*kursywa - sen Ashley*
Widzę światło, więc biegnę, co jest na końcu nie wiem. Nie odczuwam zmęczenia, wszystko wokół mnie jest zamazane. Dobiegam do celu i widzę....
Otwieram powoli oczy, czuję jakby moje powieki ważyły tone. Nade mną stoją ludzie, chyba coś mówią, jednak nie mogę usłyszeć. Co się dzieję? Gdzie jestem? Chwila...
Jestem na peronie metra, nie ma ludzi, tylko ja i pustka. Chyba coś słyszę...
- Ash! Słyszysz mnie?
- Co się dzieję doktorze?
Ulica, dookoła drzewa, to tutaj. Nie widzę go, zaczynam biec i go szukać, nagle...
Znowu widzę ludzi, chyba się martwią, jednak ja ich nie znam. Przekręcam głowę w prawo i rozpoznaję go, a potem ciemność...
Siedzi pod drzewem, tam gdzie go ujrzałam po raz ostatni tego wieczoru, Podchodzę do niego, przytulam się i siadam. On obejmuję mnie ramieniem i całuję w czółko. Ja wyszeptuję jego imię "Felix".
Powoli otwieram oczy, widzę biały sufit. Moje zmysły wracają do normalności, odczuwam straszliwy ból w klatce piersiowej, w głowie, na nogach i rękach. Na połowie twarzy mam maskę, która pomaga mi oddychać. Próbuję wstać ale nie mogę, nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Zaczynam się denerwować, co jeśli nie mogę chodzić? Wiem, że muszę do kogoś iść, zobaczyć co z nim się stało. Jednak nie potrafię sobie przypomnieć, o kogo tak się martwię. Nie wiem w ogóle co tu robię, ani jak się tu znalazłam. Widzę obok mojego łóżka kilka przycisków, jeden jest czerwony, naciskam go. Po chwili w moim pokoju znajduję się kobieta w białym fartuchu, a za nią facet również w podobnym stroju. Trzecią osobą jest kobieta o ciemnych oczach i brązowych włosach, które są związane w kok. Ma szarą bluzkę, na to założoną czarną skórzaną kurtkę i dżinsy. Chcę coś powiedzieć, ale nie mogę przez tą maskę. Kiedy próbuję ją podnieść zauważam, że ręka mi drży. Co się ze mną dzieję? Przez pierwsze kilka sekund zaczynam bardzo kaszleć i nie mogę złapać tchu. Kobieta w białym ubraniu zaczyna pokazywać mi, co powinnam zrobić. Idę za jej przykładem. Tak bardzo chcę coś powiedzieć, ale się wstydzę. Nie znam tych ludzi, przynajmniej tak mi się wydaję.
Mężczyzna podchodzi do mnie i zaczyna przejeżdżać światłem latarki po moich oczach.
- Jak się nazywasz?
Na to pytanie w pierwszej chwili mam ochotę odpowiedzieć, że nie wiem. Jednak po chwili głos w mojej głowie podpowiada mi:
- A...shley Kien.
- Dobrze, gdzie mieszkasz?
Tego niestety nawet, po kilku minutach nie mogę sobie przypomnieć. Czuję się jak na teście, boję się, że jak nie odpowiem obleję.
- Wiesz jak się tu znalazłaś?
Odpowiadam kręcąc głową.
Wychodzą.
Ja mam czas, żeby pomyśleć o tym co się przed chwilą wydarzyło i nad odpowiedziami na zadane mi pytania. Pomyślmy, co będzie najłatwiejszą rzeczą do zrobienia. Moje miejsce zamieszkania! To jest bezsensu mam wielką czarną plamę w mózgu. Znacie to uczucie, gdy wiecie tylko jak się nazywacie? Jedyną moją myślą jest to, że muszę kogoś znaleźć i bardzo się martwię o tą osobę. Gdy tak o tym wszystkim myślę, powoli zamykam oczy i zasypiam.
Jestem na basenie, przystępuję do wyścigów, patrzę na niego, a on na mnie...
Wygrywam, powinnam się cieszyć ale jest mi smutno. Dlaczego?
Wychodzę z wody, nikogo nie ma.
Białe światło.
Teraz szatnia na basenie, patrze w lustro...
Jestem w jego objęciach, czuję ciepło i chęć pocałowania go. Patrzę na niego i wtedy...
Budzę się, jestem cała mokra. Podnoszę rękę, już nie drży. Próbuję się podnieść. Wychodzi mi to! Wstaję i podchodzę do okna, jest ciemno. Niestety nie mam pojęcia, która godzina. Naglę słyszę pukanie do drzwi. W progu stoi jakiś chłopak, blond włosy, niebieskie oczy, czarne dżinsy i kolorowa bluza. Dopiero po chwili zorientowałam się, że stoję przed tym kimś w samej długiej białej sukience (jeśli tak to można nazwać).
- Mogę wejść? - pyta.
Kiwam głową, po czym podchodzę do łóżka i siadam na nim. Nieznajomy idzie w kierunku stołeczka, który znajduję się na wprost mnie i wykonuję tą samą czynność co ja. W dłoni trzyma kwiatki, po chwili podaję mi i mówi:
- To dla Ciebie.
Biorę i kładę delikatnie obok siebie. Przez kilka minut siedzimy w niezręcznej ciszy. Co mam powiedzieć? Przedstawić się? Tak to chyba dobry pomysł.
- Ashley - powiedziałam, podając rękę.
Chłopak na moje słowa zaczął się śmiać, czy to było coś nieodpowiedniego? Speszyłam się, więc zabrałam dłoń i zaczęłam się czerwienić. Próbowałam ukryć moje zawstydzenie włosami, jednak nie udało mi się to. Blondyn zauważył moje poczynania, bo nagle podniósł moją głowę i powiedział:
- Przepraszam, po prostu nie sądziłem, że serio straciłaś pamięć. Ja jestem Oscar - uśmiechnął się.
- Oscar tak? Chyba coś kojarzę, ale nie do końca. Czy to ty byłeś chłopakiem, o którego powinnam się martwić?
Nic nie odpowiedział. Schylił jedynie głowę i odpowiedział po kilkunastu minutach:
- Nie.
- Szkoda, a znasz może tego chłopaka?
Znów zajęło to chwilę czasu, zanim odpowiedział.
- Znam
- A mógłbyś mnie do niego zaprowadzić?
- Może jutro co? - oznajmił od razu i do tego się uśmiechnął.
- Zgoda, byłeś moim przyjacielem przed tym prawda?
Po moim pytaniu łzy zaczęły lecieć mu po policzkach.
- Przepraszam, nie chciałam cię zasmucić.
Podeszłam do niego, usiadłam mu na kolanach i z całych sił przytuliłam. Wydawało mi się, że robię dobrze, jednak on nie przestawał płakać mimo tego, że odwzajemnił przytulenie.
- Jeszcze raz przepraszam, nie wiem co się powinno robić w takich sytuacjach.
- Nie o to chodzi - odpowiedział wreszcie - po prostu byłem dla ciebie straszny przed wypadkiem, a ty teraz pytasz się o naszą przyjaźń. Chciałbym żeby tak było, jednak popełniłem wiele błędów w swoim życiu i gdy dowiedziałem się, że mieliście wypadek z Felixem - szlochał - to myślałem o tym co zrobiłem. Na prawdę przepraszam.
Popatrzyłam na niego, przestraszyłam się jego słów. Tak strasznie chciałam sobie teraz wszystko przypomnieć. Co jeśli zrobił coś okropnego, a ja z nim tak po prostu gadam i się do niego przytulam. Z drugiej strony może lepiej, że tego nie pamiętam łatwiej jest mu wybaczyć.
- Nie wiem, co takiego zrobiłeś, ale wybaczam. Poza tym jesteś na razie najmilszą osobą, którą poznałam.
- Nie możesz mi tak łatwo wybaczyć, nie mogę na to pozwolić - próbował mnie z siebie zepchnąć.
- Posłuchaj - wzięłam jego twarz w objęcia - zrobimy tak, że w ramach przeproszenia mnie, będziesz do mnie codziennie przychodził i opowiadał trochę o moim życiu co?
- Ale ja nie wiem za bardzo o twoim życiu...
- Nie ważne, po prostu tu przychodź żebym nie była samotna.
Położyłam się do łóżka, przykryłam kołdrą i leżąc na prawym boku, poprosiłam go:
- Opowiedz mi coś o tym Felixie! Kto to jest?
Oscar wziął kwiaty spod moich nóg i położył je na małej szafeczce obok okna. Potem wrócił na swoje miejsce i zaczął mi opowiadać. Z tego co się dowiedziałam, Felix to była moja miłość, jednak przed samym wypadkiem się pokłóciliśmy. Nie wiadomo też czy byliśmy razem. Po pół godzinie opowiadań przyszła do nas kobieta w białym fartuchu i wyprosiła Oscara z sali. Próbowałam ją poprosić, żeby mógł jeszcze chwilę zostać, ale się nie zgodziła.
- Obiecuję, że przyjdę z samego rana Ash i razem pójdziemy odwiedzić Felixa. - oznajmił przed wyjściem.
- Dobrze, dziękuję. Będę czekać. - odpowiedziałam.
Uśmiechnął się przed wyjściem, a kobieta podeszła do mnie i zapytała się:
- Mam wstawić twoje kwiatki do wazonika?
- Chętnie. Jak się pani nazywa?
Chyba zdziwiło ją to pytanie, ponieważ dopiero po kilku minutach mi odpowiedziała.
- Alice, jestem twoją pielęgniarką.
- Dziękuję, jest pani bardzo miła.
Mówiłam szczerze, kobieta miała może 30 lat i wydawała się na prawdę ciepłą osobą. Miała długie blond włosy, które spływały jej na ramiona, jej oczy były niebieskie, a usta delikatnie różowe. Jej paznokcie były bardzo zadbane, były koloru błękitnego.
Kiedy sobie poszła, ja znowu zamknęłam oczy i zasnęłam.
Jestem na ulicy, nikogo nie ma. Nagle widzę ciemną postać. Zaczynam biec, nie wiem dlaczego... Biegnę do tej osoby, wiem, że chcę ją przytulić.
Ciemność...
Czuję jego ciepłe wargi na swoich, próbuję na niego spojrzeć...
Ciemność...
Budzę się w środku nocy, po raz kolejny cała mokra.
-------------------------------------------------------------------------------
22 ROZDZIAŁ!!! KTO SZCZĘŚLIWY?!
Jak widzicie są 2 rozdziały w tym tygodniu. Ponieważ jeden był specjalnie dla mojej przyjaciółki Pauliny, która w tym tygodniu miała testy końcowe i się strasznie stresowała, dlatego te 2 w sumie rozdziały są dla niej. Bardzo mnie wspiera (chyba najbardziej z tych wszystkich osób, które to czytają). Jest zawsze ze mną i przeżywa każdy los Ashley, Felixa i Oscara, a także każdego bohatera tego ff. Jest po prostu najlepsza.
No więc do ten rozdział taki bardziej spokojny :). Trochę Ash i Oscara, więc nie tak źle.
Na blogu w zakładce bohaterzy, jest nowa postać - mama Ashley - zobaczcie. No i oczywiście jest też 21 rozdział sami zobaczcie.
Komentujcie i piszcie co sądzicie!
Szkoda mi Ashlie mam nadzieje ze szybko odzyska pamiec
OdpowiedzUsuńRizdzial boski i czekam na next <3
ekstra opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńznalazlam dzisiaj i przeczytalam :)
czekam na nn i zycze weny
aniloraK