Felix pov
-Wspomnienia Felixa (kontunuacja rozdziału 19)-
Jechaliśmy z Oscarem do mojego domu, żeby porozmawiać. Jednak nie za bardzo miałem ochotę to zrobić. Szczególnie po tym, jakie zrobił numery Ashley i jak się zachowywał w stosunku do niej. Głownie chodzi mi o tą policję, bo kto normalny zostawia dziewczynę samą w takim miejscu, kiedy akurat zjawiają się tam gliny. Nie umie nawet być odpowiedzialny za jedną osobę. Jechałem niespokojny o to co się może wydarzyć na miejscu. Ma mi coś ważnego powiedzieć, a ja nie wiem czy powinienem mu zaufać, czy po prostu dać w mordę. Szkoda, że muszę już wracać. Wczoraj u Ashley bawiłem się świetnie, zresztą z nią nie da się nudzić. Ona zawsze poprawia mi dzień, jej uśmiech zastępuję mi słońce. Jest dla mnie wszystkim.
- Możesz włączyć radio, nie lubię jeździć w ciszy. - wyrwał mnie z rozmyśleń Oscar.
Dupek - pomyślałem od razu. Ale miał rację. Wolałem żeby grała muzyka, niż panowała niezręczna cisza.
Piętnaście minut później dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy obydwoje w tym samym czasie i ruszyliśmy ku bramie do ogródka. Tam też Oscar chciał odbyć ze mną te niezwykle ważną rozmowę.
Stanąłem kilka metrów od tylnego wejścia i zapytałem:
- Czego chcesz?
Oscar spojrzał w okno na pierwszym piętrze, a ja usłyszałem swojego brata, który krzyczy:
- Felix wróciłeś!
Miałem nadzieję tylko, że nie zejdzie tutaj. Błagałem i modliłem się o to w duszy. Jednak to wszystko było na marne. Josh zbiegał po schodach jak na szczęśliwe dziecko przystało. Patrzyłem tylko, kiedy będę musiał do niego podejść i kazać mu wracać do pokoju. Nie chciałem tego robić, ponieważ nie jestem typem brata, który wszystkiego zabrania i krzyczy na swoje rodzeństwo.
- Felix mam ... - wiedziałem, że już tu jest.
Patrzyłem tylko na Oscara, który obserwował małego chłopca stojącego w skarpetkach na trawniku.
Nie odwracając wzroku, warknąłem:
- Wracaj do domu Josh i zamknij wszystkie okna.
Nie usłyszałem odpowiedzi, ale wiem, że poszedł to zrobić. Jest dobrym dzieckiem, które rozumie co się do niego mówi. Wiem też, że można mu zaufać mimo, że ma dopiero pięć lat.
- Czy wreszcie się dowiem o co ci chodzi? - zapytałem wkurzony.
On spojrzał na mnie i powiedział:
- Ashley jest tylko moja.
- Co? - zdziwiłem się - O czym ty do jasnej cholery mówisz?
- Pamiętasz kodeks naszej czwórki?
- Mówisz poważnie? - zaśmiałem się - Przecież mieliśmy po siedem czy osiem lat.
Przewrócił oczami, a ja natychmiast spoważniałem.
- No tak pamiętam i co z nim? - wciąż chciało mi się śmiać.
- Pamiętasz też zapewne dzień, kiedy twoja mama zmarła. Przechodząc do rzeczy. Podwoziła mnie wtedy do domu, ponieważ było ciemno i nie chciała, żebym się włóczył po mieście. Była przemiłą kobietą, rozmawialiśmy wtedy trochę o moich rodzicach. Powiedziałem wtedy, że chciałbym być twoim bratem. Ona się zaśmiała i odpowiedziała:
"Twoi rodzice mimo pracy kochają cię każdego dnia mocniej. Robią wszystko z myślą o Tobie"
A potem nie było już nic. Zupełna ciemność. Wiem, że to właśnie wtedy wjechał w nas tir. Jednak przed samym przyjazdem karetki, pamiętam jeszcze jedną rzecz. Dziewczynę w moim wieku, która wyciągnęła mnie z auta na chodnik i zatamowała moją krwawiącą ranę na udzie. Powiedziała żebym się trzymał, bo wszystko będzie dobrze. Jak sam wiesz, następne co pamiętam, to był szpital.
Okres rehabilitacji i czas, w którym obwiniałeś mnie za wszystko, a ja nie wiedziałem dlaczego. Straciłem wtedy brata i było mi z tym źle. Nie umiałem sobie z tym poradzić. Od tych myśli oderwała mnie ta dziewczyna. Zacząłem się zastanawiać, gdzie mogę ją znaleźć i podziękować za wszystko. Szukałem jej ładnych kilka lat, aż w końcu mi się udało. Teraz zgadnij jak się nazywała.
Nie mogłem wydusić z siebie słowa.
- A-a-ashl-l-ley Kien? - zapytałem drżącym głosem.
- Dokładnie, a co najlepsze, że chciałem z nią porozmawiać tego dnia, kiedy była na basenie. Ale kogo tam spotkałem przy wejściu?
- Mnie - odpowiedziałem po cichu.
Ta historia wydawałaby się jak z filmu, gdyby nie to, że Oscara naprawdę ktoś wtedy uratował. Jednak nigdy nie interesowało mnie kto to był, ani dlaczego to zrobił. Lekarze mówili tylko, że dzięki niej on żyję.
- A wiesz, co znaczy kodeks - uśmiechnął się szyderczo.
- "Jeśli obu spodoba się ta sama osoba, ten, który pierwszy ją zobaczył ma prawo ją podrywać i z nią być" - zacytowałem.
- No właśnie, więc musisz z niej zrezygnować.
Stałem przez chwilę w milczeniu. W pewnym stopniu miał rację, ale nie pozwolę sobie odebrać osoby, która jest dla mnie najważniejsza na świecie, dlatego, że mieliśmy kodeks.
- Nie zrezygnuję z Ashley nigdy! - oświadczyłem.
Kogo obchodzi jakiś kodeks? Przecież jeśli kocham tą osobę, a ona mnie to nie zerwę z nią, dlatego, że on tego chce. To chore.
- Wiedziałem, że tak powiesz, dlatego jest jeszcze coś.
- Co takiego? - zapytałem się, krzyżując ręce na piersi.
- Widzisz mam swoich kolegów, którzy są tak jakby "czarnymi charakterami" i zamontowali kilka fajnych skrzynek wokół twojego domu i jeśli nie spełnisz moich warunków to one wybuchną, a twój braciszek już nigdy się nie uśmiechnie. - zagroził.
- Jesteś pojebany! - krzyknąłem.
Wiedziałem, że mówi prawdę. Oscar jest psychopatą, który potrafi zrobić wszystko, żeby tylko osiągnąć cel.
Usłyszałem jak się śmieje pod nosem. Miał mnie w garści, a ja nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko się poddać. Cóż raz się wygrywa, raz się przegrywa.
- Dobrze. Odsunę się od niej i pozwolę ci ją sobie wziąć.
Powiedziałem to, mimo tego że całe serce mnie bolało i miałem łzy w oczach.
- W takim razie, nie możesz się do niej już nigdy w życiu odzywać.
- Dobrze - oświadczyłem.
Spojrzałem na trawnik, a dłonie zacisnąłem w pięści. Miałem go ochotę uderzyć, ale nie mogłem. Muszę chronić rodzinę za wszelką cenę.
Oscar odszedł, a ja przysiągłem sobie, że znajdę sposób, abym znowu był z Ashley.
----------------------------------------------------------
Tak wiem, jest to jeden z najkrótszych rozdziałów, jakie były ostatnio.
Musicie mi to niestety wybaczyć, ponieważ zaczęła się szkoła. Mam nadzieję, że wam się spodobało. Tylko 4 rozdziały do końca, kurde... Trochę smutno.
Komentujcie!
Komentujcie!
Dlaczego Oscar jest takim psychopatą?!?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Felixowi uda się uratować Ashlie i będą razem ♡.♡
Czekam na next :*