skutkami. Po każdym nie odebranym przez niego telefonie jest gorzej. Wracają wspomnienia. Chwilę, przez które jeszcze bardziej ryczę. Momenty, o których nie da się zapomnieć.
Moje życie stało się inne, od kiedy on w nim jest. Przy nim jest inaczej, jest mi chyba po prostu lepiej.
Próbuję zasnąć, choć na chwilę staram się zapomnieć o tym wszystkim. Chcę, żeby przestały mi lecieć łzy. Kiedy zasypiam, śnię o nim, o naszym ostatnim spotkaniu, o wszystkich jego "kocham cię".
Wstaję, myślę o nim...
Myję się, myślę o nim...
Ubieram się, myślę o nim...
Cały czas, nie mogę zapomnieć. Może powinnam spotkać się z Omarem, on coś musi wiedzieć. W końcu to najlepszy informator w mieście. Zbieram się z domu, nawet nie mówiąc nic mamie. Odkąd Felix wszedł w moje życie, wszystko się zmieniło. Miałam lepszy stosunek do wszystkiego. Niestety teraz, gdy go nie ma, większość spraw straciło sens.
Nie idę w kierunku szkoły, nie mam ochoty. Moim priorytetem jest znalezienie Omara, tylko jak znaleźć człowieka, który się ukrywa lub kogoś śledzi. Do tego nie mam jego numeru. Pójście na główny rynek, nie będzie złym pomysłem. Udaję się w tamtą stronę. W czasie drogi znowu wracam myślami, do wszystkiego co razem przeżyliśmy. Wciąż nie widzę momentu, w którym coś źle zrobiłam. Wszystko jest idealnie, a nasz ostatni pocałunek również wydaje się idealny. To co ja do cholery złego zrobiłam? Czemu aż tak bardzo się tym przejmuję, skoro wychodzi na to, że to nie moja wina? To on się nie odzywa, nie pisze, nie dzwoni...
Nie przytula...
I tak zatacza się mój krąg rozpaczy, kiedy chce się wkurzyć, płaczę. Tęsknie za osobą, która od tygodnia ma mnie w dupie.
Docierając na plac, nie znajduję tej osoby, której szukam. O tej porze są tam tylko ludzie mający nadzieję, że zdążą do pracy. Jedynie ja stoję na środku, nie śpiesząc się do nikąd. Czekam na osobę, która uciekła z mojego życia tak szybko, jak szybko w nie wkroczyła. Łzy zaczynają spływać mi po policzku, to już chyba można uznać za normalność. Zamykam oczy i już nic sobie nie przypominam. Chcę żeby tak było już zawsze. Zamiast jego twarzy wolę widzieć ciemność...
Pustkę...
Zaczyna kropić, jednak nie mam zamiaru się ruszyć. Chcę zmoknąć, może deszcz ukoi moje uczucia, moje nerwy, moje serce...
Nagle czuję czyjeś ręce na moich ramionach. Pierwsza myśl - Felix. Niestety uświadamiam sobie, że to nie może być on. Nie pojawił by się w takim momencie. Przynajmniej tak mi się zdaje.
Odwracam się i otwieram oczy, przede mną stoi Oscar. Dotyka mojego policzka, a ja momentalnie się w niego wtulam. Dlaczego? Jest osobą, która przebywa z Felixem, w pewnym stopniu mam nadzieję, że poczuję go na Oscarze. Jest jeszcze jedna przyczyna, nie odzywałam się do nikogo od dłuższego czasu. W sumie nikt się mną nie interesował przez te dni, nawet Naomi.
- Co tu robisz? - wypowiedziałam.
- Przyszedłem po ciebie.
- Jak to? Skąd... - nie skończyłam, kiedy usłyszałam.
- Mam swoje sposoby.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Znowu wpakuję się w kłopoty. Jednak chciałam zrobić coś szalonego. Mogłabym zwrócić tym uwagę Felixa, on zawsze mnie wyciąga z takich sytuacji.
Nie! Ashley o czym ty myślisz, nie powinnaś w ogóle nigdzie łazić. Chociaż to lepsze od samotności, na którą byłabym skazana, gdyby nie Oscar. Po prostu sobie porozmawiamy. Ja nie mam ochoty na kłótnie, on na pewno też nie.
Poszliśmy do jego samochodu, tam ogrzałam się trochę i od razu mu podziękowałam.
- Czemu nie jesteś w szkole? - zapytał po chwili ciszy.
- Nie potrafię - odpowiedziałam ciszej niż zamierzałam.
- Rozumiem - schylił głowę - wiesz, mam propozycję. Nie musisz się na nią od razu godzić, ale to chyba lepsze od szkoły. Chciałabyś wpaść do mnie, tylko posiedzieć pogadać, będzie kilku moich kumpli.
- Przepraszam, ale nie mam ochoty. Szczególnie na jakieś spotkania towarzyskie - byłam dziwnie spokojna. Mówiłam również jakoś inaczej. Czy ja się zmieniłam po ostatnich wydarzeniach?
- Posłuchaj, nie będziesz musiała z nimi rozmawiać. Możesz iść na górę i tam porobić sobie jakieś zadania ze szkoły - spojrzał na moją torbę.
Zabawne, mimo że nie chciałam iść do szkoły, to spakowałam rano książki, nawet o tym nie myśląc.
- My z chłopakami będziemy grali w fife, jeśli czegoś będziesz potrzebować to po prostu zejdziesz.
Był życzliwy, rozumiał to, że nie mam zamiaru iść do szkoły. Rozumiał też mój brak humoru. Mogłabym skorzystać z takiej propozycji. Lepsze to niż dom, w którym płakałabym lub deszczowe ulice tego miasta. Chyba potrzebuję czegoś takiego - będę sama, a jednocześnie ktoś będzie siedział na dole i mnie pilnował. To jest świetne rozwiązanie.
Przez moje przemyślenia, siedzieliśmy w samochodzie w ciszy. Prawdopodobnie Oscar myślał, że się nie zgodzę.
- Możemy jechać - powiedziałam z uśmiechem.
Nagle zobaczyłam, jak jego twarz promienieje. Miło mi z tego powodu, że mogłam kogoś uszczęśliwić.
Cała droga minęła nam w absolutnej ciszy. Gdy dojechaliśmy, Oscar otworzył mi drzwi, złapał za rękę i razem pobiegliśmy do jego domu.
Staliśmy chwilę na werandzie i patrzyliśmy się na wielką ulewę. Po chwili zorientowałam się, że dalej trzymam go za rękę. Prawdopodobnie zauważyliśmy to w tym samym czasie. Nie zabrałam jej, chociaż nie był to dobry moment na coś takiego. Jestem z Felixem i to jego kocham. Jednak nie chciałam robić niezręcznej sytuacji, wolałam to zostawić.
Drzwi od domu były otwarte, kiedy weszliśmy do środka Oscar wskazał mi palcem na schody, swoim uśmiechem zasygnalizowałam mu, że dziękuję. Nie muszę się witać z jego kolegami, dzięki czemu udaję mi się uniknąć dziwnych pytań z ich strony. Po chwili słyszę krzyki, które prawdopodobnie dobiegają z salonu. Witają się.
Stojąc na górze, uświadamiam sobie, że nie wiem gdzie jest pokój Oscara. Idę w głąb korytarza, otwieram ostatnie drzwi po prawej. Wydaję mi się, że jestem w dobrym pomieszczeniu. W sumie wygląda na jego pokój, na podłodze są porozrzucane ubrania. Na biurku leżą książki i jakieś perfumy. Na szczęście łóżko jest pościelone, mogę spokojnie na nim usiąść. Rozkładam wszystkie książki i zaczynam rozwiązywać zadania.
Co jakiś czas słyszę krzyki, dobiegające z dołu:
"Cholera", "Jesteś frajerem", "Widziałeś to".
Na każdy krzyk, uśmiecham się. Pozwala mi to nie zatracać się w swoich myślach. Pamiętam dzięki temu, że nie jestem sama.
Po dwóch godzinach słyszę dzwonek do drzwi, przez okno próbuję zobaczyć, kto to może być. Nie stresuję się niczym, bo na pewno nie mogą być to jego rodzice. Pewnie poczta lub coś w tym stylu. Nie przejmuję się tym i dalej robię swoje. Słyszę jak Oscar otwiera drzwi i przybija z kimś piątkę. Zżera mnie ciekawość, bo słyszę jak z tym kimś rozmawia i to długo. Niestety nie wiem o czym, dlatego wychodzę z pokoju i po cichu kieruję się w stronę schodów. Kiedy siadam na przed ostatnim schodku, widzę stojącego chłopaka w czarnym kapturze. Wkurzam się, bo dalej nie słyszę co mówią.
- Dobra wchodź - wypowiada Oscar.
Moje serce zatrzymuję się, kiedy widzi twarz osoby, która weszła.
- Felix! - krzyczę i zbiegam ze schodów.
Wydaję się tak samo zaskoczony jak ja.
---------------------------------------------------------------------------
Już rozdział 20!!!
Jejku cieszę się, że jestem już tutaj. Nie poddałam się, dzięki wam! Jest was coraz więcej.
Kolejny rozdział kończy się w cudownym momencie, ale znacie mnie hahaha. Przepraszam, że tak późno, ale dopiero teraz mam dostęp do komputera.
Komentujcie i piszcie jak wam się podoba rozdział!
Nie za krótki?
Nie nawidze jak kończysz w takim momencie ugh...
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny *.* czekam na next <3
~KG
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń